Sięgnęłam po leżące na szafce okulary i wsunęłam je na nos, patrząc na swoje odbicie. Włosami lekko przysłoniłam sobie twarz. Wzięłam głęboki wdech starając się myśleć pozytywnie. " Wszystko będzie dobrze. Nikt się nie dowie... Nawet jeśli to nic nie szkodzi. Nareszcie skończysz kłamać". Słysząc dźwięk mojej komórki, wzięłam ją do ręki patrząc na wyświetlającą się na ekranie twarz Luke'a. Delikatnie musnęłam ją palcem, uśmiechając się do siebie. " Przepraszam Cię skarbie" -pomyślałam i odłożyłam telefon do torebki. Założyłam buty, poprawiłam włosy i wyszłam na zewnątrz. Odnajdując wzrokiem auto Luke'a ruszyłam przed siebie. Wsiadłam do samochodu, całując blondyna na powitanie. Uśmiechnął się do mnie ukazując swoje piękne dołeczki i ruszył.
#
Weszliśmy do szpitala, czując od razu zapach płynu do dezynfekcji. Na samą myśl tego zapachu, aż mnie mdliło. Jednak nie chciałam dać po sobie niczego poznać, więc wyprostowałam się, starając się o tym nie myśleć.
- Ej skarbie nie denerwuj się. - powiedział Luke, złączając nasze dłonie.
- Wiem tylko... Chcę dobrze wypaść. - uśmiechnęłam się, a blondyn złożył pocałunek na mim czole.
Przeszliśmy przez korytarz, zatrzymując się przed windami.
- To jak. Dalej boimy się jeździć? - zapytał, zabawnie na mnie spoglądając.
- Przekonajmy się. - powiedziałam na co Luke wybuchł śmiechem.
Wsiedliśmy do windy wciskając odpowiedni przycisk. Kiedy drzwi się zasunęły Luke objął mnie, patrząc się w moje oczy.
- Żałuj, że nie oglądałaś wczorajszego meczu. - powiedział po chwili ciszy.
Spojrzałam na niego, unosząc brew do góry.
- Skąd pewność, że nie oglądałam?
- Znam bardzo dużo dziewczyn i niewiele z nich lubi piłkę nożną.
- Może jestem tą z niewielu hmmm? - zadarłam głowę, czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony.
- Mam rozumieć, że moja Lucy lubi piłkę nożną? - zapytał.
- Oczywiście. Kiedyś nawet grałam.
- Dlaczego dalej tego nie robisz?
Z opresji na szczęście uratowały mnie rozsuwające się drzwi windy. Uwolniłam się z uścisku Luke'a i ruszyłam przed siebie. Po chwili blondyn zjawił się koło mnie ponownie złączając nasze dłonie. Szliśmy przez korytarz w zupełnym milczeniu. Od czasu do czasu przyłapywaliśmy się tylko na wzajemnym spoglądaniu na siebie. Za każdym razem wybuchaliśmy przy tym śmiechem. Kiedy przechodziliśmy obok dziecięcego oddziału onkologicznego poprawiłam moje włosy i upewniłam się, że okulary nadal są na swoim miejscu.
- Jesteśmy w środku, chyba możesz już zdjąć okulary co? - zapytał wskazując na nie palcem.
- A tak, racja. - powiedziałam, nieśmiało ściągając okulary. Schyliłam głowę kiedy przechodzący obok lekarz dziwnie się we mnie wpatrywał. Nie mam się czemu dziwić. Widzi we mnie swoją starą pacjentkę, którą byłam. Luke widząc to spojrzał zdezorientowany za siebie, a potem na mnie.
- Znasz go? - zapytał.
- Kogo?- powiedziałam, także spoglądając za siebie. - Nie, a co?
- Patrzył się na Ciebie jakbyście się znali.
- Musiało mnie z kimś pomylić. - powiedziałam, uśmiechając się do blondyna. On jedynie wzruszył ramionami, całując mnie w nos przez co cicho mruknęłam żwawo idąc przed siebie. Przystanęliśmy przed jednymi z drzwi znajdującymi się na długim korytarzu. Luke delikatnie zapukał, powoli je otwierając.