~36~

25 3 1
                                    

Wyskrobany na szybko przed próbą. Za ewentualne błędy przepraszam.  :)

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^



Ann pov's

Dojechaliśmy do domu. Zmienił się, ale nie pamiętam kiedy. No fakt, ja nic nie pamiętam z przestrzeni 3 lat. Dom jest tak samo duży jak był,ale ma inny kolor. Pamiętam go za czasów jego beżowej barwy, a teraz jest on idealnie biały. Tak jakby był malowany kilka miesięcy temu. Teren zielony zmienił się. Wycięto wiele drzew i posadzono piękne kwiaty. Tak, to jest dom moich marzeń. A pro po marzeń, czy ich też ie pamiętam ? Pomyślmy, moim ostatnim marzeniem jest... No właśnie. Nie pamiętam nawet mojego marzenia. To wprawia mnie w jeszcze gorszy nastrój. Na podjeździe stoi 5 samochodów. Czyje one są ? Natan zatrzymał auto na podjeździe. Teraz albo nigdy.

- Czyje są te trzy auta ?- spytałam wskazując dwa sportowe auta i jedno większe, rodzinne.

Natan po spojrzeniu w tamtą stronę powiedział:

- Szare większe to auto moich rodziców, to szare sportowe należy do Eryka, a ten czarny do Dylana- ostatnie wyrazy wypowiedział z wyraźnym zaskoczeniem. Ale dlaczego ? Przecież oni u nas mieszkają, co oznacza, że Dylan też. Więc dlaczego jest zdziwiony ? Później zapytam. Teraz chcę do własnego łóżka. Gdy samochód się zatrzymał wysiadłam. Nie powiem, czuję się jakby faktycznie nie było mnie tu trzy lata. Po chwili przy moim boku zmaterializowała się Nate i objęła mnie ramieniem. Poprowadziła mnie do drzwi. Dziwnie się czuję, tak obco. Czy to jest normalne uczucie ?

Czy ja czasem nie za dużo pytań dzisiaj zadaję ? A, mniejsza z tym. Czas zmierzyć się z teraźniejszością.

Złapałam za klamkę. Jeszcze dobrze nie weszłam do holu, a przy moich nogach pojawiły się dwie małe osóbki. Jedną z nich jest Fel, ale kim jest ten mały chłopczyk ? Ukucnęłam przy nich i dałam się przytulić.

- Ann. Tak dobrze, że jesteś już w domu. Ja i Frank nudziliśmy się bez Ciebie.

A więc to jest Frank. Uśmiechnęłam się do mojej siostrzyczki. Odwróciłam się w stronę małego chłopca, który przyglądał się mi z odległości około metra. Przysunęłam się do niego bliżej.

- A więc to ty jesteś tym dzielnym rycerzem, który wezwał pomoc ?- zapytałam. Chłopczyk nieśmiało pokiwał głową.

- Dziękuję- mówiąc to w moich oczach pojawiły się łzy. Frank szybko pokonał dzielącą nas odległość i przytulił się do mnie. Objęłam go mocno i szeptałam ciche słowa podziękowania, a z moich oczu poleciała jedna, prawdziwa łza. Nie wiem jak długo przytulałam go, ale odsunął się ode mnie i uśmiechnął. W tym czasie w mojej głowie coś się otworzyło. Ten uśmiech, już kiedyś go widziałam, ale u kogoś innego. To na pewno nie był Frank.

Wstałam na równe nogi, ale po chwili na moich ustach wylądowały czyjeś wargi. Szybko odepchnęłam od siebie tą osobę. Był to Eryk. Tak, on. No cóż, trzeba to załatwić jak najszybciej.

- Eryku, możemy porozmawiać na osobności ?

- Ależ oczywiście skarbie. Jak się cieszę, że już wróciłaś do domu. Tak się martwiłem.

Gdy wypowiadał swoją kwestię udałam się do ogrodu i usiadłam na huśtawce. On usiadł szybko obok mnie i złapał moje ręce. Poczułam się niekomfortowo.

- Słucham Cię moja kochana Ann.

- No bo chodzi o to... że- kurde, jak ja mam to powiedzieć- Chodzi o to, że nie możemy byś parą.

Jego oczy powiększyły się z niedowierzania.

- Ale jak to ? To koniec ? Tak po prostu ? To na pewno przez Dylana. Do niego wracasz ? Po tym jak Cię porzucił ? Tylko nie zaprzeczaj- jego głos wyrażał wielkie zdenerwowanie. Mnie też tym zdenerwował, nie wytrzymałam.

- Tu nie chodzi o Niego. Ja was w ogóle nie pamiętam ! Żadnego z was ! Żadnego z was nie kocham bo tego uczucia nie pamiętam !- krzyczałam. Nie mogłam się powstrzymać.

- To świetnie ! Teraz musisz poszukać sobie nowego partnera do tańca ! Tylko nie błagaj później o przebaczenie- wykrzykując to odszedł. Kierował się w stronę aut. Czyli znika z mojego życia. O dziwo zrobiło mi się lżej na sercu. Ale z jakiego powodu ? Kurcze, które to dzisiaj pytanie "Dlaczego ?" ? Usiadłam na huśtawce i postanowiłam się oddać urokom przyrody. Po pewnym czasie usłyszałam cichy głos.

- Hej.

Spojrzałam w stronę, z której dochodził dźwięk. Obok stał, no własnie kto. Kojarzę go ale nie wiem skąd.

- Hej- odpowiedziałam.

- Mogę się przysiąść ?- zapytał wskazując na miejsce obok mnie. Pokiwałam głową. Usiadł delikatnie obok mnie.

- Jak się czujesz Ann ?

- Nawet dobrze. Przepraszam, ale czy przypomnisz mi swoje imię ?- gdy wypowiadałam te słowa on wyraźnie posmutniał.

- Dylan.

Aha, to jest Dylan. Ostatnio jak go widziałam w szpitalu wyglądał całkiem inaczej.

- Co Cię sprowadza, Dylanie ?- zapytałam z radością. On także od razu się uśmiechnął.

- Pewna sprawa- odpowiedział zagadkowo. Mówiąc to położył mi na kolanach kilka kartek. Wzięłam je szybko do ręki i spojrzałam na nie. Papier nutowy i słowa. Że co ?

- Nie rozumiem- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Całkiem niedawno zgodziłaś się na prośbę mojego brata. Trzeba spełnić swoje zadanie.

Teraz jeszcze bardziej nie rozumiem. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

- Chodź to Ci pokażę o co chodzi.

Jesteśmy w sali prób. Znam ją, gdyż często tu byłam. Dylan posadził mnie przy fortepianie i rozłożył nuty.

- Graj i śpiewaj, ale nie przerywaj, ok ?- zapytał z tajemniczym błyskiem w oczach. Pokiwałam głową. Spojrzałam na nuty. Po chwili zorientowałam się, że znam tą piosenkę. Nie potrzebuje nut. Złożyłam je i położyłam obok. Ann, teraz się skup. Zabrzmiały pierwsze dźwięki, po chwili zaczęłam śpiewać. W tle rozbrzmiały jeszcze skrzypce. Refren dobiegł końca, pora na zwrotkę, nagle Dylan zaczął śpiewać, ale wraz z jego głosem rozbrzmiały instrumenty. Wow. To jest coś pięknego. Muzyka powoli dobiegała końca. To coś wspaniałego.

- Ale po co to ?- zapytałam, gdy Dylan odłożył skrzypce. Wszyscy mi pomachali i wyszli. Ale ?

- Zgodziłaś się zagrać na weselu swojej siostry, ale wpadłaś na pomysł aby zrobić też niespodziankę Natanowi i postanowiłaś, że razem to zaśpiewamy.

- A orkiestra ?

- To był twój pomysł. Nie wiem czym się wtedy kierowałaś, ale jest pięknie.

Na te słowa zarumieniłam się.

- No, teraz czas coś zjeść. Co powiesz na pizzę ?- zapytał z wielkim uśmiechem.

- Chętnie.

- No. Poznamy się w takim razie na nowo. Udajmy, że ja Ciebie też nie znam. No to jaką pizzę lubisz ?

Zaczęłam się śmiać, Dylan także.

- No to prowadź Nieznajomy.


To nie tak mój koszmarze...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz