Dedykacja dla @Wilczyca68
Aqua's POV
Nic, tylko pustka. W mojej dłoni lśnił niewielki kamień. Używanie go to jedyny sposób, aby połączyć się ze światem istot żywych... i Grisial. Moja mała gwiazdka oświetlająca mi drogę przez ciemność. Słyszę jej myśli, głos. Wiedziałem że cierpiała, kiedy mój "kochany przyjaciel" - Alexander wbił sztylet w moje serce. Wtedy pojawiłem się tutaj. W otchłani. Jednej wielkiej pustce, znajdującej się w wymiarze Infernnum. Nienawidzę tego miejsca. Wokół mnie znajdują się jeszcze inne dusze, które nie zostały osądzone przez króla demonów. Cały czas jęczą, nie chcąc pogodzić się ze swoją śmiercią.
Zacisnąłem rękę na kamieniu i spojrzałem na jego kolory. Część mojej duszy znajduje się w tym skrawku kryształu, a kolejna w tym, który ma Grisial. Grisial... Moja kochana, mała Gris... pokochałem ją, lecz niestety los chciał abym ją zabił. Ale to Alex uśmiercił mnie. Mój najlepszy przyjaciel, któremu ufałem.
Zmarszczyłem brwi z furii. A on, aby ratować ostatniego krysztalnika, poświęcił mnie. Swojego - praktycznie - brata. Nienawidzę go. Nienawidzę wszystko co jest związane z nim. Nienawidzę go za to, że odwrócił się od Grisial, która w pewnym momencie potrzebowała szczególnego wsparcia. Ona tyle wycierpiała przez niego!
Zemszczę się. Oko za oko. Ząb za ząb. Śmierć za śmierć.
Grisial's POV
Nie lecieliśmy długo gdy dotarliśmy do portalu. Wyglądał inaczej niż do wymiaru Mortem. Był jasny, a wielokolorowe pasma układały się w wir, który nas wciągnął. Kiedy znaleźliśmy się w jego wnętrzu, usłyszałam jęki i krzyki, a na twarzy poczułam chłodny wiatr. Po chwili barwy zaczęły blednąć, a naszym oczom ukazał się niesamowity widok. Wysokie pasma górskie otaczały dużą dolinę. Do moich uszu dobiegł dźwięk szumu wody. To wszystko było piękne, ale... takie szare. Smutne. "To tutaj. Wymiar Infernnun jest jednym z najokropniejszych miejsc w całym wszechświecie. Niby jest tutaj ładnie, ale to jest więzienie dusz z wszystkich wymiarów". Przełknęłam niepewnie ślinę. Muszę być silna. Przeżyłam tyle po to, aby wypełnić misje, a nie żeby stchórzyć w ostatnim momencie i zawrócić. Wzięłam duży wdech chłodnego powietrza, a Squamis wylądowała. "Grisial, musisz uważać. Ta bomba niszczy wszystko. Każdy najmniejszy atom. Jak ją uzbroisz, unicestwisz wszystko. Nawet dusze, a wymiar Infernnum przestanie istnieć". Gdzie wtedy będą lecieć dusze zmarłych? Usłyszałam jak smoczyca wzdycha. "Nikt tego nie wie, dlatego ta misja jest tak niebezpieczna".
Spojrzałam na nią zaniepokojona. Zsiadłam z jej grzbietu, a ona warknęła niezadowolona. Pogłaskałam jej łeb, a Squamis przymrużyła oczy z rozkoszy.
Żegnaj mała. Bądź tutaj cały czas. Jak będziemy gotowi, weźmiesz ich stąd, a ja zostanę uzbroić bombę. Spojrzała na mnie smutno, ale tylko schyliła głowę na znak że się zgadza.
Reszta smoków wylądowała w rzędzie obok mnie.
- Musimy się spieszyć. Przejście przez te góry do pałacu zajmie nam ponad tydzień. Przez ten czas - jak możecie się domyślić - spotka nas wiele niebezpieczeństw, lecz musimy być silni. Nie tylko dla siebie, lecz dla całego wszechświata. Dla niego jesteśmy teraz tutaj. Po to, aby uratować wszystko co istnieje. Aby uratować wszystkie wymiary.
I aby jeden doszczętnie zniszczyć - dodałam w myślach.
Moi towarzysze zsiedli ze swoich wierzchowców i zgodzili się ze mną przez zawołanie. Czas ruszyć ku przygodzie. Niestety mojej ostatniej***
Kiedy byliśmy na szczycie, odważyłam się spojrzeć na dolinę. Squamis i reszta smoków leżały na samym dole i przypatrywały się nam. Pomachałam Squamis i nakazałam dalszą wędrówkę.
Ścieżka była trudna i długa. Żadnego miejsca, które mogłoby chociaż przez chwile uchronić nas przed chłodnym wiatrem. Im szliśmy dalej, tym było zimniej.Niewytarta ścieżka była usłana niewielkimi kamieniami, które wbijały się w moje stopy przez podeszwę butów.
CZYTASZ
Szkoła żywiołów
Viễn tưởngOstatni mag kryształu imieniem Grisial trafia do Szkoły Pięciu Stron. Poznaje tam parę osób... niekoniecznie z którymi chciałaby się zaprzyjaźnić. Po kilku dniach pobytu w Akademii, okazuje się że Grisial nie jest tam bezpieczna. Dyrektor zabiera ją...