Dotarłam dziś do pracy w wyjatkowo dobrym humorze. Może to zasługa zadziwiająco ładnej pogody, a może wczorajszego wieczora.
- Dzień dobry. - weszłam do biura Harrego z gazeta i dzisiajszą pocztą. Siedział nad jakimiś dokumentami. Całkowicie pochłonięty nie zauważył, że weszłam. - Coś się stało?
Drgnął spłoszony.
- Rose. - uśmiechnął się - Umowa Malika. - wskazał papiery z przepraszającym uśmiechem.
- Rozumiem. - pokiwałam głową - Chcesz kawy?
- Poproszę dwie. On zaraz tu będzie. - nie odrywał ode mnie wzroku.
Zamarłam. To zbyt szybko. Nie spodziewałam się, że to tak ekspresowo się potoczy.
- Ja...
- Wiem. Spokojnie...- podniósł się i podszedł do mnie, położył dłonie na ramionach. - Pamiętaj, że pomogę ci jeśli będziesz tego potrzebowała, ale musisz się z nim spotkać i porozmawiać.
Pukanie.
Wlepiłam w Harrego przerażone spojrzenie. Chciałam uciekać stąd byle dalej i szybciej. Ale on stał za drzwiami nie miałam gdzie iść.
- Proszę.
Zamknełam oczy i odetchnełam głęboko.
Drzwi się otworzyły się, a do środka wszedł... Zayn Malik we własnej osobie. Kolana mi się ugieły, a serce przestało bić.
Szybko przybrałam kamienny wyraz twarzy.
- Styles. - jego głos nadal sprawiał, że dostawałam gęsiej skórki.
- Malik, przyjacielu.
Przywitali się.
- Podać coś? - spytałam, a on przeniósł na mnie obojętne spojrzenie. On mnie nie poznał! Posłałam Harremu przed wyjściem porozumiewawcze spojrzenie. To jest mi na rękę, łatwiej się przygotuję.
- Uuu... Niezła lala Styles.
Usłyszałam jeszcze głos Malika zza drzwi.
____________
No i co myślicie? :)
Pozdrawiam,~ Hazza-22
CZYTASZ
Daddy || Harry Styles
Fiksi PenggemarCzasami nie ma dobrych wybów. Są tylko złe i gorsze. Jak radzić sobie ze sobą jeśli trzeba brać odpowiedzialność za dwa istnienia? Rose nie miała wyboru... Życie jej nie rozpieszczało, a jedna impreza skreśliła wszystko o czym marzyła. Pomysł jest...