Ostatnia szansa

776 72 33
                                    

Czy to możliwe, by życie człowieka uwielbianego przez ludzi na całym świecie, tarzającego się w banknotach, odnoszącego coraz większe sukcesy w branży muzycznej było tak naprawdę smutne i nieszczęśliwe?


Coraz częściej wracałem myślami do tych kwestii. Dopiero po prawie dziewięciu latach rozwijającej się kariery zdałem sobie sprawę z tego, w jakie bagno wpadłem.

Racja, kto nie marzy o milionach fanek, które mogłyby się pozabijać, byleby cię tylko zobaczyć, kto nie marzy o bogactwie i rozpoznawalności, szacunku tak wielu osób...

Co z tego, skoro i tak zawsze wracałem do pustego mieszkania? Nikt, nigdy tam na mnie nie czekał. Pewnie większość osób by pomyślało: "Jesteś tak rozpoznawalny, co za problem sobie kogoś znaleźć? Ludzie cię kochają!"... tylko, że mój obecny tryb życia (trasy koncertowe, ćwiczenie choreografii, pisanie tekstów, nagrywanie nowych piosenek) zupełnie nie pozwalał mi na zakochanie się i przywiązanie do jakiegokolwiek człowieka.

Nawet w tłumie ludzi zawsze byłem potwornie osamotniony.

Chociażby imprezując z przyjaciółmi wielokrotnie łapałem się na tym, że staję w kącie z kieliszkiem i obserwuję wszystko dookoła próbując się (o, zgrozo!) nie rozkleić.

Byłem sam jak palec w tym świecie luksusu i sławy.

- GeeGee?

Z zamyślenia wyrwał mnie głos Seungriego. Z rozmachem usiadł obok mnie na kanapie, o mały włos nie wytrącając mi puszki piwa z ręki, poklepał mnie trochę za mocno po ramieniu. Syknąłem poirytowany i popatrzyłem na niego gniewnie. Chłopak zupełnie się tym nie przejmując ciągnął dalej:

- Co tu tak sam siedzisz...? - zachichotał i spojrzał w stronę stojących przy oknie Daesunga i Taeyanga. Śmiali się z czegoś głośno, najwidoczniej zajęci własnymi tematami rozmów. - "Loser" ma już tyle milionów wyświetleń, wyobrażasz to sobie? Jesteśmy wielcy! Kto nie marzy o czymś takim?

Uniosłem jedną brew i słuchałem cierpliwie jego monologu. Szczerze? W tamtym momencie, nasz sukces mało mnie obchodził. Byłem pijany i smutny. Chciałem jak najszybciej pójść spać z nadzieją, że następnego dnia poczuję się lepiej.

-Tak, Seungri, to wspaniałe, naprawdę - starałem się zabrzmieć jak najbardziej wiarygodnie. - Dopiję swoje piwo i pójdę spać, dobrze? Jestem trochę zmęczony. - uśmiechnąłem się delikatnie, próbując przekonać go do tego, co powiedziałem.

Chłopak wzruszył tylko ramionami, znów poklepał mnie po ramieniu i wstał z kanapy.

- Lider musi odpoczywaaać, no przeeecież, haha!

- Tak, tak.

Seungri z impetem objął za szyję chłopaków i zaczął coś bełkotać, śmiejąc się przy tym do rozpuku.

Westchnąłem cicho i położyłem się na plecach, sącząc swój alkohol. Co za życie na krawędzi - w tym momencie robiłem dwie niebezpieczne dla życia rzeczy - piłem na leżąco i mieszałem antydepresanty z alkoholem. Zaśmiałem się cicho z własnego żartu. Autodestrukcja powoli stawała się moim drugim imieniem, zaraz przed "Król".

- GD, weź nogi, proszę.

Kto znowu...

- Znajdź sobie inne miejsce, bolą mnie łydki - wymamrotałem do próbującego się usadowić na kanapie TOPa.

Seunghyun najwidoczniej się tym nie przejął. Uniósł moje nogi, usiadł na kanapie i położył je sobie na swoich udach. Ten gest nie był dla mnie niczym gorszącym czy niewłaściwym. W zespole wszyscy często mieliśmy dziwne akcje - przytulaliśmy się do siebie, czasem nawet spaliśmy w jednym łóżku.

Ostatnia szansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz