Everybody wants to rule the world

886 44 3
                                    

Sugerowany slash, 15+, lemon


- Cześć - powiedziałem od razu po tym, jak wszedłem do jego kwater. Nie chciałem marnować czasu, ponieważ nie mieliśmy go zbyt wiele.


Bez zbędnej rozmowy przeszedłem do całowania. Całowałem go całego. Poczynając od pięknej, szczupłej twarzy, przez porcelanową skórę na szyi, aż po umięśniony brzuch.

- Cześć - odpowiedział całując mnie w usta. - Dzisiaj się nie śpieszyłeś - mruknął z dezaprobatą.

Lekko ugryzłem go w płatek ucha.

- Przepraszam, zajęty byłem. Kto jak kto, ale ty powinieneś rozumieć - spojrzałem w piękne, stalowe źrenice.

Zawsze tacy byliśmy, powściągliwi ze słowami w łóżku, a poza nim udawaliśmy, że się nie znamy. Gdy zrobiliśmy coś szczególnie wkurzającego poza sypialnią, to właśnie w niej się odgrywaliśmy.

Kiedy Tom próbował dosięgnąć moich ust, odepchnąłem go lekko.

- Zabiłeś posłańca - westchnąłem. - Ile razy mam ci mówić, nie zabijaj posłańców. Nowi jakoś nie przybywają.

Silne ręce owinęły się wokół mojego ciała, a następnie zostałem zrzucony z kochanka i przygwożdżony przez niego do ziemi.

- Pamiętasz? Ten kto na górze, ten ma prawo stawiać żądania - uśmiechnął się.

Korzystając z chwili rozluźnienia, przyciągnąłem go do siebie. Mimo, że byłem wkurzony, tęskniłem za nim. Chciałem znowu poczuć jego nagą skórę ocierającą się o moją. To było uzależniające i niebezpieczne. Na mnie spoczywały losy mojego świata, a on obrał sobie ten świat jako swój cel.

Cały swój gniew przelałem w pocałunki, tak jak zawsze. Sypialnia wypełniła się magią. Czarną, niebezpieczną oraz białą, niewinną. Kolory mieszały się tworząc srebrne przebłyski w powietrzu.

- To cudowne - wymruczał w moje usta, a ja kiwnąłem głową.

W rzeczy samej to było cudowne.

Cudownym było również zostanie wybawionym od Dursleyów. Spędzałem dziewięć miesięcy w Hogwarcie, gdzie poznałem nowych przyjaciół. Pokochałem ich z całego serca. To oni pomogli mi podjąć decyzję. Chciałem ich chronić, więc zgodziłem się zostać barankiem jasnej strony, ich wybawcą. Nadal podoba mi się ten pomysł.

Każdy wolny dzień spędzam w Norze z Weasleyami i Hermioną. Śmiejemy się, planujemy zniszczenie Voldemorta, podczas gdy on próbuje zniszczyć nas.

Na szczęście nie jesteśmy jedyną grupą, która to próbuje, więc cały jego gniew nie skupia się na nas.

Leżeliśmy razem. W uścisku. Tylko ja i Tom. Oboje dyszeliśmy.

- Nie moglibyśmy tak zostać? - zapytałem naiwnie, na co on pokręcił głową przecząco.

- Bez nas zapanuje tam chaos, zaczną się walki o władzę.

Podniosłem się z łóżka.

Założyłem na siebie czarne szaty.

- Dlaczego tak musi być, Tom?

Spojrzał na mnie przenikliwie, swoimi cudownymi szarymi źrenicami.

- Ponieważ każdy chce rządzić światem.

Rzuciłem mu ostatnie, smutne spojrzenie, zanim wyszedłem z pokoju.

Muszę wrócić do swoich spraw, do Nory. Muszę pomóc Ronowi i Hermionie opracować plan zniszczenia Voldemorta. Zniszczenia Toma.

Nie mogę zostawić mojej pozycji bez nadzoru.

Deportowałem się z cichym pyknięciem.

Zobaczymy się za tydzień, Tom.





miniaturkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz