Rozdział 1

448 17 3
                                    

Spojrzała na kartke, leżącą na stole przed nią, a potem na Kai'a, który wlepiał w nią spojrzenie pełne uwielbienia. Jeszcze raz przestudiowała treść zlecenia i westchnęła.
Misja była niezwykle prosta. Polegała na pomocy niewielkiej wiosce rolniczej w zaoraniu pól. Nagroda też nie powalała, ale było to obecnie jedyne zlecenie, które mogła wykonać.
- Wiem, że nie jest to misja, do jakich przywykłaś, ale potrzebujemy czasu, żeby znów się zgrać.- Tsubaki usiadła naprzeciwko.
Skinęła tylko głową, odczytując prawde w jej oczach. Chodziło po prostu o to, że jest teraz najsłabsza. Minęło całe siedem lat, odkąd ostatni raz trenowała i nieźle się przez ten czas zapuściła.
- Niedaleko są góry Tsamaro!- wykrzyknęła nagle, wyrzucając ręce w powietrze.- Po zleceniu urządze sobie obóz treningowy i odzyskam dawny poziom.
- To świetny pomysł, Nemu-chan!- Kai odetchnął z ulgą.- Zwałszcza, że zostały tylko trzy miesiące.
- Wyruszamy za 20 minut.- oznajmiła, wstając. Plecak miała spakowany, więc podskoczyła tylko do domu i zabrała go, zostawiając bratu troche pieniędzy na jedzenie. Wkrótce potem Kami no Sora wyruszyli na misje. Znowu razem.

Lucy rozejrzała się po gildii, szukając wzrokiem Natsu, lub jego siostry, ale rodzeństwo zapadło się pod ziemie. Dopiero po dłuższej chwili zauważyła Happy'ego w pobliżu baru. Podeszła do niego i chwyciła go za ogon.
- Gdzie oni się podziali, Happy?- zapytał podrywając go do góry.
Kot rozłorzył skrzydła i zawisł nad jej głową.
- Nemu poszła z Eris i resztą drużyny na misje, a Natsu poszedł coś załatwić.- oznajmił, lądując na jej głowie.
Westchnęła ciężko, siadając na wysokim krześle, i oparła głowe o bar. Miała nadzieje, że pójdzie z swoją drużyną na misje i odciągnie myśli od osobistej straty. Niestety jej partner zniknął zaraz po zakończeniu imprezy. Odkąd wrócili zachowywał się dziwnie i znikał z oczu pozostałych. Obieła się ramionami, obruciła głowe i spojrzała na drzwi. Co się z tobą dzieje, Natsu?

Spojrzał na swoje odbicie i zdusił jęk rozczarowania. Czarne znaki, niby tatuaże rozciągały się po jego torsie i ramionach kończąc tuż pod szczęką. Pojawiły się tuż po powrocie z wyspy Tenrou i nie znikały. Z tego co zauważył podobne pieły się po rękach Nemu. Te symbole zdawały się oddziaływać na ich magie, wzmacniając ją i zmieniając. Jego ogień był dużo silniejszy i ciemniejszy niż zazwyczaj. Oparł czoło o zimne lustro i zacisnął zęby. Działo się coś niedobrego. Odepchnął się i wyszedł z łazienki.

Juvia siedziała z podkulonymi nogami na łóżku, zaczerwienionymi od płaczu oczyma wpatrując się w leżący przed nią, zapisany skrawek papieru. Ponownie przesunęła palcami po starannym piśmie. W niektórych miejscach czerwony atrament rozmazywał się, jakby od łez. Po raz kolejny tego dnia przebiegła wzrokiem po tekście.

Droga Juvio!

Zdaje sobie sprawe, że nie wiesz kim jestem, ani dlaczego do Ciebie pisze, ale ciesze się. Ciesze się, że Cię odnalazłem i w końcu zebrałem się na odwage, by napisać ten list.
Nazywam się Javier i jestem twoim bratem. Rozumiem, że to dla ciebie szok, ale postanowiłem w końcu powiedzieć Ci prawde. Obecnie mam 28 lat, więc jestem 10 lat starszy od ciebie. Nasza matka zmarła przy porodzie, a dwa tygodnie później Czarny Mag, Zeref zamordował naszego ojca. Nasz dom został zniszczony, ale zabrałem cie z tamtąd. Dotarliśmy do najbliżeszej wioski. Nie chciałem cie narażać więc zostawiłem cie w domu dziecka, a ja ruszyłem dalej.
Chciałem, żebyś żyła bezpiecznie. Ale chyba nie udało mi się tego zapewnić. Mam tylko nadzieje, że jesteś szczęśliwa.

Kocham Cie
Javier.

Zagryzła wargi powstrzymując się od płaczu. Powinna razem z resztą magów siedzieć w gildii, a nie dołować się w mieszkaniu. Zacisnęła usta w wąską linie, zerwała się z łóżka i założyła płaszcz. Chwyciła list i wepchnęła do kieszeni, opuszczając mieszkanie.

Mira czyściła właśnie kolejny kufel, kiedy do gildii powrócili Ranjinshu w pełnym składzie. Uśmiechnęła się do Freeda, który podszedł do baru i zamówił po kuflu piwa dla każdego z nich.
Wesoło zagadując mężczyzne, przygotowała zamówienie. Zanisła je do ich stolika.
- Gdzie ten ròżowy pokurcz?- zapytał Laxus, biorąc łyk trunku.
- Mówisz o Nemu?- upewniła się, a blondyn tylko skinął jej głową.- Poszła z Kai'em i Tsubaki na misje. Potem wpominała coś o trningu w górach.
- Czy ona nie może chociaż dnia na tyłku usiedzieć?- warknął, a Mira roześmiała się.
- Najwidoczniej.- odpowiedziała krótko i wróciła do pracy. Nuciła jakąś skoczną melodyjke patrząc na każdego w gildii. Wspomnienia z Tenrou pojawiały się i znikały, ale Mirajane nie przywiązywała do nich wagi. Było minęło. Wrócili bezpiecznie do domu. Co z tego, że dopiero po siedmiu latach?! Odzyskają dawny prestiż. Klasa S znowu pokaże moc Fairy Tail.
Klasa S... Erza, Laxus, Gildarts, Nemu i, dawniej, ona sama. Zamyśliła się, przykładając palce do brody. Może pora wrócić do gry? Lisanna żyje, Elfman jest w stanie nad sobą zapanować. Nie dojdzie ponownie do tragedii. Tak... Pora by wróciła do walki.
Nagle drzwi otworzyły się gwałtownie, a do środka wpadł Natsu. Dopadł do baru i, niemal krzycząc, zapytał:
- Dziadek u siebie?
Zdążył tylko skinąć głową, a chłopak popędził na góre odpychając zdezorientowanych magów. Jeszcze przez chwile spoglądała za nim, ale w końcu wzruszyła ramionami i wróciła do pracy.

-Hmm...- mruknął w zamyśleniu Mistrz, przyglądając się znakom na skórze swojego podopiecznego. Obszedł go do okoła, mamrocząc coś pod nosem. Zazwyczaj niecierpliwy chłopak, stał teraz spokojnie z założonymi rękoma i wodził ciemnymi oczami po ścianie gabinetu.- Nie podoba mi się to.
- Tylko tyle masz to powiedzenia?!- warknął oburzony Natsu, ale staruszek uciszył go gestem, siadając za biurkiem i chowając głowę w dłoniach.- Co mam z tym zrobić?
- Muszę skontaktować się z Polriushicą i kilkoma innymi osobami.- dziadek spojrzał na Smoczego Zabójcę z powagą.- Na razie postaraj się opanować moc i nie narób zbyt wielu szkód. Kiedy się czegoś dowiem skontaktuje się z tobą.- oznajmił, tonem kończącym całą dyskusje i gestem poprosił młodzika o opuszczenie gabinetu.
Kiedy drzwi trzasnęły za Natsu, Makarov jakby zapadł się w sobie. Obrucił fotel tak, by móc spojrzeć z okna na panoramę Magnoli. Złożył dłonie, wpatrując się w odległy horyzont.
- Czy to oznacza początek wojny, Pierwsza?- wyszeptał, pocierając czoło.

Stała w oknie swojego pokoju w Fairy Hills, wpatrując się w horyzont. W głowie ciągle odtwarzała rozmowę z Biscą. Jellal odzyskał wspomnienia. Ta wiadomość wzbudziła w niej prawdziwą burze. Z jednaj strony cieszyła się, że pamięta wszystko co razem przeszli. Że pamięta JĄ. Z drugiej jednak strony pojawił się też niepokój, że nadal jest taki, jak wtedy, w Wieży Niebios.
Zacisnęła dłonie na drewnianym parapecie, zagryzając usta. Jej najlepszy przyjaciel z dzieciństwa oszalał. Zupełnie zwariował.
- Coś ty sobie myślał, uciekając z więzienia?- zapytała szeptem, a wpadający przez otawarte okno wiatr rozrzucił jej szkarłatne włosy. Erza uśmiechnęła się pod nosem, spoglądając na zachodzące słońce.

Wojna nie decyduje. (Fairy Tail fanfic)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz