Jak co roku Harry, Ron i Hermiona umówili się na spotkanie pod Bakiem Gringotta by kupić książki na nowy rok szkolny.
- Jak ja się cieszę, że was widzę.- powiedziała Hermiona przytulając zdezorientowanych chłopaków.
- My też się cieszymy.- odparł Harry próbując wyrwać się z uścisku.
- Mów za siebie- burknął Ron- co roku tak się zaczyna.
- Oj dajcie spokój, poprostu tęskniłam.
- Za tymi mięczakami nie masz co tęsknić. I tak się przekonasz, że gdy będziesz potrzebowała pomocy to oni będą stać i się patrzeć.- usłyszeli za sobą ten irytujący głos.
Odwrócili się i zobaczyli Malfoy'a. Na jego twarzy widniał chytry uśmiech. Po chwili dopowiedział jeszcze kilka bez sensownych słów i odszedł.
- Jak ja go nie znoszę.- powiedział Ron.
- Nie tylko ty.- odparł Harry.
Nie przejmując się słowami Malfoy'a ruszyli na zakupy. Spotkali go jeszcze w kilku innych sklepach, ale jakoś się tym nie przejmowali. Po zakupach Harry złapał ich za ręce i zaczął prowadzić.
- Gdzie idziemy?- zapytała zdenerwowana Hermiona widząc, że oddalają się od Banku.
- Na śmierć.- powiedział kpiąco Ron.
Po chwili dostał podręczną torebką.
- Wstydziłbyś się.
- Ał- jęknął chłopak masując ramię- co ty tam nosisz cegły?
Hermiona spojrzała na tabliczkę z napisem ,, Witamy na ulicy Śmiertelnego Nokturnu". Na twarzy dziewczyny pojawił się strach.
- Popatrzcie- powiedział Harry wskazując palcem sklep z małym bilbordem w oknie ,, Borgin i Burkes"- tutaj ostatnio widziałem Malfoy'a wraz z ojcem.
Cała trójka podeszła do sklepu i słyszała krzyki dziewczyny. Spojrzeli przez drzwi i zobaczyli leżącą w koncie blądynke.
- A teraz pokażę ci jak mogłabyś sprawdzić czy różdżka ciebie wybrała- powiedział Malfoy celując w nią - Avada Keda...
- Draco spokojnie.- nagle zza ściany wyszedł Lucjusz.
Harry i Ron szybko się cofnęli.
- Czy on chciał ją zabić?- zapytał przestraszony Ron.
- Przecierz wiesz, że to Draco.
Hermiona ciągle patrzyła w głąb sklepu.
- Hermiona słuchasz nas wogóle?
Dziewczyna nie zareagowała. Dopiero gdy Ron pomachał jej ręką przed oczmi ocknęła się.
- Tak. Co jest?- zapytała.
- Słyszałaś co mówiliśmy?
- Nie, a co?
Ron spojrzał na Harry'ego i po chwili oboje pokiwali przecząco głowami. Hermiona nie zawracała sobie nimi głowy. Przed chwilą znalazła kogoś kto kochał naukę tak jak ona. Lucjusz kazał blądynce wymienić przynajmniej 10 zaklęć, a ta wymieniła bez ani jednej przerwy.
~~~~~~~~~
I jak? Mam nadzieję, że się spodoba.