Prolog

3.3K 216 40
                                    


-Szybko schowaj się! Za chwile nas zobaczy ! - szepnąłem do siostry.

To było już blisko, ledwo w zasięgu paru metrów...

Obydwoje wskoczyliśmy w duże krzaki. Słyszeliśmy bicie własnego serca i nasz przyśpieszony oddech. Wychyliłem powoli swoją głowę, by się rozejrzeć czy bestia nadal tam jest. Wokoło było ciemno i cicho. Jakby wszystko co się przedtem działo ustało.Prześledziłem wzrokiem wszystkie drzewa i krzaki. Nagle wśród mgły dostrzegłem dwa czerwone ślepia, które  pionowymi źrenicami szukały swojego obiektu. Chciałem delikatnie odchylić gałązkę, tak by ta nie wydała żadnego szelestu, ale siostra, która kucała za mną straciła równowagę i się przewróciła. Usłyszeliśmy znajomy świst ogromnych skrzydeł, które wzbijały się w górę.

- Uciekaj! - wrzasnąłem do siostry, złapałem ją za rękę i pobiegliśmy ile sił w nogach przed siebie. Zwierzę plunęło w nas z powietrza ognistą kulą, która niemal w nas trafiła, gdyby nie mój spryt i szybkość. Siostra była bardzo przestraszona.Zaczęła cicho płakać.

- Spokojnie - powiedziałem. Zatrzymaliśmy się, po czym ją przytuliłem. Usłyszeliśmy głośny ryk, po czym gwałtowny podmuch wiatru. Nina pisnęła i zaczęła uciekać.

-Czekaj! - zakrzyczałem.

Na niebie zobaczyłem ogromne kontury, jakiegoś cielska, które wyczuło, że Nina się oddaliła. Oddaliła się SAMA. Rzuciłem w niego kamieniem, chcąc chronić siostrę. Trafiłem w głowę. Zwierzę obróciło się w moją stronę i głośno zaryczało. Ze wściekłością poleciało na mnie. Biegłem przez gęsty las i wszystko co było na wysokości mojej twarzy, waliło w nią bez skrupułów. 

- No nie ! - westchnąłem w duchu. Przede mną ukazał się stromy,duży klif. I ty już kończyła się moja droga ucieczki. Popatrzyłem w dół i aż mi się zrobiło niedobrze. Na dole zobaczyłem wystające i ostre stalagmity, o które uderzało wzburzone morze. Obróciłem się by się upewnić, czy to coś nadal jest za mną. Niestety coraz głośniej i wyraźniej słyszałem łamane drzewa. W końcu przede mną w powietrzu zawisł czarny morderca.

- Thorze w co ja się wpakowałem !?  -  jęknąłem cicho do siebie.

Zwierzę z hukiem wylądowało przede mną na ziemi, tworząc barierę kurzu. Z jego nozdrzy wyleciał biały dym. Obserwował mnie, pewnie zastanawiając się, co teraz, będąc w potrzasku, mam zamiar zrobić. Miałem wrażenie, że ta cała sytuacja go śmieszy. Chyba po raz pierwszy ze wszystkich ludzi mogłem go ujrzeć w całej jego dostojności. Nikt nie przeżył z nim żadnego spotkania. A ja dzisiaj nie zamierzałem umierać ! Jego łuski pięknie lśniły w świetle księżyca. Rozłożył skrzydła i zaryczał głośniej niż kiedykolwiek. Pot lał mi się strumyczkami z czoła.

 - I co tak się gapisz?! Nie atakujesz ? - drwiłem z niego.

- Myślisz, że się Ciebie boję !? - zakrzyczałem nerwowo.

- Tak boję się i to cholernie ! - pomyślałem w duchu.

Bestia przyglądnęła mi się z zaciekawieniem, po czym ruszyła w moją stronę. Z jego paszczy kapały kropelki krwi, więc można stwierdzić, że przed chwilą coś  konsumował. Zacząłem się cofać, ale powoli kończyła mi się ziemia pod stopami. Spojrzałem przez ramię za siebie. Mam lęk wysokości od małego, ale nie mogłem skończyć swojego żywota tak marnie w gębie tego gada. Stopy zaczęły mi już zjeżdżać coraz niżej i niżej. Miałem rodzinę, siostrę, mamę, tatę ? Nie mogłem jeszcze umierać, jestem stanowczo za młody.  Wyprostowałem się i spiąłem w sobie wszystkie mięśnie, po czym odsalutowałem bestii i przechyliłem się w otwartą przestrzeń. Zamknąłem oczy.

SIEMA FRAJERZE! GERONIMOOOO!.. - zacząłem się drzeć na całe gardło. Wiatr muskał.. MUSKAŁ!? Chyba mi walił prosto do mordy, tak, że  nie mogłem wymówić ani słowa. Nagle ogarnęło mnie zimno, wilgoć ale przecież to czułem czyli nie umarłem... Szybko wypłynąłem na powierzchnię żeby złapać oddech. Widziałem z góry jak przygląda mi się bestia , jakby chciała sprawdzić czy jej zabawka jeszcze przetrwała i czy może się nią dalej bawić.

Popatrzyłem się w górę i posłałem mu środkowego palca. Zacząłem płynąć szybko do brzegu. Resztkami sił wyczołgałem się na trawę. Cały drżałem z zimna, a aby się dostać do mojej wioski było to około 1,5 godziny drogi. A musiałem jeszcze znaleźć siostrę.

- Ta noc zapowiada się bardzo długa - pomyślałem skulony.

- Dobra. Kenay ogarnij się i rusz dupę po jakieś gałązki na rozpałkę - powiedział mój głos w głowię.

Wstałem i zacząłem powoli iść.

- Dobrze, że chociaż nie pada - pomyślałem.

Nagle tuż nade mną huknęła błyskawica, a zaraz po niej pierwsze krople deszczu.

- Dzięki Thorze ! - zirytowałem się. Szybko wszedłem do lasu, by mieć choć odrobinkę "dachu" nad głową.

______________________________________________________________________________

Moja pierwsza książka wydana na tym portalu :P Myślę, że przypadnie do gustu fanom książek Fantasy, Humoru i może również Horroru ? :P Miłęgo czytania.



Czarna Krew  - Inny  TOM I   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz