Potter.
Po prostu Potter.
Chudziutki chłopiec o czarnych włosach, brzydkich okularach i z tą słynną blizną na czole.
Wychowywany wsród Mugoli, nosił dziurawe ciuchy.
Malfoy.
To brzmi inaczej.
Zadbany wygląd, starannie ułożone blond włosy i nowiutkie szaty. Jestem czarodziejem czystej krwi, wychowywanym i oswajanym z magią.
Mam wszystko czego chcę.
Ojciec pracuje w Ministerstwie i ma bardzo dobre kontakty z samym Korneliuszem Knotem. Jest imponującą postacią. Poważny, dostojny. Jak dorosnę będę taki, jak on.
Matka to najwspanialsza kobieta, jaką znam.
Jej długie, blond włosy opadające na ramiona i smukła sylwetka czynią ją ideałem piękna wsród wszystkich czarownic.
Jest kochająca i wrażliwa. Daje mi wszystko, czego chcę.
Dlaczego więc Potter, Chłopiec, Który Przeżył wybrał towarzystwo szlamy Granger, która od razu zaczęła się wymądrzać - niezwykle irytującej istoty i Weasley'a - rudzielca, który nosi szaty po starszym bracie i nie ma nawet własnej różdżki?
Dlaczego Chłopiec, którego imię zna każde magiczne dziecko nie zechciał, abym go wprowadził?
Dlaczego nie chciał trafić do Slytherinu, gdzie każdy osiąga to, czego pragnie?
Obserwowałem go przez cały pierwszy rok w Hogwarcie.
Potter chce uratować świat. Chce zabłysnąć.
Nie lubię go. Nie lubię Pottera!
Nie jest nikim wyjątkowym. Kompletnie nie radzi sobie z eliksirami i spóźnia się na transmutację.
Często wymyka się z zamku do gajowego i uważa, że profesor Snape spiskuje przeciw niemu.
Bardzo nadęty ten Potter, prawda?
Niby nas uratował, ale poszczęściło mu się.
Z resztą kto mógł wiedzieć, że nauczyciel od obrony przed czarną magią może okazać się opętany przez Czarnego Pana? Tata każe mi tak nazywać Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Nie wiem dlaczego. Kiedy pytam, to milknie. Ale odbiegłem od tematu.
Gdyby nie Granger i Weasley, Potter byłby martwy. Już dawno.
Żadne z nich nie jest warte więcej, niż przeciętny czarodziej, ale razem potrafią dokonać cudów.
Nie wiem jak. Nie wiem też skąd oni wiedzieli o wszystkim. Czy gajowy im zdradza, co dzieje się w Hogwarcie?
To miał być cudowny dzień. W Wielkiej Sali dominowały barwy zieleni i srebra. Godło Węża dumnie widniało na chorągwiach, ale Potter to zrujnował.
On, i jego przyjaciele zepsuli jeden z najlepszych dni w moim życiu. Wygrał Gryffindor.
Wtedy powiedziałem sobie, że nienawidzę ich. Nienawidzę Pottera, Weasleya i tej ich szlamowatej koleżanki. Tu nie chodziło o samą zazdrość. Oni zabierali mi jakiekolwiek szczęście.
- Draco Malfoy. Po pierwszym roku w Hogwarcie.
CZYTASZ
Behind Blue Eyes
FanfictionWredny? Chamski? Bez uczuć? Slytherin... Ale czy można wierzyć w pozory? Chcesz poznać jego prawdziwe oblicze? Poznasz je... Zapisał wszystko na zwykłych zwojach pergaminu, które za pewnie nie raz zostały splamione jego łzą. On nie był chłopcem, k...