Rozdział 2 - Krwawa Zemsta

1.3K 156 12
                                    

Stanąłem przez dobre kilka minut jak wryty. Nogi zaczęły mi się trząść jak galareta, która za chwile miała się rozpuścić. Nagle bezwładnie upadłem. Moje myśli błądziły w różnych kierunkach. W środku czułem rozpacz, gniew, smutek i nie tylko. Jakby cały świat, który do teraz istniał legł w gruzach. Pośród krwi spostrzegłem naszyjnik z czarnym wilkiem, który podarowałem na urodziny mojej...mojej siostrze. Wziąłem naszyjnik do ręki i z całych sił go ścisnąłem. Zacząłem uderzać pięścią w złoty piasek, którego ziarna odskakiwały na dużą odległość, pod wpływem mojej siły. Zamknąłem oczy najmocniej jak potrafiłem, ale i tak wypadło z nich parę kropelek. Klęczałem na kolanach przed moją siostrą.

- Mogłem Cię uratować - mówiłem sam do siebie. Byłem wściekły.

- Co ja powiem rodzicom? - szepnąłem do siebie.

W mojej głowie było multum pytań, ale bark odpowiedzi. Przypomniałem sobie te chwile, kiedy razem się bawiliśmy, kiedy uczyłem ją walczyć. Teraz czułem się winny, kiedy ją obrażałem i sprawiałem jej przykrość. Niestety czasu nie dało się cofnąć. Trzymając naszyjnik w ręce zemdlałem.

Stała na wprost  mnie w świecącym obłoczku. Była piękna. Była ubrana w codzienne ubrania, ale na jej twarzy gościł szeroki i promienny uśmiech. Gdy ją zobaczyłem od razu do niej podbiegłem i wtulając się w jej złociste włosy zacząłem płakać. Nina mnie lekko odchyliła i otarła moją łzę z policzka.

- Ja. Ja przepraszam. Wiem, że te słowa to za mało by naprawić moje czyny. Tak bardzo żałuję! - rozpłakałem się na dobre.

- Już, spokojnie! Musisz być dzielny. Jesteś, byłeś i będziesz zawsze moim bratem. Nawet kiedy o mnie zapomnisz, zawszę będę nad Tobą czuwać - powiedziała mi do ucha.

- Nie zapomnę! Nigdy sobie nie wybaczę tego, że Cię nie uratowałem - powiedziałem, cały się trzęsąc.

Nina lekko się odchyliła.

- Ale jak masz iść do nieba, to przebierz sobie bluzkę, bo masz całą mokrą od moich łez - powiedziałem ocierając łzy.

Siostra się do mnie uśmiechnęła. Odwzajemniłem gest.

- Jak będziesz potrzebował czyjejś pomocy, spójrz na mój wisiorek, a od razu dodam Ci otuchy i pomogę w trudnych chwilach - powiedziała, oddalając się w kierunku oceanu.

Nagle nie wiadomo skąd, koło Niny utworzyła się wysoka fala.

- Nina uważa! - zakrzyczałem, po czym zacząłem biec w kierunku siostry. Siostra cały czas mi machała stojąc nieruchomo. Nie zdążyłem się do niej zbliżyć, ponieważ fala z zakryła Ninę, a ta sama znikła.

- Cześć - powiedziałem smutnie.

Słońce świeciło wysoko na niebie. Otworzyłem powoli oczy i spojrzałem na wisiorek, który trzymałem w ręce. Szybko ubrałem go na szyję, by go nie zgubić. Gdy już wstałem spostrzegłem, że wszystko co tu wcześniej było, te wnętrzności, krew - znikło. Szeroko otworzyłem oczy, a potem je przetarłem rękami tak dla pewności, że jeszcze nie jestem w śnie. Pomyślałem sobie o siostrze i od razu zrobiło mi się lepiej na duchu. Szedłem wzdłuż plaży, szukając kamieni, z których mógłbym uformować grób dla Niny.Gdy już wszystko było gotowe, odmówiłem modlitwę i ruszyłem do domu. Moje serce było rozbite na milion małych kawałeczków, z których każdy jeden bardzo krwawił. W moich żyłach pulsowała chęć zemsty na tym smoku. Wyjąłem miecz i zacząłem nim wymachiwać, przecinając wszystkie bezbronne roślinki, które stawały mi na drodze. Lecz to nie dawało mi satysfakcji. Idąc zdecydowanym krokiem przez las spostrzegłem koło dużego głazu smoka, który sobie coś grzebał w ziemi. Miał około dwóch metrów wysokości, dwie długie, tyle nogi. Był niebieskiej barwy. Jego grzbiet oraz ogon był pokryty rzędem długich i ostrych kolców. Niby stworzenie nie było niczemu winne, ale i tak miałem chęć się z nim rozprawić. Nie miałem niczego ostrego, czym mógłbym w niego rzucić, więc najnormalniej w świecie go zaszedłem od tyłu. Zwierze niczego się nie spodziewało. Rzuciłem się na niego raniąc go w ogon, w wyniku odciąłem mu parę kolców,  co było dosyć bolesne, iż wypadły mu z żywym mięsem. Smok rozpaczliwie zaryczał i gwałtownie się obrócił w moją stronę, dzięki czemu dostał moim jak po maśle nabił się prosto w szyję na mój miecz, który specjalnie tak nastawiłem. Zwierzę runęło na ziemie, jeszcze oddychając. Zakończyłem jego męczarnie wbijając mu miecz w brzuch i jadąc nim kolejno do końca ogona. Cała trawa była we krwi zwierzęcia, tak samo jak moja twarz i ręce. Popatrzyłem na jego nieruchomy pysk. W głowie przypomniał mi się obraz głowy mojej siostry. Z furią zacząłem ciąć łeb stwora, żeby upozorować ból mojej siostry na tym smoku. Na końcu odciąłem mu skrzydła i kopnąłem duże cielsko. Wyciągnąłem z jego grzbietu dwa duże kolce i schowałem je do sakwy, jako trofeum, które miałem zamiar pokazać ojcu. Wcale nie czułem się lepiej. W głowie miałem inne plany odnośnie zemsty.


____________________________________________________________________________________

Ok 1100 ,słów lepiej niż wcześniej. Rozdział pisałam pod taką weną , że masakra :) Jeśli Ci się spodobał ,daj gwiazdkę i nie zapomnij o komentarzu :D


Czarna Krew  - Inny  TOM I   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz