Ciemność...widać ciemność.
Chłopiec...nazwijmy go Piotrek,więc Piotrek obudził się w zupełnie innym domu,widział swoją mamę.Podszedł do niej. Czuł smród rozkładającego się ciała.To,co zauważył,przestraszyło go.
Jego mama miała czarne,puste oczy a z buzi ciekła jej krew,na stole zauważył ciało,nie byle jakie,lecz swoje.
-Piotrusiu...chodź do mnie...pobawmy się.-powiedziała mama coraz bardziej piszczącym głosem.
Wziął taboret,rzucił w nią i uciekł na przedpokój.
Otworzył drzwi a tam ciemność,czarna dziura.
W tym czasie mama podeszła do niego.
Piotrusiu...nie bój się...to ja,mamusia.-powiedziała swym wiedźmim głosem
Chłopak potknął się o nogi i spadł w tą ciemność.
W końcu obudził się z prawdziwego snu.