*1*

31 2 0
                                    

Boisz się prawda? Trochę głupio, że musieliśmy się połączyć akurat w takiej sytuacji. Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy. Będę przy tobie i  nie pozwolę, aby coś ci przeszkadzało. Nie musisz się mnie bać. Zaraz wszystko ci wyjaśnię, tylko nie przerywaj. Cześć, jestem Viktor i właśnie jestem w twojej głowie.


-Przestań!- krzyknęła Amanda, gdy skręciłem za nią już trzecią alejkę. -Czym ty w ogóle jesteś?

-Właściwie sam nie wiem.- szeroko się uśmiechnąłem, podchodząc do niej bliżej.- Masz jakiś pomysł?

-Czego chcesz?- jej zeszklone oczy, wpatrywały się we mnie z przerażeniem.

-Wyjaśnić parę spraw...


****


Kolejny poranek. Na zewnątrz szaro, jesień zbliża się wielkimi krokami. Zanim wyjdę z domu czekam, aż moje oczy przybiorą jakiś naturalny odcień. Jaskrawa zieleń tęczówek kontrastuje z kruczoczarnymi włosami, a całość przypomina naniesiony, instagramowy filtr, tylko że w realnym świecie.

Cieszy mnie fakt, że nie muszę chodzić do szkoły. Z drugiej strony, chciałbym żyć tylko i wyłącznie problemami tamtejszych lat. To wszystko było takie proste, a skomplikowało się od razu po ukończeniu ostatnich lat nauki. Wtedy zdarzyło się to.. to przez co teraz jestem tym czym jestem. Wyglądem nie przypominam zmutowanej bestii psychicznego naukowca, ale w tamtym dniu, kiedy wbił mi w szyję ogromną strzykawkę z niebieskim płynem, wszystko się we mnie zmieniło.


 Nie wierzysz? Ja też nie lubiłem fantastyki, wręcz nią gardziłem. Zawsze zastanawiałem się nad tym, jak bardzo rozpieszczeni przez życie muszą być ludzie, żeby pisać tak zmyślone rzeczy. Zawsze byłem znany jako twardo stąpający po ziemi, zimny, wredny chłopak. Może nauczyło mnie tego ostre wychowanie ojca, może jego późniejszy brak w okresie dojrzewania. Tak, najtrudniej jest przeżyć sytuację, gdy ktoś zrobi ci krzywdę, a potem znika i nawet nie masz jak się zemścić. 


Mnie jednak nie o zemstę chodzi. Otóż, wspomnianego wcześniej feralnego dnia... a raczej wieczoru, miałem się spotkać z ojcem. Nie przyszedł. Mam wrażenie, że tak miało być. Wtedy miał mnie napaść ten wariat i zrobić to... co zrobił. Nie chcę mojego ojca o nic obwiniać, chcę go zobaczyć. Po prostu. Z drugiej strony widziałem go ostatni raz, gdy byłym dzieckiem w piaskownicy, z której mnie zawsze wyciągał siłą. 


Czasem lubię popatrzeć na gołębia, gdy się zwija z bólu, gdy tylko tego zapragnę. Dziwisz się? Przecież mówiłem, że jestem inny. Pomyślisz, że mam skłonności do sadyzmu, ale uwierz gdybyś tak potrafił, robił byś tak z każdym! A ja nie mogę, obiecałem. Ale o tym później, bo teraz przerażona Amanda coś do mnie krzyczy. 

Szczerze? Nienawidzę jej z całego serca. Nie wiem czemu, tak po prostu jest, więc czemu nie mogę jej postraszyć? Obiecuje, tylko trochę :)




Wonderwall Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz