* Per Kenay *
Zbliżaliśmy się dużymi krokami do mojej wioski, iż poczuliśmy zapach dymu, który jak mniemam palił się na uczcie u mego ojca. Powoli zapadał zmrok. Za drzewami ukazał się nam mały drewniany, domek na drzewie. Był już trochę zniszczony poprzez warunki klimatyczne i dzikie stworzenia.
- Tu będziesz spać - wskazałem mu palcem na domek.
Zwierzę popatrzyło się w tą stronę, ale zaraz potem nastawiło swoje uszy w innym kierunku. Zaczął wiać silny wiatr. Smok szybko wszedł na dach domku i nastawił swój pyszczek ku niebu. Patrzyłem się ze zdziwieniem co on wyprawia. Nagle usłyszałem charakterystyczne machanie potężnych skrzydeł w powietrzu. Nad naszymi głowami ukazało się małe stado czarnych smoków, które szybowało w swoim kierunku. Popatrzyłem na reakcję małego smoka. Zaczął piszczeć w ich kierunku, a następnie stanął na swoich małych, tylnych łapkach i za wszelką cenę chciał się wzbić w powietrze. Zrozumiałem, że musiał ich wcześniej spotkać. Może to była jego rodzina, która go zostawiła. Jeden ogromny smok spojrzał w dół na małe czarne stworzonko na dachu, ale nic nie robiąc przeleciał dalej ze swoimi towarzyszami. Było mi go bardzo żal. Zwierzątko chciało być po prostu ze swoją rodziną, a ta go olała z góry do dołu. Podszedłem bliżej domku. Smok zaczął iść na swoich tylnych łapach do przodu gdzie kończył się już dach. Zacząłem biec w jego kierunku widząc co się może stać. Stworzonko się poślizgnęło i zaczęło spadać na dół. W powietrzu próbowało się ratować i zaczęło machać swoimi skrzydełkami. Stanąłem wprost pod nim próbując go złapać. Smok wpadł prosto w moje objęcia, dzięki czemu wywróciliśmy się razem. Zauważyłem, że z jego czerwonego oczka, które spoglądało nadal w niebo popłynęła mała łezka. Rozczuliłem się.
- Nie martw się - pocieszałem smoka.
- Możesz zamieszkać ze mną. To znaczy tutaj, ale jutro przyjdę do Ciebie - powiedziałem głaskając czarną główkę. Smok zaczął wspinać się po jednym szczebelku, po czym wszedł do środka.
Już miałem odchodzić w swoją stronę, gdy nagle usłyszałem ciche piski zza moich pleców. Odwróciłem się i spojrzałem na stworzonko, które stało w góry i patrzyło się na mnie błagalnym wzrokiem. Zrozumiałem, że chciał, żebym tu został.
- Noo dobra - powiedziałem zrezygnowany, po czym usiadłem i oparłem się o drzewo. Smok już spokojniejszym wzrokiem spojrzał na mnie i wszedł do środka. Zasnęliśmy.
Obudziły mnie promyczki słońca i lekki powiew wiatru. Otworzyłem zaspane oczy i się przeciągnąłem ziewając głośno.
- Wstawaj! - zacząłem krzyczeć do smoka. Odpowiedzią była cisza.
Zacząłem kopać drzewo, na którym był zbudowany domek. Pospadało kilka liści i na tym się skończyło. Z gniewem zacząłem się wspinać po drabinkach do małego domu. Zauważyłem smoka, który smacznie spał. Rzuciłem w niego małym kamyczkiem, a ten ku mojemu zdziwieniu natychmiast się obudził. Zaczął ziewać i mlaskać.
- Witamy w świecie żywych - powiedziałem i zacząłem schodzić z drzewa.
Smok spojrzał w wschodzące słońce i się przeciągnął.
- Muszę iść, jutro po Ciebie przyjdę i coś porobimy. Nigdzie się nie oddalaj - powiedziałem. Czułem się jak niańka do dziecka. Zostawiłem mu parę małych rybek i nalałem wody, po czym ruszyłem w drogę do domu.
W mojej głowie toczyła się wojna myśli. Co ja teraz powiem tacie? Że smok zjadł mi siostrę, a ja jej nie uratowałem? Szedłem tak leśną drogą patrząc w ziemie. W oddali zauważyłem wreszcie moją osadę. Moja wioska liczy około 2 000 wikingów. Domy tam są drewniane, niekiedy z elementami kamienia. Trafiają się małe, a czasami dwupiętrowe. Mamy również wszelakie warzywa i owoce, które hoduje każdy wobec własnej potrzeby. Mamy u siebie też zwierzęta takie jak : Jaki, Dzikie świnie, kury i inne. Dochodziłem już do mojego domu. Nie chciałem się wszystkim pokazywać, więc postanowiłem wślizgnąć się do mojego pokoju od tyłu. Wszedłem na drabinę, która prowadziła do mojego okna, po czym zgrabnie wskoczyłem do pomieszczenia.
- Nareszcie w domu - odetchnąłem z ulgą. Ale nie miałem się z czego cieszyć, iż czkała mnie niemiła rozmowa z ojcem i matką.
Położyłem się na łóżku, gdy wtem usłyszałem tupot stóp, które zmierzały po schodach do mojego pokoju. Patrzyłem się na drzwi jak zaczarowany. Gdy tupot ustał, drzwi do mojego pokoju się otworzyły z hukiem na oścież, a w nich stanął mój ojciec. Gdy mnie tylko zobaczył podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Gdzie wy się podziewaliście?! Razem z mamą odchodziliśmy od zmysłów - powiedział, przyciskając mnie tak mocno, że nie mogłem oddychać.
- Tato dusisz mnie - próbowałem wymówić ledwo słyszalne słowa. Ojciec natychmiast rozluźnił uścisk, dzięki czemu mogłem złapać oddech.
- Dzięki Thorowi, że się odnalazłeś! A gdzie Nina? - zapytał z radością na twarzy.
- No właśnie... - próbowałem zacząć temat. Tata wymusił na mnie moją wypowiedź swoim wzrokiem.
- Ścigał nas Felcor. I się rozdzieliliśmy - wydukałem.
- Że co!? - krzyknął ojciec.
- Do reszty Ci odbiło? Rozdzielać się przy takim niebezpiecznym smoku?! - zaczął krzyczeć.
- Ja się nie rozdzieliłem. To Nina uciekła - próbowałem się bronić.
- Gdzie ona jest?! - krzyknął zdenerwowany.
Zamilknąłem i spuściłem głowę na dół.
- Mów! - krzyknął.
Zacząłem płakać, choć bardzo rzadko mi się to zdarzało.
- Gdzie ona jest?! - zbliżył się do mnie.
- Ona. Nie. Żyje - rozpłakałem się na dobre. Wspomnienia wróciły. Tata, aż opadł plecami na drzwi. Zaczął głośno oddychać. Patrzył się w nic konkretnego. Podbiegłem do niego i się przytuliłem, zobaczyłem, że po jego policzku spłynęła jedna łza. Był wodzem naszej wioski, ale nigdy nie widziałem aby płakał. Tata wyszedł osłupiały z pokoju trzaskając drzwiami. Spojrzałem w okno i zobaczyłem, że kieruję się do Wielkiej Sali, tam gdzie odbywały się obrady. Ustalano tam szczegóły wojen, rozejmów i innych różnych rzeczy. Położyłem się na łóżku i zasnąłem.
__________________________________________________________________________
Heh znowu bd was trzymać w niepewności :D Jak rozdział się podobał nie zapomnij o gwiazdce i dodaniu koma co mam poprawić i czy się podobał :D
CZYTASZ
Czarna Krew - Inny TOM I ✓
Fantasy16 - letni chłopak mieszka wraz z rodziną na dużej wyspie znajdującej się na Archipelagu. Spokojnie czasy wikingów zakłócają niebezpieczne stworzenia. Po tragicznym wypadku siostry zamierza wziąć się w garść. Ucieka z wyspy, wraz ze swoim kolegą zos...