I kolejna scena! Ponownie od wiolaax: Przygotowanie imprezy niespodzianki dla Cass, z perspektywy Louis'a lub któregoś z chłopaków oprócz Zayn'a :P (rozdział 6)
Na wykończeniu mam kolejną scenę. Za jakieś pół godziny powinnam ją wrzucić :)
Link do rozdziału 6 oczywiście w zewnętrznym :)
***
Siedzieliśmy w salonie gotowi do wyjścia, jak tylko Zayn napisze mi smsa. Dziewczyny przyjechały do nas z Doncaster już godzinę temu. Razem mieliśmy pojechać do ich domu i przygotować go do imprezy niespodzianki dla mojej siostry.
Wpatrywałem się w telefon, jakby miało to przyspieszyć nadejście wiadomości od Malika. Z czym swoją drogą się opóźniał, bo powinien wywabić Cass z chaty już pół godziny temu. Aż w końcu ekran się podświetlił i urządzenie zawibrowało. Odblokowałem klawiaturę i odczytałem smsa.
Teren czysty. Działajcie.
- Panie, panowie, czas na nas! - Ogłosiłem, zrywając się na równe nogi.
Wszyscy pospiesznie zebraliśmy potrzebne rzeczy, których jeszcze nie zapakowaliśmy do aut i wyszliśmy z domu. Dziewczyny pojechały samochodem Natashy, a my zapakowaliśmy się do mojego. Po kilkunastu minutach byliśmy już w domu dziewczyn. Auta wstawiliśmy do garażu, żeby Cass niczego się nie domyśliła, gdy je zobaczy.
- Dobra. Jas i Charlie ogarniają dom, Niall i Liam jadą po zakupy, Harry pomoże mi poprzestawiać meble w salonie, a Lou zajmuje się pompowaniem balonów. - Tasha powtórzyła rozkład zadań, który ustaliliśmy w domu. - Jak chłopaki wrócą z zakupów, dom powinien być już w miarę ogarnięty, więc rozdzielimy zadania od nowa. Do roboty! - Klasnęła w dłonie i każdy rozszedł się do swoich zdań. Ja natomiast zbliżyłem się do dziewczyny.
- Lubię, jak się rządzisz. - Przyciągnąłem ją do siebie i złożyłem na jej ustach pocałunek.
- Tak? - zapytała, opierając dłonie na moich ramionach. Pokiwałem głową, skradając jej jeszcze jeden pocałunek. - To spieprzaj do roboty, Lou. - Cmoknęła mnie w usta i rozbawiona odsunęła się ode mnie.
Robota paliła nam się w rękach, ale jak na złość nic nie szło tak, jak powinno. Charlie zbiła miskę z chipsami, Niall strącił torbę z alkoholem, przez co wybiło się niemal pół butelek, balony ciągle pękały a na dodatek ludzie z Doncaster dzwonili, że ich zawiało i musieli wrócić. Na domiar złego Zayn dzwonił, że brakuje mu już pomysłów za zajęcie Cass.
- Słuchajcie! - Odezwała się Charlie, spoglądając za okno. - Musimy się sprężyć. Zaczyna padać coraz mocniej. Niech lepiej wracają już do domu.
- Racja - przytaknął Harry. - Jeszcze ten gruchot Zayna rozkraczy się na środku drogi i...
- Nie potrafisz docenić starego, dobrego klasyka - przerwałem mu.
- Klasyk klasykiem, ale to jest złom.
- Chyba sobie...
- Lou! - krzyknęła Jas, co nie było do niej podobne. Może dlatego wszyscy pozostali zamilkli i zwrócili na nią uwagę. - Miałeś pompować balony, a tymczasem to Niall z Liamem odwalają za ciebie robotę. A Harry, skoro ma dużo zbędnego powietrza w płucach, które marnuje na bezsensowne dyskusje, niech ci pomoże. Przynajmniej jakiś pożytek z was będzie.
- Założę się, że napompuję więcej! - Harry klepnął mnie w ramię i poleciał pompować te balony, jakby się za nim paliło. Dzieciak...
- Okej, słuchajcie! - Liam wstał, wzrok wlepiając w telefon. - Będą tu za pół godziny.
- Spoko. - Wyluzowany wzruszyłem ramionami, a dopiero później zdałem sobie sprawę ze stanu, w jakim wszystko się znajduje. - Zaraz... PÓŁ GODZINY?
- Louis, nie piszcz, tylko łap się za balony! - Charlie popchnęła mnie w stronę chłopaków, którzy już się tym zajmowali. Sama zaczęła zbierać walające się wokół śmieci po ozdobach, które porozwieszaliśmy po całym salonie.
- Alkohol się chłodzi? - Upewnił się Harry, zawiązując kolejny balon i podając go Tashy, która zajmowała się ich rozwieszaniem.
- Tak, Hazz - westchnęła poirytowana Francuzka i przechodząc obok Styles, "nieumyślnie" rąbnęła go łokciem w głowę.
- Oddałbym ci! - fuknął. - Gdybyś nie była laską. I gdybym miał czas. Bo ja, w przeciwieństwie do ciebie, czymś się zajmuję!
- Przestań płakać i pompuj. - Rzuciła przez ramię.
Salon powoli dochodził do pożądanego przez nas wyglądu. I kiedy już wszystko było gotowe, napisałem do Cass smsa. Zupełnie niewinnego, jak brat pełen wyrzutów sumienia pytając, jak poszedł jej dzień. Odpisała, że za chwilę będzie w domu i wtedy zadzwoni.
- Będą zaraz. Szykujcie się - poleciłem i zgasiłem światło. Zaledwie dwie minuty później przed domem słychać było warkot auta Zayna. Czekaliśmy zniecierpliwieni, aż pojawią się w środku. Byłem pewien, że Zayn jakoś się wkręci w zajście do domu Cass. Oby tylko nie okazało się, że podczas tego wspólnego dnia bardzo się polubili i nie wpadli tutaj obściskując się i ściągając z siebie ciuchy...
Nie! Louis, wróć. Za daleko pobiegłeś. Przecież się umówiliśmy...
W końcu warkot silnika ustał i chwilę później rozległ się szczęk kluczy w zamku. Cholera, totalnie zapomniałem o zamknięciu domu. Dobrze, że ktoś inny o tym pomyślał... Rozległ się przełącznika światła, ale Niall wykręcił wcześniej żarówkę, więc nadal stali przy drzwiach w ciemności.
- Zapalę w salonie. - Odezwała się, ale Zayn szybko zareagował. Za szybko.
- Nie! - Kretyn zaraz wszystko spali! - Znaczy... no po co. - Dodał już spokojniej. - Po ciemku kurtki nie zdejmiesz?
Nic nie odpowiedziała, tylko zaczęła się rozbierać. Ktoś obił się o jakąś część mebla. Sądząc po męskim syknięciu, był to Zayn.
- Teraz mogę już zapalić? - zapytała Cassie. Malik jej przytaknął, więc powoli zaczęła kierować się w stronę salonu. Szturchnąłem stojącego obok mnie Harry'ego, a on podał dalej. I chwilę później światło się zapaliło, a my zaczęliśmy śpiewać zaskoczonej Cassie "Sto lat". A ona stała tam z otwartą buzią, którą zakrywała dłońmi, ze łzami gromadzącymi się w oczach i kompletnie nie wiedziała, co ze sobą zrobić, więc tylko rozglądała się po nas wszystkich. Wyglądała na szczęśliwą. I ja byłem szczęśliwy. Cały ten wysiłek dzisiejszego dnia opłacił się, jeśli jego zwieńczeniem był widok mojej siostry, tak bardzo szczęśliwej.
Mija zakończona sukcesem!
CZYTASZ
TTH - dodatki [zakończone]
AcakDodatki, sceny z innych perspektyw i inne teksty związane z These Teen Hearts. 04.04.2015r. -