SASUNARU FF: ONE SHOT
YAOI, LEMON, LANGUAGE, HAE, OTP;
RATING: NC-17
OD AUTORKI: POCZĄTEK OPOWIADANIA TO MYŚLI BOHATERÓW. OGÓLNE PIERWSZE WRAŻENIE MOŻE SPRAWIAĆ, ŻE TO OKRUTNY DRAMAT, ALE SZYBKO SIĘ PRZEKONACIE, ŻE TAK NIE JEST. ENJOY!
~~~
POV: Naruto
Nienawidzę ludzi, którzy oszukują samych siebie.
Nienawidzę siebie. Nienawidzę za to, że wierzę w Ciebie. Nienawidzę, bo nie wiem już nic. Nie powiem, że nienawidzę Ciebie, bo skłamie. Właśnie... Ciebie... A kim ty jesteś? Czy ty w ogóle jesteś? Czy ty w ogóle kiedykolwiek byłeś? Czy ty w ogóle istniejesz? Czy ty w ogóle kiedykolwiek istniałeś? Czujesz? Ten zapach, który wydobywa się z twojego pustego domu, w którym żyję sam, bez ciebie gotując twoje ulubione potrawy, piorąc twoje ulubione ubrania, perfumując się twoimi ulubionymi wodami, śpiąc i śniąc w twoim tęsknym, samotnym pokoju, na twoim łóżku...naszym łóżku, dwuosobowym zresztą. Widzisz? Moje łzy spływające po policzkach. Czasem myślę, że to piasek, bo przestałem to czuć. Może ja nie istnieje? Bolało. Już nie boli. Mokry policzek, piękący policzek, już tego nie czuję. Mój limit się wyczerpał, czyżby? I znów łzy. I znowu zanoszenie, które przecina grobową ciszę twojej rezydencji by następnie ustąpić miejsca szeptowi wiatru i milczenia. To nie ma sensu. To już dawno przestało mieć jakikolwiek sens. A może nigdy nie miało? Słyszysz. Te jęki w nocy. To nie ból. Może tylko sobie wmawiam? Tak bardzo nię chcę byś się zadręczał, proszę nie słuchaj mnie. Biję się sam ze sobą. Sam się ranię, nie słuchaj mnie. Zwariowałem. Do kogo ja mówię? Czy ja mówię? Nie słyszę siebie. Nie słyszę ciebie. Nie słysze już nikogo. Nie słysze już nic. Nie widzę. Nie czuję. Istnieje? Istniejesz? Istniejemy?
Myślałem, że prawda mnie wyzwoli, ale nie... ja już wiem, że marnowałem czas. Ty nigdy nie chciałeś by nasza prawda ujrzała światło dzienne. Skąd to wiem? Nie wiem. Insynuuję. Polemizuję. Dociekam. Przypuszczam. To dlatego uciekłeś? A może wcale nie uciekłeś? Może nie musiałeś? Bo może to wszystko to tylko moja wyobraźnia. A może to ja nie chciałem prawdy? Bałem się? Pierdolenie. Głupie pieprzenie. Zawsze chciałem. W momencie gdy strach dopada odbiera sens racjonalnego myślenia. To tak właśnie było ze mną? Odebrało mi sens myślenia? Odebrano mi sens życia. Odebrano mi sens bycia. Odebrano mi sens codzienności. Odebrano mi życie. Odebrano mi ciebie. Odebrano mi miłość. Odebrałeś mi siebie.
Stoję po środku pustej drogi, gdzieś, nie wiem gdzie, chyba Kalifornia, Stany Zjednoczone, na drodze stanowej Pacific Coast Highway biegnącej w kierunku północno-południowymi, wzdłuż wybrzeża Oceanu Spokojnego. Piasek wieje mi w oczy. Jest cicho. Zaskakująco. Czarująco. Jesteśmy jednością, całością, jedziemy. Jesteśmy tymi szalonymi dzieciakami, zbuntowanymi dzieciakami, przygnębionymi dzieciakami, dzikimi dzieciakami, samotnymi dzieciakami, płyniemy. My tylko podróżujemy. Ja tylko podróżuje w przestworzach, które nas tworzą, łączą i dzielą, dzielą i łączą. Jestem sam, a tak naprawdę z tobą, a tak naprawdę tuż obok ciebie, a ty jesteś tuż obok mnie, ale jednak cię nie ma, bo jesteś za mną, a ja przed tobą, gdzie cię nie widzę. Nie ma cię. Jesteś? Jesteś... Nie ma cię?
Nie czuję. Nie widzę. Nie słyszę.
Jesteś przepiękny, nieziemski, bajeczny, idealny, seksowny, cudowny, boski.
Kocham cię, ja kocham cię i kocham tak mocno i tak po prostu, i tak zwyczajnie, naturalnie.
Co się ze mną dzieje? Co się dzieje w mojej głowie? Tak bardzo chcę, ja chcę tak bardzo, a nawet mocniej by znów topić się w twoich ramionach. Chcę Ciebie. Chcę Nas.
![](https://img.wattpad.com/cover/51700863-288-k558055.jpg)
CZYTASZ
IHPWLTT ○ SasuNaru
Fanfiction○ I hate people who lie to themselves ○ Uzumaki, hokage wioski Konoha po stracie najlepszego przyjaciela i jednocześnie osoby, którą kocha zatracił się w świecie, którego do końca nie potrafi zrozumieć. Uchiha nie chciał by myślano, że nie żyje, ale...