Rozdział 7 - Postępy

934 103 17
                                    

Odprowadziłem Shiro do domku na drzewie, po czym zszedłem i pomachałem mu na pożegnanie. Smok odmachał mi swoim długim ogonkiem. Zapadał powoli zmrok.Gdy doszedłem do mojej wioski, było już zupełnie ciemno.W niektórych zakamarkach wioski paliły się pochodnie.Tym razem wszedłem normalnie - przez główne drzwi.Gdy je energicznie otworzyłem, zobaczyłem swojego ojca który powoli i niechętnie jadł sobie jakąś zupę.

- Cześć tato , smacznego - powiedziałem z obojętnym wyrazem twarzy.

- Witaj Kenay - odparł Asper, nawet nie spoglądając na niego i dalej ruszając drewnianą, dużą łychą w swojej zupie.

-A gdzie mama ? - zapytałem rozglądając się po całym pomieszczeniu.

-Mama ? Mama....- na chwilę zaciął się w sobie, ale potem znów wydukał..

- Mama popłynęła na inną wyspę odwiedzić swoją siostrę - odpowiedział i w końcu popatrzył na mnie swoimi czarnymi oczami.

- Aha..... - odparłem. Już zamierzałem kierować się w stronę swojego pokoju gdy nagle..

-A Ty ? Gdzie się włóczyłeś przez cały dzień ? - zapytał z nutką podejrzliwości w oczach.

- Ja... Jaaaaa.. - Nie mogąc nic wymyślić powiedziałem na poczekaniu -

- Ja trenowałem w lesie, żeby być gotowym do starcia z bestią.... 

Ojciec roześmiał się, krztusząc się przy tym zupą.

- No co ? - powiedziałem już trochę podenerwowany tą rozmową.

- Nic, tylko uważaj na siebie i nie wracaj później niż przed zachodem słońca. - powiedział już nieco spokojniej, powstrzymując się od śmiechu.

- Dobrze - odparłem już z nutą ironii w głosie i już miałem wchodzić na schody, gdy nagle zaburczało mi w brzuchu i postanowiłem, że sobie coś na szybko przygotuje. Podszedłem do szafki i zacząłem wyjmować z wielkiego drewnianego kubła kilka smażonych skrzydełek z kury.

- A tak na marginesie... Nie zjadłeś przypadkiem moich kilku dużych ryb z tej szafki obok.

- Oho przejrzał mnie, jego oczy już mówiły same za siebie,że już o wszystkim wie - pomyślałem drapiąc się na czubek mojej głowy, w jednej ręce trzymając talerz z jedzeniem.

- Nie, nie widziałem... A może mama wzięła je sobie jako prowiant na drogę ? - powiedziałem nieco spokojniej, ciesząc się, że wymyśliłem bardziej wiarygodne wyjaśnienie.

- No tak możliwe - powiedział i wstał od stołu. Podszedł do okna i cisnął cieczą najmocniej i najdalej jak potrafił.

- Aaaaaaaaaaaaaaaaaa - usłyszeliśmy krzyk jakiejś kobiety za oknem.

-Chowaj się ! SZYBKO ! - szepnął do mnie tata , po czym sam wziął nogi za pas i schował się do swojej sypialni z cichym chichotaniem.

Ja sam ogarnąłem dopiero teraz, że swoimi resztkami zupy trafił w jakąś kobietę, która z głośnym tupotem i wrzaskiem dochodziła do naszego domu. Zerwałem się na równe nogi, tak że aż upuściłem talerz.

- O nie, nie , nie, NIE ! - szeptałem do siebie, zbierając szybko jedzenie z podłogi.

Gdy wszystko pozbierałem, zerwałem się na równe nogi, gdy na mojej twarzy wylądowała zdechła i śmierdząca ryba, którą prawdopodobnie rzuciła ta kobieta.Szybko odrzuciłem ją przez okno i ze  śmiechem pobiegłem na górę, czułem się jak w wyścigu szczurów.

Szybko zamknąłem drzwi, położyłem talerzyk na szafce i walnąłem się na łóżko. Dopiero teraz sobie uświadomiłem jaki jestem usyfiony. Migiem zdjąłem z siebie brudną koszule i spodnie, po czym rzuciłem je do kubła z brudną odzieżą. Teraz leżałem na łóżku w samych bokserkach, przegryzając co chwilę kromkę chleba i skrzydełko.Nudziło mi się bardzo. Postanowiłem, że założę książkę odnośnie Shiro. Nie wiem jaka to rasa smoka, ale mogę opisywać jego umiejętności i postępy.Wziąłem pustą książkę, którą dostałem od Niny i zacząłem pisać :

Czarna Krew  - Inny  TOM I   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz