Trzy dni później
Wstałam o godzinie 9.36. Powlekłam się do łazienki, gdzie umyłam zęby, przemyłam twarz i rozczesałam włosy. Ubrałam biały cropp top z czarnym napisem "Be different", czarne szorty i białe conversy bez koturny. Włosy zostawiłam rozpuszczone, po czym zeszłam na dół. Zjadłam kanapkę z masłem orzechowym, a następnie wypiłam kubek ciepłej herbaty. Nic nie miałam dzisiaj do roboty, więc postanowiłam pojeździć na moim motorze.
Szybko wyjechałam na ulicę i znowu poczułam się spełniona. Uwielbiam ten moment, kiedy przyśpieszam na motorze, i ten skok adrenaliny. Wtedy czujesz, że żyjesz. Każdy powinien mieć takie zajęcie, jak to dla mnie. Sprawia, że jesteśmy sobą i o tym nie zapominamy. Czasami zwykłe wspomnienie jazdy i tej euforii może poprawić nastrój na resztę dnia. W takich momentach wszystkie smutki, żale i problemy, zostają gdzieś daleko w tyle. Teraz jesteś tylko ty, twoja maszyna i prędkość.
Jechałam przed siebie, bez większego celu i powodu. Teraz nie myślałam, o mojej przyszłej rozmowie z Lukiem, która może sprawić, że mnie znienawidzi, co jest bardzo prawdopodobne. W końcu zatrzymałam się w parku, a cała adrenalina wyparowała, a jej miejsce zastąpiły troski.
Westchnęłam i usiadłam na mostku. Nogi zwisały kilka cm od powierzchni tafli wody. Oparłam się czołem o barierkę i myślałam, o tym kiedy spotkać się z Lukiem. Wiedziałam, że muszę powiedzieć hemmingsowi prawdę. Z zamyślenia wyrwało mnie zasłonięcie moich oczu. Podskoczyłam w miejscu i obróciłam się o 180 stopni.
- Co ty tu robisz, Luke?
- Właśnie miałem do ciebie iść. - odparł z uśmiechem.
- A po co? - spytałam z podniesioną brwią.
- Mam bilet. Obiecałem załatwić, więc oto i on. - mówiąc to, podał mi mały świstek papieru.
- Wow. Ja... - nie wiedziałam co powiedzieć. On zaraz mnie znienawidzi - Dziękuję ci. - dodałam po chwili wahania, a on przyjrzał mi się przez chwilę.
- Co jest? - spytał.
- Co masz na myśli? - zdziwiłam się.
- Widzę, że coś się stało.
- To nic takiego.
- Na pewno? Może chcesz pogadać. - Tak! Sam ułatwiłeś mi zadanie!, pomyślałam.
- Ym, w sumie to... chyba dobry pomysł. - ale nie mogę gadać z nim teraz, pomyślałam - Może spotkamy się później?
- A kiedy?
- Może po moim występie? Bo jest już za godzinę, więc może wtedy?
- Pewnie. Będę czekał przy fontannie. - uśmiechnęłam się delikatnie, co odwzajemnił ukazując urocze dołeczki.
- Super. - odparłam wstając - To ja już idę. Pa.
- Na razie. - odparł, kiedy byłam już w połowie drogi do pojazdu.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Zbliżamy się do powiedzenia prawdy... Teraz tylko trzeba odpowiednio to opisać ;/ Ale trudno, bo bez tego było by nudno. Dobra, ja już nie przedłużam to do następnego! Pa! ;)