Rozdział III

103 6 0
                                    

Wieczorem

Siedziałyśmy z Martą w salonie i oglądałyśmy film, który akurat leciał, a był to "Wampiry bez zębów", aż tu seans przerwał dźwięk wiadomości. Odblokowałam telefon i stwierdziłam, że to ten sam nieznany numer.

Nieznany nr: Przyjdziesz?

Ja: Okej, ale już nie pisz. Będę pamiętać.

Nieznany nr: :D Okej

Zablokowałam telefon i wróciłam do oglądania oraz zajadania się popcornem.

Następny dzień

- Idę do sklepu! - usłyszałam krzyk Marty.

- Okej! - wrzasnęłam i spojrzałam na zegarek 15.

Z westchnieniem zamknęłam laptopa i podeszłam do mojej szafy. Wyciągnęłam z niej zwykłą, brązową bluzkę z kieszonką, ciemne szorty i brązowe sandałki na jeden palec. Do tego wzięłam okulary przeciwsłoneczne, koralikową, beżową bransoletkę i usiadłam na łóżku, a ubrania położyłam obok. Podłączyłam prostownicę i zaczęłam delikatnie kręcić włosy. Było to czasochłonne zadanie, ale w końcu mi się udało. Następnie przebrałam się w przyszykowany strój i zarzuciłam gitarę na plecy. Ruszyłam do parku, a że została mi godzina, do spotkania, postanowiłam pograć sobie w parku.

Usiadłam na "moim" miejscu na fontannie i zaczęłam brzdąkać nową melodię. W pewnej chwili zaczęłam grać piosenkę Michaela Jacksona, nawet tego nie zauważając. Po prostu moje palce grały to, co im się żywnie podobało. Po jakimś czasie usłyszałam głos jakiegoś gościa, dochodzącego ze sceny. Schowałam gitarę i przerzuciłam futerał przez ramię. Ruszyłam w kierunku sceny, gdzie zobaczyłam gościa jakoś po trzydziestce. Zapowiedział Luke'a, ale nie za dobrze zrozumiałam jego nazwisko. Kiedy mężczyzna zszedł ze sceny, na nią wkroczył chłopak.

Miał na sobie biały top, czarną skórę i tego samego koloru rurki i czarne trampki. Włosy miał w nieładzie, zapewne za sprawą wiatru, ale kiedy spojrzałam w jego twarz, wiedziałam kto wyszedł na scenę. Chłopak rozejrzał się po publiczności, a kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się szczerze przez co zauważyłam urocze dołeczki. Uśmiechnęłam się delikatnie, a on odwrócił się i wziął gitarę elektryczną. Zaczął grać, a reszta zespołu, zaczęła grać razem z nim. Dziewczyny piszczały i krzyczały, a mi po woli pękała głowa. Spojrzałam na zegarek, który widniał nad sceną. 17:01. Wyprostowałam się gwałtownie i zaczęłam przedzierać się przez tłum, zastanawiając się kto dokończył moją piosenkę. Zaczęłam się zastanawiać, czy w ogóle powinnam iść na to spotkanie, ale coś sprawiło, że zatrzymałam się w pół kroku.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co to mogło być? ^^ Tak, wiem że to banalne co się stało, ale trudno. Mam nadzieję, że zostawicie po sobie jakiś ślad i wytrzymacie z moimi wypocinami do końca. Pa ;D



"Moja lepsza połowa" l.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz