Aleksandra POV
Siedziałam na fontannie brzdąkając jakieś akordy, które ze sobą miały stworzyć nową melodię. Po chwili zobaczyłam parę czarnych butów, stojących na przeciwko mnie. Podniosłam wzrok i spojrzałam na blondyna.
- Hej. - powiedziałam i wróciłam do gitary.
- I jak koncert? - spytał z lekkim uśmiechem siadając obok.
- Dobrze. Masz talent. - powiedziałam nieuważnie.
- Pytałem o piosenkę. - powiedział akcentując ostatnie słowo.
- Jest proste wytłumaczenie. - powiedziałam a on podniósł brwi zdziwiony - Zrozumiałeś tekst piosenki, przez co wpadliśmy na ten sam pomysł. Przecież miliony osób ma takie same pomysły.
- Racja. - przyznał. Myślałam, że już pójdzie, ale on dalej siedział obok mnie, więc zostawiłam gitarę w spokoju i spojrzałam na niego.
- Coś jeszcze? - spytałam, po czym uśmiechnęłam się zadziornie - Przecież my się nawet nie znamy.
- A mi się wydaje, że jednak znamy. - podniosłam pytająco brew.
- My? A niby skąd?
- Chodziliśmy kiedyś do jednej klasy. Aleksandra, no nie? - spytał uśmiechając się, a ja wytrzeszczyłam oczy.
- Luke! - teraz go sobie przypomniałam - Tak, pamiętam. Pomylili się i zamiast do klasy o jakimś tam profilu dali cię do klasy o inny profilu. Tak, rzeczywiście, chodziłeś do mojej klasy chyba z miesiąc. To było w drugiej liceum, no nie?
- Tak. - po chwili dodał - Czyli jednak mnie pamiętasz. A jeśli chodzi o tą piosenkę... To chyba już zawsze kiedy będę ją śpiewał lub słyszał, będę myślał o tobie. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Obiecujesz?- spytałam, sama nie wiedząc czemu.
- Obiecuję. - również się uśmiechnął.
- Widzę, że jako muzyk to ci się udało. - Zmieniłam temat.
- Jasne. A ty, czemu zajmujesz się muzyką? Myślałem, że zostaniesz policjantem.
- Tak i zostanę. To tylko hobby. - zachłysnął się powietrzem na moje słowa.
- Tylko hobby? Jesteś genialna. Powinnaś pójść do jakiejś wytwórni.
- Ta, ale żeby jeszcze jakąś znaleźć, a poza tym, to chciałam, i nadal chcę, zostać policjantem.
- Rozumiem, ale taki talent to może się marnować.
- Nie marnuje, a rozwija od dwóch lat. - zaklaskał teatralnie, na co wywróciłam oczami.
- Brawo za wytrwałość. - powiedział zadziornie.
- A ty co taki się zrobiłeś?
- Taki czyli jaki? - spytał zabawnie poruszając brwiami.
- Hm, sama nie wiem. - udałam, że się przeciągam, po czym chlusnęłam wodą z fontanny prosto na Luke'a.
- A to za co? - spytał, wzruszyłam z uśmiechem ramionami - To się doigrałaś. - odparł z uśmiechem i już chciał mnie chlusnąć wodą, ale ja w ostatniej chwili odskoczyłam z piskiem. Szybko pobiegłam na drugą stronę fontanny i zdałam sobie sprawę, że jestem w kropce. Chciałam pobiec, w lewo, ale wtedy Luke zrobił krok w tą stronę. Udałam, że chce pobiec w prawo, ale wtedy szybko pognałam w lewą stronę zanosząc się głośnym śmiechem. Biegłam przed siebie, a po chwili pisnęłam, ponieważ ktoś złapał mnie w talii, a po chwili zaczął łaskotać.
- Nie! Tylko nie łaskotki. - piszczałam zanosząc się coraz większym śmiechem. W końcu Luke przestał mnie łaskotać, a ja spojrzałam na niego, chciałam żeby moje spojrzenie wglądało na gniewne, ale tylko go rozśmieszyło, na co i ja wybuchłam śmiechem. - Ja już muszę iść. - powiedziałam z uśmiechem.
- Okej. Kiedy kolejny koncert? - spytał.
- A w parku, czy gdzie?
- A gdzie jeszcze grasz? - spytał uśmiechając się.
- W poniedziałku, jak zauważyłeś, w parku, we wtorki, czyli dzisiaj, w kawiarni, a jutro, czyli w środy, gram na tamtej scenie. - wskazałam miejsce, na którym jeszcze nie dawno był koncert chłopaka.
- A w jakich godzinach? - zapytał kiedy odchodziłam.
- Jak będą koncerty to ci napiszę. - odkrzyknęłam przez ramię i ruszyłam w stronę domu.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej! Jeżeli to czytacie, to zostawcie po sobie jakiś ślad, do następnego ;)