- Co się stało? - spytałam Martę, kiedy byłyśmy już w domu.
- Sama nie wiem jak to opisać... - pokręciła głową - Pytałaś Luke'a?
- Tak.
- Zapomnij. To nie było tak. Wolę zapomnieć o tym niż o tym gadać. Okej? - spytała błagalnie, a ja skinęłam głową - Dzięki. - odparła idąc do kuchni, ja natomiast podreptałam do swojego pokoju. Opadłam na łóżko, ale po chwili się wyprostowałam się, chwyciłam gitarę i zaczęłam grać kilka nowych piosenek. W końcu odłożyłam instrument na miejsce i położyłam się na plecach i zamykając oczy. Przed oczami zobaczyłam scenę z dnia koncertu chłopaków.
- Czyli jednak mnie pamiętasz. A jeśli chodzi o tą piosenkę... To chyba już zawsze kiedy będę ją śpiewał lub słyszał, będę myślał o tobie. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Obiecujesz?
- Obiecuję. - również się uśmiechnął.
Otworzyłam szeroko oczy.
- Uhr, czemu to powiedziałaś? - spytałam samą siebie - Przecież właśnie chodziło o przeciwieństwo tego, co powiedziałaś. - powiedziałam z westchnieniem - Wdepnęłaś to. - stwierdziłam i skrzywiłam się - Już po mnie. - podniosłam się i przeciągnęłam.
Spojrzałam na ekran telefonu i skrzywiłam się. Jak widać moje chwilowe zamknięcie oczu było trochę dłuższe niż myślałam. Jest 21. Westchnęłam i powlekłam się do łazienki.
Umyta i przebrana w piżamę zeszłam na dół, do kuchni, gdzie spotkałam Martę pijącą wodę.
- Co jadłaś? - spytałam otwierając lodówkę.
- A zgadnij co mogłabym zjeść.
- Hm, chyba też to sobie zrobię. - powiedziałam z uśmiechem, a kuzynka podała mi toster. - Dzięki.
Zrobiłam sobie tosty z serem, szynką, pomidorem i ogórkiem curry. Na koniec wszystko zalałam ketchupem i usiadłam w salonie. W telewizji leciał "Zorro". Westchnęłam.
- Marta, oglądałaś ten film już jakieś 1000 razy, jak nie więcej. - prychnęła.
- Lisa można oglądać non stop. - a po chwili wymamrotała - A oglądałam go 365 razy. - roześmiałam się na jej słowa.
Zjadłam w spokoju kolację, po czym pozmywałam. W swoim pokoju usiadłam na łóżku i usłyszałam dźwięk wiadomości. Odblokowałam telefon.
Luke: Hej
Ja: Cześć. Coś się stało?
Luke: Nic się nie stało, ale... Za miesiąc mamy dość duży koncert i chciałem zapytać, czy przyjdziesz.
Ja: Jasne, czemu nie :)
Luke: Super! Załatwię ci bilet
Ja: Nie trzeba. Wiem co i jak.
Luke: Oj no weź. Nie daj się prosić.
Ja: Uhr, okej. Ale tylko ten jeden raz. Rozumiesz?
Luke: Okej. Dobranoc ;)
Ja: Dobranoc :)
Zablokowałam telefon i położyłam go na szafkę nocną. Co ty robisz? - spytałam samą siebie. Przewróciłam się na drugi bok i moją ostatnią myślą przed zaśnięciem było: Muszę z nim poważnie pogadać.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Hej! Masakra już 11 rozdziałów :/ A to opowiadanie będzie miało jakieś... 16 rozdziałów? Więc powoli zbliżamy się do końcu ;( Trudno, dobra to do następnego!