Luke POV
- Bo my... W sensie, że ja i moja kuzynka, tak jakby... Pracujemy dla Jerry'ego. - szepnęła.
Miałem nadzieję, że się przesłyszałem, ale z jej twarzy wyczytałem, że słuch mnie nie mylił.
- Ale jak to...
- Pracujemy dla niego. - jej głos się załamał - Ja, ja nie wiedziałam od początku, że to ty. Nie miałam pojęcia. - poczułem ukłucie bólu w sercu. - Luke, ja cię przepraszam. - po jej policzku spłynęła łza, a najgorsze było to, że w tak krótkim czasie zdążyłem polubić Olkę, a może nawet się wniej zakochałem. Nie będzie mi łatwo zapomnieć, ale w tej chwili czułem przede wszystkim ból.
- Wiedziałaś, więc dlaczego dalej ze mną się przyjaźniłaś? - spytałem próbując zachować obojętny ton, ale to nie było zbyt łatwe. Na szczęście udało mi się.
- Otwarte karty... - szepnęła - Ja nie zamierzałam tego tak skomplikować. Na prawdę byłeś moim przyjacielem. Ja to robiłam dlatego, że Jerry mi kazał. Ja nie chciałam stracić twojej przyjaźni.
- To bez znaczenia. Pracujesz dla gościa, który chce nas zniszczyć i zwala całą winę na nas. - powiedziałem chłodno i już nie chciałem ciągnąć tej rozmowy.
Odwróciłem się od dziewczyny i chciałem już iść, ale ona złapała mnie za nadgarstek. Zatrzymałem się, ale nie spojrzałem w jej stronę.
- Przepraszam. - szepnęła drżącym głosem, po czym puściła moją rękę.
Ruszyłem w stronę swojego domu, myśląc o tym, co mam teraz zrobić.
Aleksandra POV
- Przepraszam. - szepnęłam, a łzy spływały po moich policzkach.
Chłopak poszedł dalej, a ja stałam tam jeszcze przez jakiś czas, roniąc łzy. Upadłam na kolana i zakryłam dłońmi twarz. Jak ja mogłam to zrobić? - myślałam - Luke miał rację. Powinnam była zerwać z nim kontakt. Podniosłam się i ruszyłam w stronę sceny, gdzie zostawiłam motor.
Po kilku minutach drogi, byłam na miejscu. Zapięłam kask i pędem ruszyłam do domu. Niestety po chwili musiałam zwolnić, ponieważ moje oczy się zaszkliły i nie widziałam zbyt wyraźnie. To była jedna z niewielu jazd, kiedy jeżdżę przepisowo.
Zaparkowałam motor i ześlizgnęłam się z niego. Podreptałam do domu, a moje policzki nadal były mokre. Kiedy weszłam do środka, Marta od razu odsunęła od wyspy kuchennej, przy której siedziała i już chciała do mnie podejść, ale ja pokręciłam stanowczo głową i w milczeniu poszłam do swojego pokoju.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------