Ubranie w które kazali jej się ubrać chłopaki wyglądało na niej śmiesznie. Przydługie czarne spodnie krojem przypominające dzwony musiała podwinąć gdyż z każdym krokiem się o nie potykała. Kołnierzyk czerwonej koszuli co chwila uwierał ją w gardło. Na to wszystko zarzucili na nią białą szatę z kapturem do szpica na której widniało złote słońce, następnie srebrny księżyc i na samym końcu niebieska gwiazda.
Lucy zdążyła jeszcze szybko wpaść do łazienki i przemyć twarz wodą. Wytarła się białym ręcznikiem leżącym koło umywalki. Otworzyła dolną szafkę w poszukiwaniu wody toaletowej. Żwawo przebierała między flakonikami, aż natrafiła na wpół pustą buteleczkę perfumu o lawendowym zapachu. Spryskała sobie dekolt, szyję i włosy.
Lucy po wyjściu z sali od razu zauważyła czekających na nią Dylana i Lucasa. Chłopaki cicho rozmawiali między sobą, ale sądząc po minie Dylana ta wymiana zdań nie należała do przyjemnych.
Korytarz w którym się znajdowali miał dość surowy wygląd. Na brunatnych ścianach wisiały portrety starszych osób w gotyckich obramowaniach. Światło lamp było ciemne, wręcz piwniczne, powietrze pachniało metalem i siarką. Ruszyła wolno przed siebie starając się podsłuchać o czym rozmawiają jednak Dylan musiał usłyszeć jej kroki bo szybko odwrócił wzrok w jej stronę.- Nareszcie jesteś! Chodź musimy się śpieszyć. - oznajmił i chwycił Lucy za rękę.
- Dobrze. - Ruszyła za nim wciąż przypatrując się obrazom. - Dylan mogę cię o coś spytać ?
- Tak, jeśli nie wymaga to wygłaszania godzinnego wykładu.
- Kim są postacie na obrazach ? - zapytała Lucy zatrzymując wzrok na jednym z nich. Przedstawiał kobietę o tak samo jak ona czarnych włosach tylko krótszych o pół długości i ciemno zielone oczy dokładnie takie same jak Lucy. Pełne usta, prosty nos oraz nieco ostrzejsze rysy wyróżniały ją od kobiety z obrazu.
- Ta kobieta to Katherina Crystal. Była przedstawicielką Demonołapczy kilkadziesiąt lat temu zanim uciekła z Gniazda aby uniknąć konsekwencji związanych z jej dość nieprzemyślanym działaniem. Jednak była ona jednym z najlepszych naszych łowców, posiadała wysokie umiejętności walki
z demonami.- Miała wysokie umiejętności walki z czym ? - Lucy odwróciła się w jego stronę z pytającym wyrazem twarzy. - Nic takiego jak demony, duchy czy elfy nie istnieje. To tylko wymysły rodziców którzy straszą dzieci jak zrobią coś złego. Zwykłe brednie.
Dylan podszedł do Lucy tak blisko, że ich twarze dzieliły zaledwie milimetry. Chłopak pochylił się,
a jego oddech muskał jej kark wywołując przyjemne dreszcze.- W naszym świecie wszystkie bajki stają się prawdziwe. - odpowiedział i ruszył w głąb korytarza.
Lucy przez chwile stała nieruchomo, dopóki Lucas nie szturchnął jej ramieniem i pokazał jej gdzie ma iść. Cała ta sytuacja była dla niej coraz bardziej skomplikowana.
- Ja wcale nie muszę mu wierzyć. Nie znam go.
- Tak to prawda, jednak on ma racje - Lucy zaskoczona, nie miała pojęcia, że wypowiedziała te słowa na głos. - Nawet nie masz pojęcia w co się wpakowałaś.
- Wcale tego nie chciałam - burknęła. - Po prostu pojawiłam się w złym miejscu o złej porze.
- I tak w końcu byśmy cię znaleźli. Masz moc Lucy. Moc która czyni cię jedną z nas, a dzięki Radzie dowiesz się do których łowców należysz. - utkwił wzrok w jej twarzy i lekko uniósł lewy kącik ust.
- Kim tak właściwie jest Rada ? - spytała zaciekawiona.
- Rada jest głównym organem który pilnuje porządku. Nie pozwala aby jakieś nadprzyrodzone stworzenie przedostało się do świata ludzi. Kiedy tylko pojawia się jakieś zagrożenie powiadamiają nas o tym. Złożona jest z trzech osób. Lucien Abdon należy do łowców demonów, Ivet de Rosis reprezentuje łowców duchów, a Liv Rorer łowców czarownic. Zasiadają na tak wysokich stanowiskach dlatego, że wyróżniają ich dość nietypowe umiejętności tak jak ich poprzedników. Dla przykładu Ivet potrafi się teleportować, a dla większości z nas nie jest to możliwe potrzeba lat do opanowania tej sztuki, jednak ona nie potrzebowała ani miesiąca. I ostrzegam lepiej nie wchodzić im w drogę.
- A ty jesteś łowcą demonów tak samo jak Dylan ?
- Ha ha, nigdy w życiu. Ja jestem łowcą dusz i szczerze powiedziawszy bardzo jestem z tego faktu zadowolony. Jak ktoś nazywał by mnie demonołapaczem chyba bym się zastrzelił. Brzmi to jak z jakiegoś kiepskiego serialu o egzorcyzmach. - kończąc cicho się zaśmiał.
Wciąż szli wzdłuż korytarza, a z każdym krokiem byli coraz bliżej. Lucy była coraz bardziej zdenerwowana. Nagle przypomniało się jej, że od wczoraj nie dała żadnego znaku życia, a Berry zapewne chodzi z kąta w kąt i zamartwia się o nią nie mówiąc już o Charlotte. Tom kiedy dowie się o całej sprawie przeszuka każdy kawałek miasta aby ją odnaleźć, a ona nawet nie ma jak ich poinformować, że jest cała i zdrowa.
Po drodze udało im się dogonić Dylana który zatrzymał się żeby zamienić parę słów z dziewczyną która wcześniej weszła do pokoju. Rozmawiając z nim co chwilę się uśmiechała i zakręcała na palcu końcówkę włosów. Kiedy tylko Lucy się do nich zbliżyła cała radość wyparowała z twarzy dziewczyny, a jej miejsce zajął grymas niezadowolenia.Stojąc przed ogromnymi drewnianymi drzwiami prowadzącymi do jej być albo nie być strach przejął nad nią kontrolę. Dylan spojrzał na nią i delikatnie wsuwając palce w jej dłoń uścisnął ją. Lucy przeniosła wzrok na ich złączone dłonie, a następnie na twarz chłopaka który patrzył na nią tak, że
w jego czekoladowych oczach widziała swoje odbicie.- Gotowa ? - zapytał.
- Jak nigdy.
Od autorki
Szkoła wygrywa już ze mną 2:0
Technikum jednak wymaga więc nie mam innego wyboru.
Z góry przepraszam za wszystkie błędy interpunkcyjne i ortograficzne.Mam nadzieje, że w przyszłym tygodniu uda mi się dodać dwa rozdziały gdyż zapowiada się więcej wolnego czasu. Mam nadzieję, że się wam spodoba ten rozdział.
Trzymajcie się. Buziaki !
CZYTASZ
Miasto Cieni: Dary Łowców
Viễn tưởngZwykła dziewczyna żyjąca w szarej rzeczywistości. Myśli, że jej życie jest takie jak wszystkich, albo chodź trochę takie. Jednak nie wie kim jest naprawdę i jak wielkie zamieszanie wprowadzi. Czy młody łowca pomoże jej się odnaleźć ? Czy może zbłądz...