- Kiba, daleko jeszcze? - zapytałem zniecierpliwiony. Martwiłem się o Sasuke. Gdzie on się podziewa. Wmawiałem sobie, że wszystko będzie dobrze.
- Naruto, trochę ciszej. Straciłem ślad Sasuke, ale od jakiegoś czasu, ktoś nas śledzi.
- Mangekyou Sharingan! - Wykrzyknął ktoś z oddali. To nie był głos Sasuke.
- Kakashi... dlaczego nas śledzisz? - zapytał Kiba.
- Kamui! - wykrzyknął Kakashi.
- Kiba! To nie jest Kakashi! - było już za późno. Sharingan wchłonął Kibę i Akamaru.
- Kim do cholery jesteś?! - krzyknąłem.
- Schwytałem Sasuke. Jesteś silny. Zdaje się, że nasza walka jeszcze nie ma sensu. Będziesz mnie szukał, próbował odzyskać Sasuke, ale to się nigdy nie stanie. Mój klon nie jest w stanie cię pokonać. Poczekam, aż sam do mnie przyjdziesz... Zanim jednak ci się to uda, będę próbował cię zabić. W ten sposób sprawdzę twoje umiejętności. - odpowiedział fałszywy Kakashi. Zniknął w kłębie dymu. Tak bardzo chciałem odnaleźć Sasuke, a nawet nie wiedziałem, gdzie szukać.
Wróciłem do wioski liścia. Zamknąłem się w domu. Zacząłem płakać.Dwie godziny później..
Ktoś zapukał do drzwi.
- S..sakura? - rzuciła się na mnie, całując mnie i ściskając moją twarz. Próbowałem się wyrwać z jej uścisku.
Zdjęła moją koszulkę, całując moją klatkę piersiową.
- Ej Sakura! Co ty robisz?! - krzyczałem, ale nic to nie dawało. Już dobierała się do mojego paska, gdy kopnąłem ją i odrzuciłem na podłogę. Wyjęła kunai i rzuciła się na mnie. Nagle twarz Sakury zaczęła przybierać wygląd niebieskiego stwora. Był zbyt silny.
- Rasengan! - uderzyłem w Sakurę, która zablokowała atak.
- Kagemyo no jutsu! - wróg zawiązał pieczęć, a oko Sakury przybrało formę Rinnengana. Zdecydowałem się na odważny atak.
- Rasenshuriken! - przeciąłem Sakurę w pół. Jej ciało zrosło się momentalnie.
- Kim do cholery jesteś?! - krzyknąłem.
Sakura podeszła do mnie powoli, wpatrując się we mnie swoim Rinnenganem. Nie mogłem się ruszyć.
Przystawiła kunai do mojej szyi. To byłby mój koniec, ale uratował mnie On. Nagle Sakura rozpłynęła się w powietrzu. Przedemną stał Sasuke.
- Ty.. jesteś prawdziwy? - zapytałem.
- Tak, głuptasie. - uśmiechnął się.
- Sakura zrozumia.. - przerwał mi.
- Tak, wiem. - powiedział spokojnie.
- Jak się tu znalazłeś? - zapytałem.
- Teraz to nie ma znaczenia. - zaśmiał się. Rzucił mnie na łóżko. Złączyliśmy się w długim pocałunku. Całował tak profesionalnie. Jego język wbijał mi się w gardło. Rękami gładził mnie po brzuchu. Chwilę potem zdjął mi koszulkę i zaczął bawić się moimi sutkami. Zajęczałem cicho. Sasuke uśmiechnął się i zaczął rozpinać mój pasek. Chwile potem zaczął gładzić przez bokserki moje przyrodzenie. Co to za uczucie? Czułem się doskonale, tym bardziej, że był przy mnie...
Zębami zdjął moje bokserki. Zawstydziłem się.
- Spokojnie Naruto, zrelaksuj się. - zaśmiał się. Chwycił w usta mojego penisa. Jeździł po nim językiem, docierając dokładnie w każde miejsce. Zaczął coraz szybciej poruszać głową. Poczułem ulgę. Z jego ust wylało się moje nasienie.
Obrócił mnie i wsadził palce w mój odbyt. Zaczął nimi kręcić i wiercić. Początkowo sprawiało mi to ból, a potem czułem tylko przyjemność. Nagle jego palce zastąpiło coś lepszego. Jego przyrodzenie było tak wielkie, że ledwo jego połowa znajdowała się we mnie. Zaczął poruszać biodrami coraz szybciej. Zaczęliśmy jęczeć, poruszał tak szybko, że nie mogłem nabrać powietrza. Nagle zatrzymał się. Poczułem coś ciepłego w brzuchu. Wyjął przyrodzenie z mojego odbytu i odetchnął z ulgą. Chwyciłem jego nogi, wywróciłem na łóżko i wsadziłem penisa do jego dziurki. Pchałem mocno, wiercąc się przy tym. Sasuke jęczał coraz głośniej. W końcu poczułem ulgę. Sasuke uśmiechnął się. Położyłem się obok niego i wtuliłem się w jego umięśniony tors. Zasnęliśmy...

CZYTASZ
Shinobi z Wioski Liścia~NaruSasu
Hayran KurguOpowieść o miłości dwóch głównych bohaterów z serii Naruto. Najbardziej doceniona przez społeczność historia mojego autorstwa w nowej, dopracowanej wersji.