Sen Naruto
Obudziły mnie głosy dochodzące z kuchni. Jeszcze chwilę leżałem nagi na łóżku. Ubrałem świerze bokserki i poszedłem do jadalni. Przy stole siedział Sasuke. Jego oczy były inne niż zawsze. Były takie zadowolone, pełne podniecenia. Puścił do mnie oczko i uśmiechnął się zadziornie.
- Dzień dobry Naruto. - powiedział po cichu.
Usiadłem naprzeciwko czarnowłosego.
- Sasuke, ta noc była cudowna. Ale powiedz mi proszę... Kim była osoba, która wczoraj próbowała mnie zabić? - zapytałem. Uśmiech z twarzy Sasuke momentalnie zniknął.
- To był... Uchiha Madashi... -ale proszę, nie chcę o tym mówić... - odpowiedział. Zamyśliłem się. Jeśli klon tego Madashiego był silniejszy ode mnie, to jak silny musi być prawdziwy?
- Emm, Naruto? Wszystko ok? - zapytał Sasuke, głaszcząc moją rękę.
- Tak, nie martw się. - skłamałem. Potem Sasuke wyszedł załatwiać "swoje sprawy".
Poszedłem w stronę Ichiraku Ramen.
- Naruto! Psst, to ja, Kiba! - krzyknął ktoś zza krzaków. Podszedłem bliżej. Nagle kunai ugodził mnie w nogę.
- Cholera! Co jest?! - krzyknąłem. Zanim się obejrzałem, już leżałem na ziemii.
Zaniesiono mnie do jakiejś starej szopy. W środku było ciemno. Spośród ciemności wyłonił się swiecący czerwienią Sharingan.
- Cholera! To genjutsu! - krzyknąłem.
Tajemnicza osoba z sharinganem podeszła bliżej. To był Kiba.
- Zostawiłeś mnie! Nie przejąłeś się moją nieobecnością! Zabiję! - w tym momencie udało mi się opuścić genjutsu. Byłem spowrotem w wiosce. Przedemną stał Kiba. Nie mogłem się ruszyć.
- Gatsuga! - krzyknął. Poczułem okropny ból, czy ja umarłem?...
...
...
...
To nie możliwe...
- Naruto! Ej Naruto! - krzyczał Sasuke.
- Ja umarłem?.. - zapytałem.
- Spokojnie, to był tylko sen. - powiedział i uścisnął mnie mocno.
- Więc? To wszystko to naprawde był sen? Ten sen nie miał żadnego sensu! - powiedziałem.
- Tak, spokojnie. - powiedział Sasuke.
- A Kiba i Akamaru?! Wczoraj porwał ich Kakashi! - zarwałem się gwałtownie.
- Kiba? Co z nim? - zapytał Sasuke.
- Wczoraj fałszywy Kakashi przeniósł go do innego wymiaru. - krzyknąłem.
- Dlaczego nic nie mówiłeś?! - krzyknął Sasuke, a wyraz jego twarzy zrobił się złowrogi. Wybiegł z mojego domu, chwytając swoją katanę.
- Sasuke! - krzyknąłem w nadziei, że wróci. Co ja zrobiłem!!!
Jak mogłem zapomnieć o Kibie? Co ze mnie za przyjaciel?!
- Muszę go odnaleźć! - powiedziałem pewnie. Zabrałem kilka potrzebnych rzeczy, ubrałem się i wyszedłem. Dopiero po chwili zorientowałem się, że nawet nie wiem, gdzie szukać...
Udałem się do Karin.
- Naruto? Czego chcesz? - zapytała zadufana.
- Musisz mi pomóc, jesteś tropicielem prawda? - zapytałem dla pewności.
- Tak, ale nie pomogę ci! - krzyknęła odwracając twarz.
- A zrobisz to dla Sasuke? - burknąłem.
- Sasuke? A gdzie on jest?! - zapytała.
- Poszedł wyrwać Kibę z rąk niebezpiecznego typa. - powiedziałem w pośpiechu.
- Aa no tak! Już się zbieram! Idę po ciebie mój Sasuke! - krzyknęła jak opętana.
Opuściliśmy wioskę liścia i wyruszyliśmy w poszukiwaniu Kiby i Sasuke.

CZYTASZ
Shinobi z Wioski Liścia~NaruSasu
FanfictionOpowieść o miłości dwóch głównych bohaterów z serii Naruto. Najbardziej doceniona przez społeczność historia mojego autorstwa w nowej, dopracowanej wersji.