Prolog

35 2 1
                                    

Jak co tydzień, w piątek wieczorem, wyszłam z przyjaciółkami do klubu. Tak wiem... nie powinnam jeszcze, nie skończyłam 18 lat. Jednak tam nikogo wiek ładnych lasek nie obchodził.

Około 18 zaczęłam się szykować, ostatnio kupiłam sobie kilka wystrzałowych ciuszków na te okazje. Zrobiłam mocniejszy make up i włożyłam krótką, rozkloszowaną, czerwoną sukienkę i do tego czarne szpilki. W tej chwili zadzwonił dzwonek. To pewnie Francesca. Wzięłam torebkę i szybko wybiegłam z domu. Z moją przyjaciółką miałyśmy wstąpić po kuzynkę Fracesci- Evę. Niestety nie było jej w domu, dziwne jednak było to, że zostawiła drzwi otwarte. Uznałyśmy, że postanowiła wyjść bez nas, poszłyśmy do klubu same. Na początku ulicy było już słychać dudniącą w uszach muzykę. Wchodząc do pomieszczenia dało się zauważyć, że było dzisiaj tutaj wyjądkowo tłoczno, w końcu to nasz piątunio. Prawie wszyscy cisneli się na parkiecie, próbując tańczyć, Zapach alkoholu był dobrze wyczuwalny a widok pijanych ludzi, próbujących swoich sił na parkiecie, dość zabawny. Przepchnełyśmy się do barku. Na szczęście było tam kilka miejsc wolnych. Nie chciałam się dzisiaj upijać, więc zamówiłam sobie lekkiego drinka, dość szybko kelner podał mi napój lecz nie był to ten co chciałam, gdy zwróciłam na to uwagę, dowiedziałam się, że ten drink został zamówiony przez chłopaka który siedział kilka stolików dalej. Podziękowała kelnerowi a Francesca zaczęła mnie namawiać bym poszła do niego zagadać. Po dłuższej na mowie zgodziłam się. Podeszłam do niego, był nawet przystojny. Wysoki, dobrze zbudowany, blondyn z ciemno niebieskimi oczami. Jego uśmiech był czarujący. Dosiadłam się do niego. Moglibyśmy rozmawiać cała noc a drink szedł za drinkiem. Gdy zaczęło kręcić mi się w głowie, Jack, bo tak nazywał się ten chłopak zaproponował, że mnie podwiezie do domu. Moja przyjaciółka wcześniej pojechała z bratem Jacka. Mój nowy znajomy zaprowadził mnie do samochodu, otworzył mi drzwi i kazał wsiąść. Sam zasiadł za kółkiem. W czasie drogi zajechał na stacje benzynową i wysiadł. Zaczął z kimś rozmawiać. Słychać było jakąś kłótnię. Gdy zobaczyłam że wskazuje na mnie palcem i otrzymuje gotówkę od drugiego faceta, otrzeźwiałam, odpięłam się i wybiegłam z samochodu. Nogi prowadziły mnie same, adrenalina buzowała w żyłach, na począt ku obejrzałam się... Zaczęli mnie gonić. Wydłurzyłam kroku, cały alkohol wyparował a ja oprzytomniałam całkowicie. Gdybym biegała na zajęciach tak jak teraz, wygrywała bym wszystkie szkolne zawody, jednak nastolatka nie ma co konkurować z dorosłym wysportowanym mężczyzną, znajomy Jacka zaczął mnie doganiać, lecz w ostatniej chwili, gdy miał mnie złapać, potknął się. Byłam w lesie. Nie wiedziałam dokładnie gdzie. Jacka nie było widać więc zwolniłam i szybkim marszem szłam przed siebie, starając się uspokoić oddech i zobaczyć cokolwiek prócz drzew. Po kilku minutach usłyszałam jakiś szelest. Nie przejęłam się tym, bo nikt mnie tutaj nie mógł znaleźć, jeśli ja nic nie widze to oni pewnie też nie. I w tej chwili, kiedy chciałam pójść dalej, poczułam czyjś dotyk i dziwny zapach. Poczułam się słabo i opadła w czyjeś silne ramiona. Co było dalej nie pamiętam.

Questo è l'amore,  la bellaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz