02

1.3K 137 11
                                    

Z telefonem komórkowym w jednej dłoni przechodziłam przez pasy. Byłam zdeterminowana, aby odnaleźć sklep z płytami, który wyszukałam w Internecie. Każda opinia wystawiona na jego temat była pozytywna. Podobno ceny nie były też jakoś specjalnie wygórowane. To wszystko skumulowało się i postanowiłam tam dokonać zakupu. Oczywiście musiałam załatwiać wszystko sama, ponieważ Jessica wykręciła się z samego rana swoimi głupimi sprawami, ale nie byłam na nią raczej zła. W końcu każdemu mogło coś wypaść. Nie miałam zamiaru wpadać przez to w panikę czy furię. Przecież to zwykły zakup płyty na urodziny. Nic wielkiego oraz nic, z czym nie mogłabym sobie poradzić.

Mijałam małe kawiarenki i inne sklepy. Obserwowałam uważnie witryny, aby nie ominąć przez przypadek celu mojej podróży na drugi koniec miasta. W końcu trafiłam na zachęcający, mały sklepik, w którym zobaczyłam mnóstwo płyt. Wiedziałam, że trafiłam idealnie i uśmiechnęłam się zwycięsko. Popchnęłam drzwi i od razu uderzył we mnie specyficzny zapach płyt winylowych. Wszędzie wokół były kolory. Płyty CD były po jednej stronie sklepu, a winyle po drugiej. Wszystko stwarzało niesamowicie miłą, a przy tym szykowną atmosferę. Na ścianach dostrzegłam kilka egzemplarzy z podpisami. Musiały być niesamowicie cenne, ale ja nigdy jakoś specjalnie nie interesowałam się muzyką. Oczywiście, znałam piosenki, ale nigdy nie interesowało mnie to do tego stopnia, aby chociaż sprawdzić nazwę zespołu czy wykonawcy. Muzyka była dla mnie po prostu dodatkiem podczas jazdy samochodem czy odrabiania lekcji.

Podeszłam do ustawionych równo obok siebie płyt i zaczęłam przeglądać. W tej chwili przydałaby się mi Jessica, bo nie miałam bladego pojęcia, co jest teraz na topie czy czego po prostu miło się słucha. Nie wiedziałam kompletnie, jak można poradzić sobie w wyborze jednej płyty, kiedy było ich przede mną tak wiele. Chociaż widywałam dużo większe sklepy muzyczne.

Przykucnęłam i zaczęłam przeglądać te płyty, które były ustawione na samym dole. Patrzyłam jak głupia na te wszystkie tytuły i wykonawców. Nie bardzo wiedziałam, czy cokolwiek stąd powinno uzyskać moje zainteresowanie, więc po prostu patrzyłam na te, które mają ładnie wyglądające okładki, chociaż dobrze wiedziałam, że nie powinnam tego robić i wygląd wcale nie oznacza świetnej muzyki w środku.

Usłyszałam nad sobą znaczące chrząknięcie, które miało oznaczać, że ktoś chce przykuć moją uwagę.

-Może pomóc coś znaleźć? -usłyszałam pytanie męskiego głosu i westchnęłam, bo zjawił się ktoś, kto może się naprawdę przydać. Przecież sama nie byłbym w stanie niczego tutaj zrobić.

-Potrzebuję prezentu dla znajomej i nie mam bladego pojęcia co może się jej spodobać -powiedziałam szybko i wstałam, żeby nie wyjść na niegrzeczną. Mój głos brzmiał na lekko zdesperowany, ale byłam teraz w nagłej potrzebie i każda pomoc mogła okazać się dla mnie wybawieniem.

Uniosłam głowę, żeby spojrzeć na wyższą osobę, stojącą przede mną. Zabrakło mi tchu i nagle cały świat nagle się zatrzymał, kiedy tylko zobaczyłam tego chłopaka. Miał najbardziej uroczą twarz, jaką kiedykolwiek widziałam. Uśmiechnął się lekko w moją stronę, a nogi ugięły się pode mną. Poczułam, jakby z mojego ciała ktoś właśnie wyssał całą energię. To było jakieś niesamowite uczucie, jakbym zatraciła się w czymś tuż po zobaczeniu tego. Czułam się jak dziecko, patrzące na największą i najbardziej fajną zabawkę w sklepie.

Ciemne, praktycznie czarne włosy, ciemniejsza karnacja i azjatyckie rysy, które nadawały mu orientalnej urody. Wyglądał nieziemsko. Może trochę jak nieposkromiony buntownik. W jego oczach można było dostrzec iskrę niepokorności, ale z drugiej strony wydał się ostoją spokoju i harmonii. Był taki prawdziwy, naturalny. Zupełnie jak kwiat. To był niezwykły komplement z mojej strony, ponieważ nigdy jakoś nie widziałam w Azjatach niczego pociągającego, ale ten był naprawdę taką mieszanką wybuchową wszystkiego, co dobre i złe. Nie wiedziałam, co powinnam sądzić o tym chłopaku, ale zdecydowanie podobało mi się w nim wszystko. Od wyglądu po styl. Może nie było to jakoś wygórowane, ale dla mnie zwykłe ubranie luźnego swetra było czymś fajnym, ponieważ chłopcy zwykle starali się wyglądać jak modele, ale nie często im się to udawało.

-Więc, jaką muzykę preferuje znajoma? -spytał miło, a jego głos przyjemnie wypełnił mały sklep, wyrywając mnie tym samym z amoku. Myślałam, że tam skonam, jak można być tak idealnym? Przecież to powinno być karalne. On wyglądał zupełnie za dobrze.

-Lubi pop, a przynajmniej tak właśnie myślę -odpowiedziałam, przygryzając wargę jak ostatnia idiotka, jednak dużo mi to nie przeszkadzało, bo w końcu, kto normalny myślałby o tym, co robi, kiedy ma przed sobą ósmy cud świata.

-Oh, dobrze. Nie jestem jakimś wielkim znawcą tego gatunku, bo preferuje rock, ale naprawdę podoba mi się album Echosmith „Talking dreams". Wiele osób go poleca -wziął w dłonie niewielkie opakowanie i nadal nie pozbywając się uśmiechu, podał mi je. –Bardzo fajnie się go słucha, jest taki lekki i raczej powinien się spodobać.

-Więc myślę, że zdam się na twoją opinię, bo jestem zielona, jeśli chodzi o wszystkie nowości muzyczne -rzuciłam obojętnie i nadal wpatrywałam się w jego czekoladowe oczy, w których się rozpływałam. Tonęłam w morzu czekolady, a raczej bezkresnym oceanie.

Przeszliśmy do kasy, nieznajomy przystojniak skasował płytę, zapłaciłam i zabrałam paragon, niby przypadkiem dotykając swoją dłonią jego. Wypowiedziałam pożegnanie i bardzo wolno wyszłam, udając, że rozglądam się po sklepie z zainteresowaniem. Nie mogłam powstrzymać się od szerokiego uśmiechu na twarzy na wspomnienie tych niesamowitych oczu, które już wtedy były dla mnie niczym jakieś kamienie szlachetne. Nie chciałam wychodzić z tego sklepu, chciałam tak po prostu tam zostać i móc przyglądać się chłopakowi. Zupełnie bez powodu. Niewidzialna siła pchała mnie w jego stronę już przy pierwszym spotkaniu, więc to nie mogło być zupełnie nic.

Wiedziałam już wtedy, że ten chłopak przewróci moje życie do góry nogami, ale obiecałam sobie, że przetrwam wszystko dla tej słodkiej buźki.

~*~

Ten rozdział chyba się nie różni. Sama nie wiem, może coś zmieniłam. Już nawet nie pamiętam omg hahaha

I mogą być tutaj błędy, ponieważ zgubiłam wersje z poprawnym wszystkim. Cóż, bywa!

Ćwir, ćwir!

©smil3x

calum hood // record shop 2.0Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz