Chwyciłam za moją czarna skórę która była idealnie dopasowana do mojej wyjściowej kreacji, miałam na sobie czarną obcisłą sukienkę z wyciętymi plecami i wysokie czarne obcasy. Miałam mocno pomalowane oczy i usta. Z reguły byłam pewną siebie osobą. Wrzuciłam klucze i telefon do mojej czarnej kopertówki i zatrzasnęłam za sobą drzwi od mieszkania. Pewnym krokiem ruszyłam w stronę taksówki ktora już na mnie czekała na podjeździe. Otwierając drzwi serdecznie usmiechnęłam się do kierowcy który wydawał się być bardzo sympatycznym starszym człowiekiem.
-Przed klub Six poproszę.- powiedziałam.
-Oczywiscie.- odpowiedział kierowca z szerokim uśmiechem na twarzy.
Podczas drogi wyglądałam za okno i patrzyłam się jak miasto ożywa, ludzie wybierali się na imprezy czy do kafejek. Był to wczesny październikowy wieczór.
- Tutaj panią wysadzić?- Od rozmysleń wyrwał mnie głos starszego pana.
- Tak to tutaj, ile mam zapłacić?- Odpowiedziałam spoglądając na kierowce.
-Dla takiej pieknej młodej damy moge zrobić wyjątek- Powiedział uśmiechając się do mnie. - 50% zniszki czyli bedzie 10 dolarów- dodał.
- To bardzo miłe z pana strony ale nie mogę przyjąć takiego gestu- Wyciągnęłam z portfela 20 dolarów i podałam je kierowcy. - Bardzo dziękuje, miłego wieczoru, dowidzenia- Powiedziałam.
-Miłej zabawy- Odpowiedział. Jak najszybciej wysiadałam z taksówki, bo byłam już nieźle spóźniona . Zaczęłam sie rozglądać w poszukiwaniu moich przyjaciółek, kiedy je odnalazłam szybkim krokiem podeszłam w ich stronę. Widać było że każda z nich była zdenerwowana, najwyraźniej moim spóźnieniem.
- Panno Rose, ile razy jeszcze będziemy musiały czekać na Ciebie aż w końcu zrozumiesz że nie powinnaś sie tak spóźniać- Powiedziała moja najlepsza przyjaciółka Clary z grymasem na twarzy.
- Tak, tak też się ciesze że Cie widzę Clary- usmiechnęłam się i objęłam ją mocno na przywitanie. Od razu odwzajemniła uścisk.
- Żeby mi to było ostatni raz- Zagroziła machając mi palcem przed nosem, zaśmiałyśmy się obydwie.
Przywitałam się jeszcze z resztą dziewczyn i stwierdziłyśmy że czas już wejść do klubu. Od razu gdy weszłam poczułam ogromne ciepło i odór alkoholu i papierosów. Dziś w klubie było naprawdę tłoczno. Kierowałyśmy się w stronę barku żeby zamówić jakiegoś drinka na początek żeby się rozluźnić.
-Whiskey z Cola- powiedziałam uśmiechając sie do barmana który był, szczerze mówiąc, chyba jednym z najprzystojniejszych mężczyzn jakich kiedykolwiek widziałam.
- Tak słabo?- Odpowiedział i puścił mi oczko.
- Dopiero sie rozkręcam- Prychnęłam.
Powoli popijając drinka rozmawiałam z przyjaciółkami. Nim się obejrzałam minęła godzina, a ja miałam za sobą już 3 drinki i 5 kieliszków wódki. Można powiedzieć że byłam lekko, powatrzam lekko wstawiona, w porównaniu do moich przyjaciółek, ktore zaczęły tańczyć z jakimiś facetami. Widać że dobrze się bawiły co mnie ucieszyło. Nagle poczułam ogromny nacisk na pęcherz, co oznaczało jedno. Szybko się odwróciłam zeskakując z krzesła. Jednak czyjś ciężar przeszkodził mi w tej czynności i gdy tylko stanęłam na nogach zostałam popchnięta na ziemię. Wypity wcześniej alkohol wzbudził we mnie złość i agresję.
-Człowieku, czy Ciebie kompletnie powaliło?! Uważaj jak chodzisz bo następnym razem już nie będzie tak...- I w momencie gdy tylko nieznajomy chłopak,tak mi się przynajmniej wydawało, odwrócił się żeby pomóc mi wstać zamarłam.
-Justin?- Powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy, w klubie było ciemno, zaczął mi sie dokładnie przyglądać, widać było ze był nieźle pijany. W jego oczach nie widziałam żadnych emocji. -Przepraszam, ale nie wiem kompletnie kim jesteś- odpowiedział z niezdecydowaniem. To pewnie nie on, do końca nie byłam trzeźwa. Podał mi swoją dłoń, złapałam za nią, pociągnął mnie szybkim ruchem żebym ustała na nogach. Gdy stałam już na równo z jak mi się wydawało Justinem zauważyłam jego tatuaż na ręce. Tak to musiał być on.
-Naprawdę mnie nie poznajesz?- Odpowiedziałam chichocząc cicho pod nosem.
-Chyba mnie z kimś pomyliłaś.- Zaczęłam sie śmiać, Justin zauważający moją reakcję zmarszczył czoło. Pewnie ma mnie za jakąś kretynkę. Odwróciłam się do niego bokiem, zrzuciłam swoje długie ciemne włosy z ramion i pokazałam mu tatuaż w tym samym miejscu w którym chlopak mial wytatuowane małe serduszko. Miałam identyczny tylko jego było wypełnione a moje nie. Przyglądał sie mojemu tatuażowi i gdy tylko zdał sobie sprawę kto stoi przy nim zrobił minę jakby zobaczył ducha. Zaczęłam się z niego głośno śmiać, i przytuliłam go jak najmocniej potrafiłam.
-Stęskniłam się za tobą Jus- szepnęłam mu do ucha. Nic nie odpowiedział, widać było ze był w ogromnym szoku, sama zaczęłam się zastanawiać co on tu robi. Justin był kiedyś moim najlepszym przyjacielem, jeszcze w gimnazjum. Mieliśmy sporo szalonych pomysłów, stąd właśnie też te tatuaże, przeżyliśmy razem tyle cudownych chwil. Po 3 latach przyjaźni zaczęliśmy być razem, po miesiącu związku musiałam się wyprowadzić do innego miasta, 300 kilometrów od Justina. Na początku miałam z nim kontakt ale potem stwierdziliśmy że taki związek nie ma sensu. Nie mieliśmy żadnego kontaktu od 4 lat, najwidoczniej kompletnie o mnie zapomniał skoro mnie nawet nie poznał.
-Masz może ochotę na spacer?- Zaproponowałam gdy zauważyłam że chłopak dalej stoi i wpatruje się we mnie. Gdy wyszliśmy z klubu wyjęłam z mojej torebki papierosa którego wsadziłam między swoje ciemno bordowe usta, odpalając go spojrzałam na Justina.
-Ty palisz?- odezwał się w końcu.
-Przecież ty tego nie znosiłaś.- Spojrzałam się nerwowo na moje buty. -Tak racja ale czas zmienia ludzi nie sądzisz?- Wyciągnęłam paczkę w jego kierunku proponując mu papierosa. Pokiwałam przecząco głową.
-Mam swoje- Powiedział uśmiechając się do mnie lekko. Nic się nie zmienił. Poszliśmy w stronę parku który był 10 minut od klubu, nigdy nie było takiej niezręcznej ciszy między nami.
-Co Cię tu sprowadza?- Spytałam przerywając ciszę.
-Pamiętasz jak marzyłem o tym żeby śpiewać w jakiejś kapeli?- Pokiwałam głową, na znak że wiem o co mu chodzi. Justin ma cudowny głos, zawsze gdy miałam zły humor i nie mogłam zasnąć w nocy, siedział przy moim łożku i śpiewał mi do snu póki nie zasnęłam.
-No więc udało się, poznałem parę osób przez internet, zacząłem sam pisać piosenki, stwierdziliśmy że musimy się raz spotkać i spróbować razem zagrać parę moich kawałków. Zaczęło nam to tak wychodzić że ludzie chcieli nas na swoich weselach, urodzinach czy jakichś zwykłych imprezach. Zaczęliśmy być coraz bardziej popularni, ludzie z dalszych miasteczek zaczęli nas zapraszać. Problem był jedynie z dojazdem, dlatego stwierdziliśmy że musimy przeprowadzić się do jakiegoś większego miasta żeby się bardziej wybić. I tak tutaj wylądowałem- Opowiadał.
-Jezu, to super, nawet nie wiesz jak się ciesze że Ci się udało.- Uśmiechnął się na moje słowa.
-A u Ciebie co słychać?- spytał niepewnie.
- U mnie w sumie nic ciekawego, rok temu wyprowadziłam się od rodziców, teraz studiuje medycyne, pracuję dorywczo, wynajmuje małe mieszkanie w centrum. Jakoś to jest.- Powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Czyli ty też spełniasz powoli swoje marzenie.- Uśmiechnął się pod nosem. -Lekarz tak?-
-Tak, zapamiętałeś!- Zaczęliśmy się oboje śmiać. Po 15 minutach wolnego spaceru doszliśmy do parku i obydwoje opadliśmy na ławkę. Szczerze mówiąc nie jestem stworzona do spacerów a szczególnie w takich butach. Zaczęliśmy sobie wszystko wspominać, wygłupialiśmy się i śmialiśmy. Nawet nie wiem kiedy minęły dwie godziny.
-Chyba juz powinniśmy wracać do klubu.- Powiedziałam z smutkiem, tak dobrze się nam gadało, wszystko z przed 4 lat wróciło. Nie chciałam jeszcze wracać ale przyjaciółki pewnie sie zamartwiają a Jus też przyszedł do klubu z kolegami.
-Tak, myśle że to dobry pomysł.- Odpowiedział z uśmiechem. Ale żadno z nas nie ruszyło się z miejsca.
-Dziękuje za mile spędzony czas.- Dodał jeszcze, wstał z swojego miejsca i podał mi rękę. Z uśmiechem złapałam jego dłoń i ruszyliśmy w stronę klubu. Gdy byliśmy już blisko klubu, zauważyłam moje przyjaciółki stojące przed klubem. Szybko do nich podeszłam.
-Co wy tu robicie, czemu nie jesteście w środku?- Spytałam zdziwiona.
-Zaszedł mały incydent z pewnym panem.- Odpowiedziała Clary spoglądając na wystraszoną Lilly. -Czekamy na taksówkę, wracasz z nami?-
-Tak, jasne, ale co-co się stało?- Byłam w szoku, nigdy nie widziałam przyjaciółki w takim stanie.
- Opowiem Ci wszystko u mnie.- Powiedziała Clary, kompletnie zapomniałam o Justinie który stał dalej za mną.
-Dobrze, to poczekajcie tutaj chwile ja pójdę się pożegnać z Justinem.-
-Przygotuj się na masę pytań- Powiedziała Clary, dziewczyny wybuchły głośnym śmiechem. Przewróciłam oczami i pociągłam Justina za rękę i poszłam z nim na tyle daleko żeby dziewczyny nie mogły usłyszeć o czym gadamy.
-Też za tobą tęskniłem.- Odezwał odpowiadając na moje wcześniejsze słowa. Czułam ze miałam nogi jak z waty, dziwne ze minęło tyle czasu a dalej tak reagowałam na jego słowa. Nie wiedziałam nawet jak zareagować czy odpowiedzieć. Stałam w miejscu bez ruchu.
-Spotkamy sie jeszcze?- Spytał nagle przez co wyrwał mnie z zamyśleń.
-Z miłą chęcią, podasz mi swój numer?- spytałam. Gdy wymieniliśmy się numerami, złapał mnie za biodra, przyciągnął do siebie przy czym zmniejszył odległość naszych ciał do minimalnej. Zaczął przybliżać swoją twarz do mojej, chciałam go pocałować, ale na to jest jeszcze za wcześnie. Uratowały mnie krzyki przyjaciółek.
-Dowidzenia Justin.- powiedziałam
-Do zobaczenia Rose.- Powiedział cicho. Cmoknęłam go lekko w policzek na pożegnanie, i pobiegłam do przyjaciółek.
Gdy wszystkie wsiadłyśmy do taksówki, usłyszałam dzwiek przychodzącej wiadomości. Wyjęłam telefon z torebki.
''Miło było Cie zobaczyć.''
W co ty się pakujesz Rose...