Miałam wrażenie, że się topie. Nie mogłam złapać tchu, moje płuca zalewały się zimnym płynem, a ciało z każdą kolejną sekundą przestawało walczyć.
Co właściwie się stało? Gdzie są chłopcy? Czy Jamie mi wybaczył? Gdzie ja jestem?
Nagle do moich płuc powróciło powietrze, mięśnie napięły się, a czyjś natarczywy głos napierał na moje bębenki. Starałam się otworzyć oczy, ale moje powieki były niezwykle ciężkie. Ledwie uchyliłam lewe oko, a już je zamknęłam. Z moich rzęs skapywała woda co oznaczało, że przed chwilą faktycznie się topiłam, oko strasznie mnie bolało,a płuca piekły. Nie zdążyłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku, a moja głowa ponownie znalazła się pod wodą. Tym razem zaczęłam się szamotać, a kiedy ten ktoś docisnął moją głowę do dołu z moich ust wydobył się niemy krzyk. Znów wynurzono mnie na powierzchnie i rzucono na zimną podłogę.
Zaczęłam kaszleć, by pozbyć się wody z płuc. Przekręciłam się na bok i przytuliłam policzek do zimnej nawierzchni. Łapałam głębokie oddechy i starałam się unormować bicie serca. Ktoś chwycił mnie za ramiona i uniósł lekko do góry, a następnie mną potrząsnął. Otworzyłam oczy i próbowałam przyjrzeć się mojemu oprawcy, ale światło było tak jasne, że zapiekły mnie oczy i zaczęło mi piszczeć w uszach. Nade mną stał siwy mężczyzna o szarych, lekko skośnych oczach i surowym wyrazie twarzy.
- Kim jesteś? - zapytałam słabo, ledwie kontaktując. Widziałam jak jego usta się poruszają, ale poza uporczywym piszczeniem nie słyszałam nic. - Nie słyszę co mówisz - wydukałam i przymknęłam oczy. Znów mną potrząsnął i cisnął mną o ziemię.
Dźwignęłam się na łokciu i z trudem ponownie otworzyłam oczy. Rozejrzałam się dookoła, a wszechobecna biel poraziła moje gałki oczne. Białe kafle, na których leżałam były poznaczone pojedynczymi kałużami, białe ściany również wyłożone kaflami nie miały na sobie ani jednej skazy, a na białym suficie była zawieszona pojedyncza biała lampa. Pomieszczenie było tak sterylne, że aż przerażające. Odkaszlnęłam jeszcze kilka razy i spróbowałam wstać. Moje nogi dygotały, a ręce strasznie się trzęsły. Jakimś cudem udało mi się podnieść i nie upaść. Rozejrzałam się ponownie w poszukiwaniu oprawcy, ale mój wzrok się rozmazywał. Wszystko było białe, wszystko. Nagle moje oczy zarejestrowały pokaźną pomarańczową plamę na wprost mnie. Przymknęłam powieki chcąc polepszyć ostrość i dopiero po chwili zorientowałam się, że to nie plama tylko czyjeś rude włosy. Przez chwilę w mojej głowie tliła się nadzieja, że to Maya, ale nadzieja zgasła kiedy jak przez mgłę usłyszałam oschły ton dorosłej kobiety.
- Słyszysz mnie?
- Tak - odpowiedziałam niepewnie i przetarłam oczy dłońmi, a następnie spróbowałam odetkać sobie uszy. - Kim jesteś i co tutaj robię?
- Znajdujesz się w Strefie Zamkniętej numer jeden. Jesteś jeńcem wojennym i kartą przetargową w grze o wolność i bezpieczeństwo moich ludzi. Ta Strefa jest bardziej cywilizowana niż ta, w której znajdowałaś się kiedyś. Tu nikt nie będzie cię bił, ani podawał dziwnych płynów. Będziesz tu całkowicie bezpieczna jeśli będziesz z nami współpracować.
- Kim jesteś? - zapytałam ponownie, kiedy zamilkła na dłuższą chwilę. Westchnęła ciężko i odbiła się od ściany, o którą się opierała. Dopiero kiedy do mnie podeszła mogłam wyraźnie zobaczyć jej twarz. Była do niej niesamowicie podobna.
- Nazywam się Nina Kyd i jestem Gubernatorem. Nie mam zamiaru robić ci krzywdy, nie jestem taką sadystką jak mój poprzednik. Znasz jego syna, prawda?
- Jak możesz twierdzić, że nie jesteś sadystką kiedy twój człowiek próbował mnie utopić na twoich oczach?
- Nie jestem z tobą na "Ty" młoda damo. - Jej głos stał się o wiele bardziej surowy niż dotychczas, a po moich plecach przeszedł dreszcz. - Uwierz mi, że gdyby próbował cię utopić nie stałabyś teraz przede mną tylko bezwładnie zwisała z tej wanny. - Podbródkiem wskazała na białą wannę znajdującą się pośrodku pomieszczenia. - Nie jestem twoim wrogiem Dylan, ale tylko do czasu kiedy będziesz mi posłuszna i chętna do współpracy. - Jej szmaragdowe oczy przewiercały mnie na wskroś, a palce mocno zacisnęły na moich ramionach. - Jestem matką twojej tragicznie zmarłej przyjaciółki i przyjaciółką nieżyjącej matki twojego chłopaka. Możesz mi ufać, bo ja ufam tobie. Mam nadzieję, że rozumiesz jak ciężkie są konsekwencje utraty mojego zaufania.
CZYTASZ
Zmiennokształtni
FantasyLudzie zrujnowali Ziemię, więc Zmiennokształtni musieli interweniować. Wszystko się zmieniło, teraz to ludzie służą innej rasie. Teraz to ludzie muszą się podporządkować. Pod zasłoną tolerancji kryje się nienawiść i chęć zemsty. Czy dwójka nastolatk...