...

758 86 23
                                    

Wiele razy zastanawiałem się, dlaczego w ogóle napisałem tę piosenkę. Nie mam pojęcia, co mną kierowało, nie wiem, co to było. Po prostu coś mnie natchnęło i zacząłem przelewać swoje dawno ukryte uczucia na kartkę.

Podczas nagrywania tego utworu nie czułem się stabilnie emocjonalnie. Na sesję zaprosiłem mojego starego przyjaciela, Krista Novoselića. Podczas dogrywania wokali, gdy próbowałem przebić się przez swój łamiący się głos, wyczuł negatywne wibracje przepływające przez moje ciało. Zapoznał się z moimi emocjami. Zrozumiał mnie, zanim ja zdążyłem zrozumieć samego siebie, jednak uznał, że nic nie może z tym zrobić. Poklepał mnie pocieszająco po ramieniu i wyszedł ze studia, zostawiając taśmy, na której zostały już nagrane gitara basowa i akordeon.

Myślałem, że jego obecność choć odrobinę podniesie mnie na duchu, jednak zostawiła tylko głębsze rany. To znaczyło, że sam, bez niczyjej pomocy, muszę zebrać się do kupy.

Najwyraźniej jestem zdany tylko na siebie.

***

Dzisiaj jest nasz koncert. Koncert, na którym pierwszy raz zagramy I Should Have Known. Chłopaki z zespołu są w pełnej gotowości, jednak ja chodzę podminowany z jednej garderoby do drugiej, nerwowo trzymając w ręku kartkę z tekstem i tabulaturami. Ta piosenka jest dla mnie jedną z najważniejszych w mojej twórczości. Nie mogę jej spartaczyć, pociągając nosem przy refrenie czy wylewając łzy między zwrotkami. Po prostu nie i tyle.

Taylor Hawkins, wspaniały kumpel i perkusista od dłuższego czasu związany z nami, zaczepił mnie przed wejściem na scenę. Uśmiechnąłem się do niego, utwierdzając go w przekonaniu, że wszystko jest w porządku i sobie poradzę, a poradzę sobie naprawdę świetnie.

Przynajmniej mam taką nadzieję.

Weszliśmy na scenę. Na pierwszy ogień poszły takie kawałki jak The Pretender, All My Life czy Breakout, potem załagodziliśmy klimat dzięki wyciągnięciu akustycznych gitar i zagraniu naszego hitu numer jeden, Everlong, po którym zagraliśmy Cold Day In The Sun. Wtedy widownia uniosła światełka w górę na całe pięć minut, tworząc przy tym efekt niesamowicie wyglądający ze sceny.

Aby się nieco rozluźnić, zacząłem zagadywać do publiczności, gdy nastąpiła kolejna zmiana gitar. Właśnie nadszedł czas na to, czego najbardziej się obawiałem przed koncertem.

Chwyciłem niepewnie swojego niebieskiego Gibsona Memphisa ES-335 i stanąłem przy statywie mikrofonowym, żując gumę. Wyplułem ją na swoją rękę, po czym przykleiłem ją szybko z tylnej strony pudła rezonansowego gitary. Przejechałem palcem po strunie wzdłuż gryfu, biorąc głęboki oddech. Ustawiłem palce na odpowiednich progach, zaś druga ręka powędrowała w stronę otworu, do strun. Zacząłem grać spokojny wstęp; powtórzyłem jeden riff cztery razy. Wraz z rozpoczęciem piątego, mój cichy wokal rozległ się po całym stadionie przez głośniki stojące dookoła nas.

I should have known / Powinienem wiedzieć
That it would end this way / Że to skończyłoby się właśnie tak
I should have known / Powinienem wiedzieć
There was no other way / Nie było innego wyjścia
Didn't hear your warning / Nie słyszałem twojego ostrzeżenia
Damn my heart gone deaf / Moje serce ogłuchło

Delikatnie szarpałem metalowe nici, wydając z nich dźwięki godne usłyszenia. Słyszałem jak reszta chłopaków dołączyła się do grania. Dzięki temu poczułem się bardziej pewny siebie niż przed koncertem. Kontynuowałem śpiewanie.

I should have known / Powinienem wiedzieć
Look at the shape you're in / Spójrz w jakim jesteś stanie
I should have known / Powinienem wiedzieć
But I dove right in / Ale zanurkowałem w to
One thing is for certain / Jedna rzecz jest pewna
As I'm standing here / Że stoję tutaj

I Should Have KnownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz