1

812 10 0
                                    


Od dwóch godzin siedzę w pociągu. Droga do Brooklyna będzie jeszcze trwać ok. trzy godziny. Zastanawiam się czemu nie wybrałam formy lotniczej. Byłoby dwa razy szybciej jak i dwa razy drożej, a pieniądze są bardzo ważne. Niedługo  zaczyna się szkoła. W nowym miejscu będę się dużo uczyć przez co nie będę mieć czasu na pracę.
Wybieram się do Dominica. Rozmawiałam z nim o moim planie. Ucieszył się, że wreszcie mnie spotka, zapewnił mnie również, że będę mieć gdzie mieszkać. Chłopaka zamieszkuje dużą willę razem z i z młodszą siostrą i babcią. Jego rodzice umarli w skutek wypadku samochodowego. Podziwiam go, że mimo tak trudnej sytuacji uczy się dobrze i spełnia swoje marzenia. Staruszka, która się nim opiekuje nie ma nic przeciwko mojemu przyjazdowi. Rozumie mnie w stu procentach. Wie jak się czuje, bo sama była taka jak ja. Niestety jej nie miał kto pomóc. Dlatego właśnie ona pomaga mi. Cieszę się, że są jeszcze tacy ludzie którzy rozumieją młodzież.
Po chwili na cały pojazd rozlega się sygnał, po którym kierowca oznajmia, że będziemy mieć małe opóźnienie.
' Przepraszam za wszelkie usterki, ale pociąg jest niezdatny do dłuższej jazdy. Przez co nie dotrzemy na miejsce w wyznaczonym czasie, jednak za piętnaście minut dotrzemy do Addison. Tam postaramy się naprawić wszelkie problemy. Będą mieli państwo czas na zwiedzenie miasta i odpoczynek od podróży. Dziękuję i jeszcze Raz przepraszam."
- No i zajebiście! - wymsknęło mi się. Natychmiast udałam, że coś robię by odwrócić uwagę innych ludzi.
Jak nam powiedziano dotarliśmy do Addison. Zła natychmiast wyszłam z dworca. Nie wiedząc gdzie idę , ciągnęłam swoją walizkę różnymi uliczkami ślicznego miasta. Nie zwracałam uwagi na nic i na nikogo toteż doczekałam się skutku mojej obojętności i wpadłam na kogoś. Wywróciłam się i uderzyłam głową o chodnik, automatycznie złapałam się za głowę i klęłam pod nosem. Chwile potem przykucnął przy mnie ciemnooki brunet. Na jego twarzy było widać zmartwienie.
- Jeju. Przepraszam Cię! Nie zauważyłem, że idziesz. Zagapiłem się, po za tym jesteś tak drobna. Wybacz mi. - wystawił dłoń by pomóc mi wstać. Jednak zajęło mi chwilę podanie mojej ręki jemu. Gdyż oczarowana urokiem i akcentem mężczyzny marzyłam tylko o tym by ta chwila trwała wiecznie.
- Och tak. Emm - Wstałam, otrzepałam moją jasną sukienkę, która delikatnie powiewała na wietrze. Jej materiał u góry był idealnie dopasowany i opinający się na moich piersiach. U dołu zaś spuszczone falbanki, układające się w bombkę. - Nic się nie stało. To po części moja wina. Byłam tak zdenerwowana opóźnieniem pociągu, że nawet nie patrzyłam gdzie idę. - Spuściłam wzrok, u moich stóp pojawił się widok mnóstwa moich zdjęć, które zabrałam ze sobą jako pamiątkę. Od razu schyliłam się by je pozbierać. Młodzieniec, który powalał mnie swoim wyglądem, zrobił to samo.
- Proszę. - Podał mi fotografię. - Joe. - przedstawił się.
- Charlotte. Tak właściwe jak już się znamy to może mógłbyś mnie oświecić gdzie jestem bo jakoś się nie orientuję.
- Jesteś tu pierwszy raz, prawda? Pozwól się zaprosić na kawę i może Ci pomogę.
- Lody i na pewno mi pomożesz.
- Zgoda.
                          ~*~
Joe naprawdę mi pomógł. Jak się okazało mój pociąg będzie gotowy dopiero za trzy dni. Aż trzy pieprzone dni! Mój towarzysz zaoferował mi, że mogę ten czas spędzić u niego. Niepewnie zgodziłam się. W sumie to wiedziałam o nim bardzo mało.
* Więc mam dopiero 18lat. Mieszkam z mamą. niedługo się wyprowadzam. Ojciec zostawił nas gdy skończyłem cztery latka. Od tamtej pory go nie widziałem. Nie obchodzi mnie jakie prowadzi życie, mógłby nawet umrzeć. Wtedy przyszedłbym na pogrzeb i napluł mu na grób. Jestem jedynakiem co wcale nie jest takie fajne jakby mogło się wydawać. Czasem czuję się przez to samotny. Nie mam do kogo się odezwać. Brak mi takich typowych kłótni i wspólnych uśmiechów z rodzeństwem. Jeśli chodzi o rodzinę to chyba tyle. Hmmm... A no tak hobby! Interesuję się siatkówką. Gram w najlepszej drużynie młodzieżowej siatkówki w naszym mieście. Mam wile medali a nawet kilka pucharów, ale raczej nie będę się dokładnie chwalić. Wiesz no nie wypada - zaśmialiśmy Się razem. - a ty? Opowiedz coś o sobie.
- Za dwa tygodnie skończę 16 lat. - towarzysz w szoku otworzył usta. - no co?
- Nie nic myślałem, że jesteś starsza. Kontynuuj.
- Moi rodzice to pracoholicy. Nienawidzę ich za to. Nigdy nie mają czasu dla mnie. Wszystkie moje osiągnięcia w nauce, wszystkie moje nagrody, to wszystko robię by mnie zauważyli, jednak nie interesują się tym. Natomiast mój starszy brat. Leon. Docenia wszystko co robię. Jest ze mnie dumny. Niedawno skończył 21 lat. Jest zaręczony z uroczą blondynką. Nie jesteśmy zwykłym rodzeństwem. Gdy byliśmy młodsi każdą chwilę spędzaliśmy razem. Jako ten starszy zawsze mnie bronił. Nie widzieliśmy życia po za sobą. Jednak gdy skończył naukę w liceum i wyjechał na studia nasz kontakt się urwał. Mimo to kocham go nad życie. W tej chwili zarządza małą firmą, którą założył oczywiście w między czasie studiuje drugi kierunek. Nie wiem dokładnie co to jest. W sumie to tyle. Wiesz nie mam tak ciekawego życiorysu co niektórzy. - uśmiechnęłam się blado. Wolałam oszczędzić resztę szczegółów. Nie chcę psuć nowej znajomości. *
                         ~*~
Dotarliśmy do jego mieszkania. Przytulne miejsce. Może nie tak duże jak moje wcześniejsze mieszkanie, ale ma swój urok. Przystojny chłopak zaprowadził mnie do jednego z pokoi.
- A tu będziesz spać. Wiesz co? Miła jesteś.
- Tak? Zdaje Ci się. Jeszcze mnie dobrze nie znasz. - Po tych słowach pocałował mnie tylko w policzek i znikł. Te 3 dni jednak chyba nie będą aż tak trudne.

OdmienionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz