Rozdział 1

176 11 4
                                    

Piękny wrześniowy dzień, słońce od rana grzało bardzo mocno, ptaki starały się obudzić wszystkich w okół swoim pięknym śpiewem, drzewa zachęcały do wyjrzenia za okno, żeby je podziwiać, a zapach bułek z piekarni obok domu YooNy był cudowny. Już o godzinie siódmej mama YooNy robiła śniadanie dla swojej kochanej córeczki, jajecznicę ze szczypiorkiem oraz ciepłymi małymi bułeczkami z piekarni obok.

YooNa w tym czasie sobie smacznie spała. Miała wspaniały sen. Śniło się jej, że siedzi na kocu, rozłożonym na wielkiej, zielonej łące, która gdzieniegdzie była pokryta stokrotkami i mleczami. Za nią stała wielka grusza, która rzucała cień na miejsce gdzie siedziała. Obróciła głowę lekko w lewo i ujrzała JiYonga. Uśmiechał się do niej, pokazując swoje białe i równe zęby. Jego uśmiech jest taki piękny. Kiedy on się śmieje, to tak jakby śmiał się cały świat. Odpowiedziała uśmiechem, który był równie piękny. JiYong się do niej przysunął, wyciągnął rękę w stronę jej twarzy. Pogłaskał ją po policzku, jego ręce były tak delikatne. Przysunął się bardziej i zaczął zbliżać swoje usta do ust YooNy. Patrzyli sobie w oczy. JiYong zatrzymał się na chwilę

-Chcesz tego? - spytał niepewnie.

YooNa nic nie odpowiadając zamknęła oczy i musnęła swoimi ustami jego usta. JiYong oddał pocałunek.

W tej chwili budzik YooNy zaczął wariować. Podniosła się na łóżku jak oparzona.

-O Boże, jak to się stało? To nie mógł być on. Przecież to mój przyjaciel. Jak ja mu teraz spojrzę w oczy? - wyszeptała sama do siebie.

Popatrzyła na swoją pościel w czerwone serca-baloniki. Kupiła ją na walentynki razem z mamą. W ten sam dzień spotkała JiYonga, który pomógł jej i jej mamie przenieść zakupy do domu. Od tego dnia się przyjaźnią. Każde walentynki spędzali razem, świętując rocznice ich przyjaźni. Zawsze zamawiali ich ulubioną pizze, oglądali film i się śmiali. Gdy byli sami, nie przejmowali się swoim wyglądem i zachowaniem. Akceptowali siebie takimi, jakimi są. Wiele par mogłoby im tego pozazdrościć. Oni byli parą, ale parą wspaniałych przyjaciół.

-YooNa! Spóźnisz się w pierwszy dzień do nowej szkoły! - zawołała ciepłym głosem jej mama.

Zamyśliłam się. Ughh. W co się ubrać?
Ahh! Mam!

YooNa wybrała swoją ulubioną białą koszulę z krótkimi rękawami i czarną spódnicę, którą wkładała na specjalnie okazje oraz swoje ulubione jasnoróżowe baletki z kokardkami, w miejscu, gdzie zaczynały się palce. Szybko się ubrała i zbiegła na dół.

-Co dzisiaj na śniadanie mamuś? - spytała, lekko poddenerwowana tym, że ktoś mógłby odganąć jej dzisiejszy sen.

-Twoja ulubiona jajecznica ze szczypiorkiem. Kupiłam też twoje ulubione ciepłe bułeczki. Jedz póki są ciepłe. - z uśmiechem powiedziała pani Lee.

-Dziękuję mamuś, jesteś najlepsza. - odpowiedziała YooNa i pocałowała mamę w policzek.

Śniadanie zjadła jak najszybciej potrafiła. Nie chciała się spóźnić w pierwszy dzień do nowej szkoły. Gdy wychodziła krzyknęła tylko "Paa. Kocham was" i wybiegła z domu. Po drodze sprawdzała powiadomienia na swoim telefonie. Nie zobaczyła jednak żadnej wiadomości od JiYonga. Miał napisać do niej, gdzie ma na niego czekać i o której godzinie. Idąc z nosem w telefonie niechcący wpadła na jakiegoś chłopaka. Jej telefon upadł na ziemię. Szybko po niego sięgnęła. Chłopak cały czas się na nią patrzył. YooNa powoli podniosła głowę, żeby zobaczyć kto sprawił, że teraz musi włączać telefon i przypominać sobie swój kod PIN, którego nie używała od jakichś trzech miesięcy. Powoli popatrzyła na wpół speszona, na wpół zła. Kiedy spojrzała na chłopaka te uczucia zniknęły, a na jej twarzy pojawił się obfity rumieniec. Chłopak miał czarne włosy, cienkie, ale pociągające usta i prawie, że czarne oczy. Patrzył na nią i uśmiechał się do niej.

-Przepraszam cię, byłam... Ja nie patrzyłam.. Bo.. - wybełkotała.

-Nic się nie stało. Mam nadzieję, ze nic cię nie boli. - uśmiechnął się jeszcze szerzej chłopak - Tak w ogóle mam na imię HoSeok. A ty? Jak brzmi twoje imię? Czekaj... Zaraz zgadnę. Czy twoje imię to PiękNa*? - zaśmiał się HoSeok.

-Um.. Ja mam na imię YooNa. - powiedziała speszona.

-No, skoro na mnie wpadłaś to może w ramach przeprosin zabierzesz mnie na pizzę? - spytał śmiało chłopak - Tutaj jest mój numer. Piątek o 16 ci odpowiada? Spotkajmy się koło piekarni. - powiedział nie czekając na odpowiedź.

-Dobrze. - tylko tyle udało się jej wydusić.

HoSeok odszedł pewnym krokiem w przeciwną stronę, na pożegnanie mówiąc jej ciche "Do zobaczenia PiękNa*" YooNa jeszcze chwilę stała w miejscu, nie mogąc się poruszyć w wrażenia. Po paru minutach bezruchu, zaczęła iść w stronę szkoły.

Kiedy już była przed budynkiem szkoły popatrzyła na zegarek. Za trzy minuty ósma. Teraz tylko musiała znaleźć salę numer jeden. Z tego co pamiętała, sala jeden była w drugim skrzydle szkoły, więc zaczęła wychodzić szybkim krokiem po schodach. Udała się na sam koniec wąskiego korytarza, gdzie była sala numer jeden. Gdy do niej weszła i zobaczyła, że JiYong siedzi z jakimś nowym chłopakiem była lekko zdezorientowana. Mieli przecież siedzieć cały rok razem. Popatrzyli sobie szybko w oczy. JiYong wyszeptał tylko ciche "Przepraszam" na co YooNa tylko zmarszczyła nos w lekkim grymasie. Jedyne miejsce jakie było wolne, znajdowało się przy oknie, w ostatniej ławce. W tej ławce już ktoś siedział. YooNa spojrzała na swojego ławkowego sąsiada, z którym będzie siedzieć przynajmniej rok szkolny. Przystanęła w połowie drogi do ławki. Siedział tam HoSeok.

~*~

PiękNa - Gra słów. Imiona w Korei składają się z dwóch członów, na przykład Yoo (pierwszy człon) Na (drugi człon). W przypadku słowa "piękna" byłoby to właśnie Pięk (pierwszy człon) Na ( drugi człon).

To chyba moje najdłuższe opowiadanie. Nie wiem co o nim myśleć tak szczerze. Przepraszam też za błędy, ale starałam się ich nie narobić tyle, żeby nie dało się tego przeczytać xD Mam nadzieję, że spodobało się to chociaż jednej osobie. Jeśli gdzieś się pomyliłam to napiszcie. ^^

Do następnego rozdziału~




Waiting for loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz