Messenge 6

2.6K 157 1
                                    

Zostawcie✔ gwiazdkę✔.
Ten rozdział to bardziej rozmowy. Pisanie Luka i Ally będzie niewiele.

Ally Wilson POV

Wszyscy powoli się schodzą. Ludzi jest dużo tak jak PREZENTÓW. Uwielbiam je jak małe dziecko.
Po koleji z każdym się witam. Zaraz potem znikają w tłumie dobrze bawiących się ludzi.

Hemmings: Jak tam solenizantka?
Wilson: Jesteś już u mnie?
Hemmings: Nie. Moi beznadziejni koledzy nie są gotowi.
Jak dziewczyny. Uhg....
Wilson: Ehehehehehe.
:-D
Pozdrów ich odemnie.
Hemmings: Tą bandę idiotów?!
Nigdy.
Wilson: Szkoda. :-(
Hemmings: Jak muszę.
Wilson: Chce nagranie bez obrazu.
Hemmings: Jakie wymagania.
Wilson: Moje wymagania.
Hemmings: Luke wysłał/a film.
Wilson: Jaki masz głos.
Hemmings: A słyszałaś Calum'a?
"A kto to Ally?".
Wilson: Nic się nie stało. (To do chłopaków)
Nie moja wina że wam o mnie nie powiedzał. :'(
Hemmings: Przepraszam. Już widzą.
Wilson: Przyjezdzaj szybciej bo jakiś chłopak chce dorwać twoje chipsy!!!
Hemmings: Nieeee. Zatrzymaj go wywal na zbity pysk z domu. To moje chipsy. Spierdalać!!!
Wilson: Spk. Już odszedł. Powiedziałam "To dla kolegi, radzę zostawić bo jak zobaczy że ich nie ma to nie wyjdzesz stąd żywy"
Hemmings: Dobrze powiedziane.
Wilson: :-) :-) :-D
Czekam nadal. Ile jeszcze?!
Chce twój prezent chce. CHCĘ!!!!!
Hemmings: Ty maniaczko prezentów.
Wilson: Lubię prezenty co ja poradzę. :-(
Hemmings: Już dojeżdżamy.
Jeśli zobaczysz wariata w fioletowych włosach. Nie znam go.
Wilson: Czemu? Clifford jest fajny.
Hemmings: Znasz go?
Wilson: Tak. A co? Też go znasz?
Clifford masz problem.
Hemmings: Mówiłaś, że nie masz kolegów.
Wilson: Mam Ciebie.
Hemmings: A Clifford?
Wilson: Michael to mój brat cioteczny bardzo daleki.
Znaliśmy się od małego.
Do dziś ma tą głupawkę.
Hemmings: Ja też będę musiał z nim pogadać.
Wilson: Nie zrób mu krzywdy.
Hemmings: Emm... Może.
Jesteśmy pod twoim mieszkaniem. Przy okazji piękny masz dom. :-O
Wilson: Dziękuję. Żebym Cię nie poznała idę na tył ogrodu. Zostaw prezent na łóżku w moim pokoju. Jest otwarty. Na górze trzecie drzwi od prawej.
Hemmings: Dziękuję za info.

Potej wiadomości kieruje się do drzwi balkonowych. W ręku trzymam drinka bezalkocholowego. Nie jestem pełnoletnia.
Siadam na ławkę i obserwuje jak powolno pojedyńcze obłoki sunął się po niebie. Wieczór jest ciepły.
Za mną słyszę rozmowy i śmiechy odbiegające zza drzew. Wstaje i odwracam się widzę grupę ludzi. Rozmawiają. Oddałam się od nich i spoglądam teraz na kwiaty pielęgnowane przez moją mamę.
Słyszę rozpoznawalny dźwięk Messenger'a.

Hemmings: Prezent na swoim miejscu. :-)
Michael chce Ci osobiście złożyć życzenia gdzie jesteś?
Wilson: W ogrodzie. Spokojnie mnie znajdzie.
Hemmings: Już się tam kieruje. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego.
Wilson: Dziękuję Lukey.

- Ally moja ty!!! Wyściskam Cię tak że będą musieli wyskrobywać z tej trawy. - mówi Clifford-Wariat.
- Też się cieszę, że Cię widzę. Milordzie.
- Wszystkiego najlepszego. Nie umiem składać życzeń. Wiesz że jestem słaby w tego typu rzeczach.
- Tak. Tak. Powiedz kiedy ty się zdążysz przefarbować?!
- Raz w tygodniu. Częściej jeśli jest impreza. Muszę jakoś zwrócić na siebie uwagę.
- Od małego tak robiłeś.
- Nie farbowałem się!!
- Ale za to wygłupiałeŚ się!!

---------------:-) :-) :-) :-) :-) ----------------

Jak tam życie? Mam teraz taką wene, że pisze rozdziały po dwa dziennie. Niestety mama nie pozwala korzystać z routera. Gdzieś go chowa. :-(
Mam neta tylko w weekend(czasami) i poniedziałki i środy. (też czasami).

Zostawcie vote.

L.L.H

❤❤❤

✔>>Messenger with L. H.<<✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz