V - "Żołnierz"

57 10 3
                                    

Po pierwszej lekcji jaką dzisiaj miałam, czyli języku obcym (w moim wypadku to angielski), popędziłam do kawiarenki, żeby przekazać dziewczynom radosną nowinę.

- Dostałam pracę w „Głosie"! - zapiszczałam dolatując do stolika.

- Anastazjo Bochusz- Krzywiec - powiedziała poważnie Alicja. - Jestem z ciebie dumna!

Alicja wstała energicznie z krzesła i mocno mnie wyściskała.

- Jak ci się to udało? - zapytała Chantal, gdy już wszystkie mnie przytuliły i pogratulowały.

- Wysłałam recenzję na konkurs, a nagrodą jest roczna współpraca z „Głosem" w dziale kulturalnym - powiedziałam, a uśmiech nie schodził mi z ust.

- Liczymy na to, że dasz nam przeczytać zwycięską pracę? - powiedziała Pamela, a reszta energicznie pokiwała głowami.

- Oczywiście! Zostanie opublikowana... - mój głos został stłumiony przez ogłuszający dźwięk dzwonka, oznajmiający koniec i tak za krótkiej pierwszej przerwy - ... w „Głosie.

Zabrałyśmy swoje rzeczy ze stolika i poszłyśmy do na polski. Po wejściu do gabinetu zajęłyśmy z Alicją nasze miejsce, czyli drugą ławkę pod oknami, naprzeciwko biurka Godulskiej (naszej polonistki), za nami siedziały Chanel i Chantal. Lekcja standardowo zaczęła się cichymi szeptami i pytaniami, czy w ogóle było coś zadanie. Nauczycielka w międzyczasie sprawdziła obecność, po czym uciszyła klasę i powiedziała:

- Na tej lekcji, niestety, mam zdjęcia klasowe. Dostaniecie teksty do interpretacji, będziecie musieli na pewno skończyć w domu. Przypilnuje was pani Alina Kox. A teraz was przepraszam, ale już muszę wyjść.

I wyszła. Gdy tylko zamknęła za sobą drzwi, klasa rozbrzmiała głośnymi rozmowami. Głównym tematem naszych rozmów było morderstwo Gabrieli Żabczak.

- I do tej pory policja nic nie znalazła? - zapytała się nas Chanel.

- Nic, a nic - powiedziałam.

- Chyba, że - zaczęła rzeczowo Alicja - policja jednak coś znalazła, ale nie przekazała tego mediom.

- Też prawda - zgodziła się Chantal. Zapadła krótka cisza.

- Jak myślicie, kto to zrobił? I dlaczego? - zapytałam.

- Mógł to zrobić jej chłopak w przypływie złości - powiedziała Chantal, przecierając swoje okulary w grubych oprawkach, w kształcie kocich oczu.

- Albo była dziewczyna jej chłopaka, która chciała się na niej zemścić. Słyszałam, ze ta Gabriela była całkiem ładna - powiedziała konspiracyjnie Chanel.

- Mogłybyście zająć się tym co zadała wam pani Godulska, a nie wymyślać niestworzone historie. - Wszystkie podskoczyłyśmy na dźwięk tego głosu. Wraz z Alicją obróciłyśmy się twarzami w stronę biurka, na którym siedziała pani Kox.

- Jezus Maria! Skąd się tutaj panie wzięła! - zawołałam.

- Nie Jezus, Anastazjo, tylko „pani Kox" - powiedziała matematyczka z uśmiechem na ustach. - Gdybyście nie gadały, to widziałybyście jak wchodzę do gabinetu.

- Ale pani profesor, to bardzo intrygujący temat jest - powiedziała Alicja.

- Ależ oczywiście nie przeczę, a teraz zajmijcie się pracą - odpowiedziała nauczycielka.

- Ale, dlaczego tylko nam zwraca pani uwagę? - zapytałam lekko naburmuszona.

- Hej! Ale proszę o ciszę! Pani Godulska chyba wam coś zadała, tak? To zajmijcie się tym, a nie gadacie jak najęci - powiedziała głośno do klasy, i wymownie spojrzała na mnie.

- Dziękuję. A teraz zabieramy się do pracy - powiedziałam i szturchnęłam lekko Alicję.

Alicja otworzyła swój zeszyt, szturchnęła mnie i powiedziała:

- Naz, musimy użyć słowa „tragikomizm" - powiedziała z uśmiecham.

- Wiesz, wydaje mi się, że nie za bardzo pasuje do kontekstu - powiedziałam powątpiewająco.

- Ale fajnie brzmi - powiedziała śmiejąc się. - I wiesz jest takie niepospolite. Tragikomizm.

- To jak używamy trudnych słów, których Godulska użyła na lekcjach, to są jeszcze „fantasmagoryczny", „makabreska", „patetyczny", a i „sztampowy" - powiedziałam uśmiechając się.

- Czekaj, był jeszcze taki jeden na „p", ale nie mogę sobie przypomnieć jaki - zmarszczyła brwi, próbując sobie przypomnieć.

Na chwilę zapadła cisza. Patrzyłam na Alę i widziałam jak jej mózg intensywnie pracuje, przekopując pamięć w poszukiwaniu utraconego słowa. Czekałam tylko jak zacznie jej wylatywać para uszami. Postanowiłam jej pomóc i powiedziałam:

- Paleontologia.

Alicja wyrwała się z rozmyślań. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem i zaczęła się śmiać.

- A co to miało być?

- Chciałam ci pomóc. Powiedziałaś, że na „p" to pomyślałam, że może dzięki temu sobie przypomnisz.

- Dobra, jak taka mądra jesteś to słuchaj, ja też znam kilka trudnych słów: politologia, psychologia, pedagogika - powiedziała, kiwając głową na boki i robiąc dziubek, zapewne myśląc, że mnie zagięła.

- Płaszcz - odpowiedziałam pełna powagi. To wystarczyło, by wyprowadzić Alicję z równowagi. Zaczęła się śmiać, a łzy popłynęły jej po policzkach. Po chwili położyła głowę na ławce, trzymając się za brzuch i nie przestając się śmiać.

- Zabiłaś mnie - powiedziała między spazmami śmiechu.

Widząc to i słysząc sama zaczęłam się śmiać, tak jak Chanel, Chantal i pani Kox. Nagle do klasy weszła pani Godulska.

- No dobra, moi drodzy, to zaraz przeczytacie mi to co do tej pory napisaliście - powiedziała polonistka. Spojrzałyśmy z przerażeniem na siebie nawzajem z Alicją, a potem na nasze puste zeszyty. Wtedy nagle zgłosił się Edgar.

- Proszę pani, ten teks można zaśpiewać - powiedział i wstał wraz z Michałem i wyszli na środek klasy. Poszeptali chwilę do siebie, odwrócili się do nas i zaczęli wytupywać rytm. Potem zaczęli śpiewać na ludową nutę:

- „Wrócił żołnierz na wiosnę z wojennej wyprawy,

Ale bardzo niemrawy i bardzo koślawy.

Kula go tak schłostała po nogach i bokach,

Że nie mógł iść inaczej, jak tylko w poskokach..."*

Połowa klasy wyciągnęła telefony i zaczęła nagrywać, wszyscy płakali ze śmiechu, ale starali się nie przeszkadzać chłopakom, bo nawet całkiem dobrze im szło. Gdy skończyli, klasa rozbrzmiała oklaskami.

- Trzecia „a", chyba nigdy, nie przestanie mnie zaskakiwać. No dobrze, a teraz...- wtedy zadzwonił dzwonek przerywając Godulskiej. Opuściliśmy klasę zapłakani, trzymając się za obolałe brzuchy.

- Taki polski to ja mogę mieć codziennie - powiedziałam do dziewczyn, gdy szłyśmy do kawiarenki.


* "Żołnierz" Bolesława Leśmiana

************************************************************************************

Na początek chcę podziękować wszystkim, którzy zaczęli czytać moje opowiadanie. Wiem, fragment nie jest specjalnie dobry. Opuściła mnie inspiracja, a dopadła szkoła i brak czasu :( . Tylko winny się tłumaczy, ale postaram się poprawić! Dziękuję za gwiazdki i komentarze :)


Druga stronaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz