Drzwi rozsunęły się z donośnym skrzypnięciem. Wszystkie pary oczu zwróciły się w ich kierunku. Lucy głośno przełknęła gulę która znikąd pojawiła się w jej gardle. Z wysoko uniesioną głową ruszyła w kierunku Rady. Ciekawskie spojrzenia śledziły każdy jej ruch, głośne szepty odbijały się od ścian tworząc jedynie niezrozumiały szum. Pomieszczenie było ogromnych rozmiarów. Podłoga była wykonana z drewna, a po środku wykonany ze grubego kolorowego szkła wykonany był ten sam znak który widniał na jej szacie. Ściany pokryte były bordową tapetą z drewnianymi elementami. Z sufity zwisały pozłacane żyrandole o zimnej barwie światła.
Lucy bez cienia przerażenia wpatrywała się w sławnego Luciena Abdona który był jedynym mężczyzną w Radzie. Mimo swojego wieku na co wskazywały głęboki zmarszczki wokół oczu i zmęczone oczy posiadał gęste, brązowe włosy. Jego nos był długi jak u szpaka, a usta spękane. Czekając aż któryś z nich zabierze głos poczuła, że ktoś szarpię ją za lewę ramię. Odwróciła się i zobaczyła Dylana który lekko się kłania, a jednocześnie uparcie się w nią wpatruje dając jej do zrozumienia, że ma robić to co on. Lekko się ukłoniła spuszczając wzrok ku ziemi.Lucien wstał i w tym samym czasie wszystkie szepty ustały, a cisza jaka zapanowała stała się wręcz nieprzyjemna.
- Witaj Lucy Avalon. Dziękuje ci Dylanie Gregory, Lucasie Levithan oraz tobie Elizabeth Whiterose za przyprowadzenie dziewczyny w oblicze Rady. Teraz możecie odejść. - Głos przewodniczącego był niski oraz lekko zachrypiały.
Chłopaki oraz Elizabeth ukłonili się jeszcze niżej i szybkim krokiem odeszli w stronę tłumu. Lucy nie wiedziała jak długo ma jeszcze stać w tej pozie dopóki Lucien nie podszedł od niej, a jego szorstka dłoń znalazła się na jej brodzie. Delikatnie pociągnął jej głowę do góry jednak dziewczyna nie miała odwagi aby spojrzeć mu w oczy.
- Lucy, spójrz na mnie. - zażądał
Lucy powoli podniosła wzrok, a mężczyzna przez chwilkę wpatrywała się w jej zielone tęczówki jakby chciał przejrzeć jej duszę.
- Ciekawe - burknął w zamyśleniu i wrócił z powrotem na swoje miejsce. - Jak zapewne już wiesz jesteś tu, ponieważ Dylan podejrzewa iż możesz być jedną z nas. Aby się upewnić zostaniesz wysłana na pewien test który pozwoli stwierdzić nam czy rzeczywiście jesteś łowcą. Jednak zanim to nastąpi muszę zadać ci kilka pytań. Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko. - spoglądał na nią twardym wzrokiem dając jej do zrozumienia, że i tak nie ma wyboru.
- Oczywiście, że nie. Odpowiem na każde pytanie.
- Dobrze. W takim razie gdzie się urodziłaś ?
- W Londynie, w mieście o nazwie Greenwich. - odpowiedziała bez cienia zawahania.
- Jak nazywają się twoi rodzice.
- Moja matka to Charlotte Avalon, a imienia mojego ojca nie pamiętam.
- Dlaczego ? - zapytał marszcząc brwi.
- Porzucił moją matkę i mnie kiedy jeszcze byłam mała. Przez wiele lat starałam się wyrzucić z pamięci wspomnienia o nim, aż w końcu mi się udało. Czasami tylko na chwile pojawia się w mojej głowie, ale pozostawia po sobie jedynie smutek.
- Dlaczego was porzucił ?
- Bo nie był szczęśliwy. Nie dawałyśmy mu już szczęścia - wypowiadając te słowa Lucy z całej siły powstrzymywała łzy.
Lucien nie zwracając na to najmniejszej uwagi kontynuował.- Miałaś kiedyś styczność z łowcami, demonami lub innymi nadprzyrodzonymi stworzeniami ?
- Nie. Nigdy mi się to nie zdarzyło.
- Czy zdarzyło ci się już wcześniej użyć swojej mocy inaczej nazywana płomieniem Flamateram.
- Nie. Nawet nie miałam pojęcia, że potrafię coś takiego zrobić.
- Dobrze. - burknął z nutą niezadowolenia. - Elizabeth ! - krzyknął, a po chwili u mego boku pojawiła się koleżanka Dylana. - Pójdziesz teraz z Lucy do kwatery aby poddać ją testowi. Po wszystkim przedstawisz nam wyniki.
Dziewczyna lekko skinęła głową i chwyciła Lucy za rękę i pociągnęła w kierunku drzwi znajdujących się na końcu pomieszczenia. Lucy niechętnie ruszyła za nią, mając cichą nadzieje, że któryś z chłopaków będzie mógł iść razem z nią. Bez nich traciła pewność siebie, a rzeczywistość ją przerażała. Nagle jak na zawołanie z tłumu wyłonił się Lucas, skłonił się i cicho o coś zapytał. Lucie nie uraczywszy go nawet spojrzeniem, machnął ręką na znak aprobaty. Zadowolony z siebie szybko znalazł się obok dziewczyn.- No to moje miłe panie, zaczynamy zabawę ! - powiedział, a na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
Od Autorki:
Mam nadzieję, że wam się spodoba. Już mam zarys kolejnych rozdziałów także jest dobrze i myślę, że następne będą dodawane coraz częściej jednak niczego obiecuje. Trzymajcie się buziaki :**

CZYTASZ
Miasto Cieni: Dary Łowców
FantasyZwykła dziewczyna żyjąca w szarej rzeczywistości. Myśli, że jej życie jest takie jak wszystkich, albo chodź trochę takie. Jednak nie wie kim jest naprawdę i jak wielkie zamieszanie wprowadzi. Czy młody łowca pomoże jej się odnaleźć ? Czy może zbłądz...