Oddech uwiązł mi w gardle. Po wypowiedzeniu tych słów czuję się tak dziwnie. Jakbym grała w jakiejś śmiesznej komedii. Mama? Przecież ona nie żyje. Umarła wieku temu, prawda? Jednak skoro nie żyję to dlaczego widzę ją przed sobą zupełnie zszokowaną. Do cholery, może byłam malutka jak ją straciłam, ale pamiętam matkę! Widziałam jej zdjęcia, w najgorszych chwilach zmuszałam mózg do pracy. Pojawiała się w moich snach dodając otuchy.
Cała moja dezorientacja znika. Czuję, że zaraz wybuchnę jak wulkan. Nie chcę mi się płakać. Bardziej mam ochotę rzucić się z pięściami na tą kobietę. Zaciskam szczękę hamując rosnącą w środku gorycz.
– Penny- wyszeptuje co utwierdza mnie w, tym że doskonale mnie pamięta. Zna mnie, w końcu to moja pieprzona mamusia.
– J-jak mogłaś?!- wrzeszczę mając głęboko gdzieś spojrzenia klientów super marketu. W oczach kobiety dostrzegam łzy.
– Wytłumaczę ci to...
– Co mi wytłumaczysz?! Co! Że zostawiłaś mnie z sadystycznym ojcem?- kipię ze złości. Już mam zamiar rzucić się na swoją matkę, ale Harry szybko chwyta mnie w pasie przyciągając do siebie. Wierzgam się jak dzika, kopię i krzyczę żeby mnie zostawił jednak nie reaguję. Moja mamusia zaczęła płakać. Nawet ten widok nie jest w stanie pozbyć się mojej złości.
– Wybacz mi Penny, wytłumaczę ci wszystko kochanie.
– Nie mów tak do mnie! Nie masz prawda nazywać mnie kochaniem! Nie jestem twoją córką, a ty nie jesteś moją matką! Straciłam ją w dniu kiedy zostawiła mnie w pieprzonej bazie!- krzyczę czując coś mokrego na swoim policzku. Jasne, również zaczęłam płakać. Chwytam Harry'ego za rękę ruszając w stronę samochodu. Jestem taka zła, że z miłą chęcią ros trzaskałabym komuś głowę o beton. Z hukiem zamykam drzwi auta od razu odwracając głowę w stronę szyby. Styles wsiada bez słówka. Dobrze dla niego. Nie wierzę, nie wierzę w to co się dzisiaj stało. Spotkałam własną matkę. Nie pamiętam jej imienia bo jakże by inaczej. W końcu całe życie spędziłam samotnie w bazie. Może miałam z rok lub dwa kiedy rzekomo umarła. W głowie się nie mieści, która matka zostawia swoje dziecko na pastwę losu? Wiedziała jaki jest Steven, każdy wie jakim był skurwielem. To jej i tak nie przekonało do zostawienia malutkiej córeczki z taką pałą. Żyła sobie jak gwiazdka w Nowym Yorku, gdy jej dziecko dostawało po mordzie. Chowam twarz w dłoniach szlochając coraz głośniej. Nie chcę jej znać, nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Ta kobieta dla mnie nie istnieje. Tak naprawdę, to nigdy nie istniała. Była tylko wytworem mojej zasranej wyobraźni.
Harry
Mama Penny. To brzmi jak jeden, wielki kłopot. Dobrze, że tam byłem bo kto wie? Dziewczyna była gotowa zatłuc tą wystraszoną babkę na śmierć. Sam kurwa nie tryskam szczęściem. Myślałem iż jej rodzicielka dawno nie żyje. A tu taki chuj. Idzie sobie dama przez ulice. Jak w ogóle mogła zostawić córkę z takim chujem? Przecież Steven był pierdolonym psycholem. Skoro ja się czuję tak beznadziejnie to nawet nie chcę myśleć co teraz odczuwa moja dziewczyna. Uciekamy od jednego problemy do drugiego. Najpierw ukochany tatuś, potem ukochana mamusia. Ja przynajmniej swoją znałem, mógłbym zrobić dla niej wiele. Penny tego nie czuje. Ona nie czuje niczego do tej pani. Przecież jej kurwa nawet nie zna. Powinienem teraz zacząć nakłaniać ją do tego aby spotkała się z mamą, odzyskała kontakty z rodzicem. Ja w końcu nie mam tej możliwości. Jednak nie zrobię tego. To zbyt pojebane. Sam nie chciałbym nagle zobaczyć swojej mamy chodzącej po Nowym Yorku, gdy ja opłakiwałem tyle lat jej śmierć. Jestem za tym aby Penny srała na tą kobietę. Matka, która zostawia dziecko w takim szambie to nie matka. I kurwa koniec.
Gdy przekraczamy próg mieszkania pierwszym co robi brunetka jest chwycenie kubka i rzucenie nim o ścianę. Przerażony tym, że coś jej się może stać podbiegam zamykając ją w szczelnym uścisku.
CZYTASZ
Starry Road 2 ||H.S|| [Zakończone]
Fanfiction(Sequel Starry Road) - Mam w swoim życiu taką osobę, na widok której mimo wszystko zawsze się uśmiecham.