Ania wstała w sobotę i starała się zapmnieć o wczorajszym dniu. Poszła więc z Roksy do parku.
Dzisiejszy dzień też był taki piękny jak wczoraj, a do tego wszystkie kałuże wyschły. Ania szła, szła aż ktoś ją przewrócił.
- Ał, uważaj jak chodzisz! - mówi z pretensją nastolatka.
- Sorry, zagapiłem się - powiedział nieznajomy.
- Spoko, ale nie przewracaj mnie więcej.
- Da się zrobić. Jestem Aleks, a ty jak masz na imię?
- Jestem Ania, miło mi cię poznać.Ania z Aleksem długo rozmawiali i po jakimś czasie, bardzo się zaprzyjaźnili.
Nagle dziewczyna zorientowała się, że nie ma jej psa.
- Gdzie jest moja Roksy? - zapytała zmartwiona Ania.
- Kto to jest? - powiedział Aleks.
- To jest mój pies, labrador.
- Idź do domu, a ja jej poszukam, tylko powiedz jak ona wygląda.
- Jest mała, ma niebieskie oczka, żółty kolor sierści i nie ma ogonka - powiedziała rozpłakana dziewczyna.Aleks zaczął poszukiwania Roksy. Szukał i szukał, lecz zacząła się noc.
Ania całą noc płakała i martwiła się co się dzieje z jej pieskiem.Następnego dnia wstała rano, zjadła śniadanie i około godziny 11:00 ktoś zadzwonił do jej drzwi. Ania w progu zobaczyła Aleksa z Roksy.
- Cześć. Ojej Roksy... gdzie ty byłaś?
- Znalazłem ją koło fontanny na Rynku.
- Dobrze, że już jest.Ania była bardzo szczęśliwa, a między nią a Aleksem coś zaiskrzyło.