[37] Proffer.

1.7K 153 7
                                    


Tym razem nie pobiegłam do Mike, by mu nawytykać. Może w końcu mi powie? Nie wiem co on chce tym osiągnąć. W ogóle nie rozumiem facetów, a to niby my kobiet jesteśmy trudne. Hipokryci. Czekałam aż Ted zatrudni kogoś nowego, zazwyczaj wszystko jest na mojej głowie, bo ten jest zajęty Aną i Cornelem.

Zbliżała się przerwa wiosenna, zastanawiałam się nawet nad tym czy nie pojechać do mamy, bo u taty byłam w święta. Poprawkami nie muszę się martwić, bo żadnej nie mam. Sesja z głowy. Nawet lepiej, w sprawie moich dobrych wyników nauce, profesor McCan ma dla mnie propozycję. Uwielbiam tą kobietę, uczy psychologi społecznej, opowiada tak ciekawie, że aż mam ochotę chodzić na wszystkie spotkania.

Jestem z nią umówiona na dziewiątą, później z Lukiem mamy spotkać się na lunchu. Stwierdziłam, że ołówkowa spódnica i biała bluzka będą idealnym połączeniem na wizytę u McCan.

Weszłam do budynku, od kamienia bił wszędzie chłód. Jej gabinet znajdował się na trzecim piętrze, chwile zastanowiłam się czy pojechać windą czy też iść schodami. Jestem zbyt leniwa pojechałam windą. Stanęłam przed hebanowymi drzwiami i zastukałam trzy razy.

-Proszę.- Odezwała się kobieta.

Weszłam do środka. Pani w średnim wieku siedziała za biurkiem i notowała coś namiętnie, na czubku nosa miała okulary, które wyglądały jakby miały jej spaść z nosa. Czarne włosy, które były już przetkane siwymi pasmami, były ściśnięte w koka. Od kobiety bił czysty profesjonalizm.

-Och, panna Tomys, proszę siadać.- Kobieta wskazała na krzesło stojące na przeciwko biurka.

Usiadłam i czekałam co ma mi do powiedzenia.

-Panno Tomys, na początku pani studiów wyniki były przeciętne, nie będę panią oszukiwać.- Uśmiechnęła się lekko.- Ale jak to mówią początki zawszę są trudne, teraz mogę więcej powiedzieć, uważam, że jest pani jedną z najlepszych studentów z pierwszego roku na wydziale.

Spojrzałam na kobietę zszokowana, nie spodziewałam się, że takie słowa padną z jej ust.

-Dziękuje.- Wydusiłam z siebie w końcu.

-Nie trzeba, ja stwierdzam tylko fakty.- Kobieta wzruszyła ramionami.- Teraz mam do ciebie pytanie jaka w przyszłości ma być twoja specjalność?

-Psychologia kliniczna.- Odparłam od razu, od początku miałam taki cel.

-A co byś powiedziała na psychologie społeczną, zamiast zajmować się jednostką zajmowałabyś się tłumem. W trzecim semestrze wybieracie specjalność, prawda?

-Tak.

-Również z trzecim semestrze wybieram się raz z grupą studentów do USA gdzie będziemy badać tłum. Zazwyczaj jadą ze mną studenci trzeciego roku, nigdy się nie zdarzyło by studentka pierwszego roku zostałaby zaproszona na wyjazd, ale ty masz taką szanse.

Teraz dopiero byłam w szoku, że zostałam zauważona z pośród czterech tysięcy studentów, miałam ochotę skakać i naprawdę szczerze się zastanowić nad zmianą specjalizacji.

-A jakby długi był ten wyjazd?- Zapytałam

-Rok, ewentualnie półtora. -Odparła, a mnie zamurowało, to bardzo długi okres czasu.- Możesz to jeszcze przemyśleć.

-Dziękuje.

-A teraz jest pani wolna, dziękuje za spotkanie.

Wyszłam na sztywnych nogach i od razu ruszyłam na spotkanie z Lukiem. Gdy dotarłam na miejsce czekał już na mnie. Z uśmiechem podeszłam i usiadłam na przeciwko niego.

-Cześć.- Odparłam wesoło.

-Hej.- Powiedział przeciągając każdą literkę.

-Luke, co ty kombinujesz?- Zawsze tak robił gdy miał w zanadrzu jakiś szalony plan.

-Sorry mała.- Uśmiechnął się słabo i wyszedł, natomiast jego miejsce zajął Mike, nie zauważyłam go jak wchodziłam.

Przez chwile siedzieliśmy w ciszy i wpatrywaliśmy się w siebie, nie wiedziałam jaki w ogóle jest tego cel, czekałam aż Clifford mnie oświeci.

-Poprosiłem Luka. -Powiedział w końcu.

-Domyśliłam się.

-Seksowna sekretarka.- Wskazał palcem na mnie, po chwili uświadomiłam sobie, że chodzi mu o mój strój.

-Mike.- Zgromiłam go wzrokiem.

-Kat muszę coś ci powiedzieć.- Wydusił z siebie w końcu.

-Że wyjeżdżasz na półroczną trasę?-  Uśmiechnęłam się sarkastycznie.

-Przed tobą nie da się nic ukryć.- Westchnął i wygodniej rozłożył się krześle.

-Ja też wyjeżdżam.- Oznajmiłam, chociaż nie byłam jeszcze pewna, co więcej bliżej byłam by odmówić.

-Tak?- Uśmiechnął się i podniósł jedną brew, jakby czekał na spektakularne kłamstwo.- Gdzie i na ile? Na ferie wiosenne?

-To swoją drogą. Zostałam zaproszona na badania, w trzecim semestrze wyjeżdżam z McCan do Stanów Zjednoczonych na półtora roku.

On też był tym zaszokowany, z wrażenia aż otworzył buzie, pewnie doskonale wiedział kim jest ta kobieta.

-Gratulacje.- Wydukał.

-Dziękuje.

Znowu między nami nastała cisza, każdy z nas zastanawiał się co powiedzieć.

-Półtora roku? Cholernie długo.- Odezwał się Clifford drapiąc się w szyje.

-Pół roku, to też wcale nie jest krótko.

-Kat.- Upomniał mnie chłopak.

-Mike.

__________________________________________________________

Bum tra bum. Wiem, że taki sobie, ale spokojnie jutro dodam następny, albo jeszcze dziś lecz na pewno w nocy :D

Pamiętajcie o komentarzach i gwiazdkach :D



I don't like good girls || Michael Clifford Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz