Kwatera była pomieszczeniem niewielkim o kolistym kształcie. Podłoga jak i ściany były wykonane z szarych płytek, po lewej stronie wisiała wielka szyba, a co najdziwniejsze pomieszczenie było całkowicie puste. Dziewczyna wprowadziła Lucy do środka.
- Nie ruszaj się stąd. - warknęła. Chwilę później znalazła się za szybą, a tuż obok niej stał Lucas z założonymi rękami, uważnie się jej przyglądając.
Nagle z głośników które jak się okazało są przymocowane w rogach pokoju, wydobył się głośny pisk, a zaraz za nim chropowaty głos Elizabeth przeszył jej uszy.
- Za minutę otworzę portal do innego wymiaru z którego przybywać stworzenia z którymi nigdy wcześniej nie miałaś do czynienia. Jednak nie obawiaj się, żadne z nich nie będzie mogło zrobić ci krzywdy, są one pod naszą kontrolą.
- Czym mam się bronić ? - krzyknęła, chodź nie miała pewności czy otrzyma odpowiedź.
- Każdy z nas ma dar pochodzący z natury. Jeśli go posiadasz on pojawi się w odpowiednim momencie, a dla nas będzie to wystarczająca informacja.
Jesteś gotowa ?Lucy skinęła głową i przygryzła wargę. Nie miała pojęcia co ją czeka, ani jak bardzo okropne to będzie, ale przynajmniej miała pewność, że nic się jej nie stanie.
Całe pomieszczenie zaczęło wirować, jakby wpadło w olbrzymie tornado i nic nie miało szans na ratunek. W jednej chwili jej ciałem zawładnęło przerażenie.
Czy właśnie tak to miało wyglądać ?
Najgorsze okazało się uczucie spadania, kiedy żołądek zaczął podchodzić jej do gardła. Była zbyt zaskoczona aby krzyczeć. Szukając ratunku zaczęła na oślep wymachiwać rękami szukając czegoś na czym mogłaby się zatrzymać, jednak bez skutku.Upadła uderzając z impetem kolanami o ziemię. Nie mogła wykonać żadnego ruch. Przed oczami miała mroczki, a w powietrzu unosił się mocny zapach siarki.
Niezgrabnie podniosła się z ziemi, potrząsnęła głową i spojrzała przed siebie. Kwatera nie była już pomieszczeniem o monotonnych barwach, teraz bardziej przypominała piekło.Miasto.
Nie.
Szczątki miasta, pola, ogrody, lasy a to wszytko w ogniu.
Puszcze i bagniska swoim odorem przyprawiały o wstręt i obrzydzenie. Głośnie jęki pochodzące znikąd przyprawiały Lucy o dreszcze.Przeszła zaledwie parę kroków, a tuż przed nią ukazał się wielki czarny stwór. Nie przypominał już zwykłego cienia jak w klubie. Istota patrzyła na nią dwoma czarnymi oczodołami osadzonymi na połowie twarzy. Nos była całkowicie niewidoczny. Pysk miał postać przyssawki z szeregiem małych ostrych zębów, a ciało oblepione jakby błotnistym śluzem.
Z gardła Lucy wyrwał się krzyk w momencie gdy stwór przystąpił do ataku. Odwróciła się i biegiem ruszyła przed siebie jednak upiór okazał się szybszy. Rzucił się na nią i przygniótł ja swym wielkim cielskiem. Oddech uwiązł jej w gardle, zacisnęła powieki. Sądziła, że to już koniec. Pokazała jak wielką pomyłką jest.
Po chwili bestia zaryczała i sturlała się z niej. Lucy spojrzała na swoje dłonie, a one jarzyły się złotym blaskiem tak jak wtedy. Moc jaka teraz toczyła się w jej żyłach była znacznie silniejsza. Czuła, że może zrobić wszystko.
Potwór ponownie przystąpił do ataku. Lucy wystąpiła do przodu, uniosła rękę, a moc pochłonęła panującą czerń.- Te audire me .*- wyszeptała.
Wszelkie siły opuściły jej ciało. Lucy tracąc równowagę upadała na ziemię. Wzięła głęboki wdech i podniosła wzrok z nadzieją, że upiór zniknął, jednak on wciąż stał w tym samym miejscu i gapił się na nią.
- Odjedź ! Zostaw mnie w spokoju !! - krzyknęła przez łzy.
Upiór jeszcze stał przez chwilę, a następnie zniknął tak szybko jak się pojawił.
Lucy ruszyła przed siebie z nadzieją, że to już koniec tego koszmaru i zaraz z powrotem wróci do Gniazda. Idąc prostą ścieżką wzdłuż długich traw co chwila rozglądała się za przejściem lub czymkolwiek co pomogłoby jej wrócić. W odległości kilku metrów ujrzała coś fioletowego i jakby przeźroczystego. Podeszła bliżej.
Zjawa unosiła się metr nad ziemią, przypominała kobietę o kasztanowych włosach związanych w niedbały warkocz. Twarz nie wyrażała żadnych emocji, a puste oczy patrzyły w pustkę.
- Nie, nie możliwe. Duchy nie istnieją! - szepnęła.
Postać natychmiastowo odwróciła głowę w jej stronę i ruszyła bezszelestnie. Lucy zacisnęła powieki
i skrzyżowała ręce tworząc z nich tarczę. Nie wpadła też na nic lepszego bo jak można uciekać przed duchem ?
Kiedy dzieliły ją już zaledwie centymetry, zjawa odbiła się jakby między nimi stała szklana szyba. Mara spróbowała swoich sił po raz kolejny jednak bez skutku. Lucy uchyliła powieki i dostrzegła wielkie pole siłowe utworzone wokół niej. Kiedy upiór napadł na nią ponownie, zebrała wszystkie swoje siły i odepchnęła go. Zjawa zatoczyła się i zaczęła charczeć. W miejscu gdzie została zaatakowana zaczęła się topić, a cichy charkot przerodził się w głośny ryk. Dziura z każdą chwilą stawała się coraz większa, aż całkowicie ją pochłonęła.Lucy odetchnęła z ulgą i przymknęła oczy. Kiedy ponownie je otworzyła znów znajdowała się w kwaterze. Spojrzała na szybę za którą siedzieli Elizabeth i Lucas.
- I jak mi poszło ? - spytała.
Na ich twarzach dało się zauważyć zdziwienie i jednoczesne przerażenie. Lucy powoli zaczynała się denerwować, a brak odpowiedzi z ich strony wcale nie pomagał.
Lucas nachylił się do Elizabeth i szepnął jej coś na ucho, ona tylko lekko pokiwała głową. Chłopak przeszedł do Lucy i chwycił ją za ramię mocno ściskając.- Au! To boli! Co ty robisz ?
- Musimy iść! - syknął
- Jak to musimy? - spytała. Lucas jednak się nie odezwał i pociągnął ją za sobą. - Nigdzie nie pójdę dopóki nie powiesz mi co jest grane !- krzyknęła.
Lucas zatrzymał się, chwycił ją za ramiona i popatrzył jej w oczy.
- Posłuchaj mnie. Zrobimy wszystko aby zatuszować to przed Radą, potem kiedy już zostaniesz przyjęta do Demonołapaczy po prostu wtopisz się w tłum, a Dylan ci w tym pomoże. Wszystkiego cię nauczy.
- Ale co chcecie zatuszować ?
- Lucy posiadasz moce dwóch ras. Jesteś Demonołapaczem i Łowcą Dusz, a to jest zabronione.
- Ale... ale to przecież nie moja wina!
- Twoja na pewno nie, ale z całą pewnością twoich rodziców.
- Moich rodziców ? Przecież oni są ludźmi, to jest nie możliwe! - krzyknęła, a oddech zaczął uwierać jej w płucach.
- W takim razie nie są prawdziwymi. Aby dziecko mogło mieć moc dwóch ras jego rodzice muszą również pochodzić z odmiennej rasy. Jednak taka miłość jest zakazana. Nie wolno nam płodzić dzieci z osobami z poza naszego kręgu. Ty nie powinnaś żyć.
Od autorki:
Mam nadzieje, że rozdział wam się spodoba :)
Długo go pisałam i naprawdę ciężko mi to szło, ale dałam radę!
Mam nadzieje, że po przeczytaniu pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza lub czegokolwiek :D
Przy okazji chciała bym podziękować moim kilku stałym czytelniom którzy dają o sobie znać, jesteście cudowni !
I jak zwykle przepraszam za interpunkcję i inne błędy, ale wiedzcie, że się staram :)
* "Te audire me" - posłuchaj mnie

CZYTASZ
Miasto Cieni: Dary Łowców
FantasyZwykła dziewczyna żyjąca w szarej rzeczywistości. Myśli, że jej życie jest takie jak wszystkich, albo chodź trochę takie. Jednak nie wie kim jest naprawdę i jak wielkie zamieszanie wprowadzi. Czy młody łowca pomoże jej się odnaleźć ? Czy może zbłądz...