Przetarłem twarz dłonią. Chyba mi sie przysnęło. Na dworze było ciemno. Spojrzałem na zegarek. 22:20. Zajebiscie. Przespałem cały dzień.
Teraz ani nie chciało mi sie spać ale wstawać z łóżka tez nie miałem ochoty. Wziąłem do ręki telefon. W pokoju panowała ciemność więc ostre światło ekranu chwilowo mnie oślepiło.Nieodebrane połączenie od Riker (2)
Nieodebrane połączenie od Lilly (3)Mówiłem, że prędzej czy później sama sie do mnie odezwie. Jak zwykle miałem racje. Do Rikera oddzwonię rano, a ta dziwka skoro sama nie ma szacunku do siebie, to niech nie wymaga tego ode mnie.
Bianca POV :
Nie znoszę tego. Po prostu nie znoszę tego dźwięku. Budzik zaczął dzwonić o 7:00.
Wyłączyłam go i zakrywam głowę kołdrą. Nienawidzę rano wstawać. Szkoła byłaby ok gdyby nie trzeba było już od samego rana pokazywać swojego fałszywego podniecenia możliwością edukacji. Zastanawiałam sie czy nie odpuścić sobie jeszcze dzisiaj. Czasami jednak trzeba się spiąć i pozbierać. Bo 5 minutach zwlekłam sie z łóżka i udałam do łazienki.- dzien dobry kochanie - powiedziała mama kiedy weszłam do kuchni.
- cześć. - Odpowiedziałam - ty nie w pracy?
- wlasnie miałam wychodzić ale postanowiłam poczekać aż zejdziesz. - odparła kobieta ubrana w elegancką sukienkę.
- niepotrzebnie.
- ojciec wczoraj zabral samochód do mechanika . - powiedziała i podała mi kluczyki. - stoi juz w garażu.
- Dziękuje - powiedziałam otwierając lodówkę
- całe szczęście ze nic ci sie nie stało- westchnęła.
Nie odpowiedziałam.
Mama spuściła wzrok
- to ja lecę. - powiedziała i wyszła z domu.
Westchnęłam. Ostatnio nasze stosunki bardzo sie pogorszyły. Nie umiem tego jednak naprawić. Ona tez nie.- Bianca! - usłyszałam głos Jude odrazu kiedy weszłam do szkoły. Jak ona to robi? Jest wszędzie.
Zwróciłam sie w stronę dziewczyny.
- cześć- uśmiechnęłam sie lekko. Jude jest jedna z tych osób których sam widok powoduje usmiech. Ma w sobie tyle energii ze spokojnie mogłaby zasilać elektrownie.
- czemu cie wczoraj nie było? - zapytała z ciekawością.
- sprawy rodzinne - odparłam bez zawahania.
- Rossa tez wczoraj nie było- powiedziała przeciągle. - mam nadzieje ze...
- nie! - odparłam zanim zdążyła skończyć. - nie widziałam sie z nim. Skad w ogóle taki pomysł?
Jude wzruszyła ramionami.
- ominęło mnie cos wczoraj? -szybko zmieniłam temat.
Dziewczyna zamyśliła sie.
- nie... Raczej nie. - powiedziała po chwili. - muszę lecieć - powiedziała powoli spoglądając na coś w głębi korytarza, niestety ja nie zdążyłam tego dostrzec.
- jasne. Do zobaczenia potem- odparłam i poszłam do sali w której wlasnie miałam mieć zajęcia.Dzien bardzo sie dłużył.
Rossa dzisiaj nie widziałam. Moze to i dobrze. Nie wiem czy zniosłabym te jego złośliwe uwagi. Na pewno nie dzisiaj. Chociaż wczoraj wydawał sie.... No czy ja wiem? .... Ludzki.Na długiej przerwie poszłam na stołówkę. Wzrokiem szukałam znajomych mi twarzy jednak takich nie znalazłam. Poszłam kupić cos do jedzenia, a pozniej poszłam do wolnego stolika.
Usiadłam przy nim po turecku i zaczęłam jeść. Szkoła wydawała mi sie cicha. A moze po prostu szkolny hałas zagłuszały moje myśli?Ross POV :
Darowałem sobie dzisiaj szkole. Wstałem z łóżka około trzynastej. Naciagnelem na siebie potargane jeansy i koszulkę.
Cholera. Dzisiaj ma przyjechać Rydel.
Czego ja sie moge po niej spodziewać? Co chce mi powiedzieć po tym roku nie odzywania sie do mnie?Zapukała do drzwi równo o 18.
Otwarzylem i zobaczyłem moja siostrę. Zmieniła sie. Obcięła włosy ktore siedze sięgały jej do połowy pleców. Teraz sięgają do ramion. Nie ma juz grzywki. Wydoroślała.
- hej Rydel - powiedziałem patrząc w jej oczy.
Blondynka tylko mocno mnie przytuliła. Zaskoczony jej zachowaniem odwzajemnilem to z radością.
- wydoroślałeś Rossy - powiedziała mierzeiac mi włosy
- przestań - zaśmiałem sie poprawiając fryzurę.
Koło mojej siostry stał Ellington.
- Ross.. Ja.. - zaczął a ja wyciągnąłem do niego pewnie rękę. Chłopak spojrzał na nią zdziwiony i po chwili uścisnął ją wypuszczając powietrze z ulga.- Riker powiedział mi ze chcesz mi cos powiedzieć Rydel - odparłem kiedy byliśmy juz w środku.
- Tak, ale moze najpierw powiesz co u ciebie? - zaproponowała Rydel
- jest dobrze. Jakoś sobie radzę. - powiedziałem obojętnym tonem
- a... Jak mama? - zapytałem po chwili.
- Ostatnio coraz lepiej sie czuje - powiedziała z lekkim uśmiechem siadając przy stole w kuchni.Nastąpiła ta niezręczna chwila milczenia. Co sie z nami stało? Kiedyś potrafiliśmy przegadać cały dzien a teraz ciezko o 5 minut.
Rydel spojrzała na Ellingtona.
- co macie takie miny? - zaśmiałem sie opierając o blat.
- chcieliśmy ci powiedzieć, ze jestem w ciąży. - powiedziała blondynka szybko jakby bała się mojej reakcji. I chyba miała racje...
Zrobiło mi sie gorąco. Momentalnie zacisnąłem dłonie na brzegu blatu.
- żartujesz? - zapytałem nerwowo sie śmiejąc
- nie Ross. Będziemy mieli dziecko - odezwał sie Ell.
Nie zwróciłem uwagi na chłopaka.
- oszalałaś Delly?! - powiedziałem gwałtownie odrywając sie od kuchennego blatu
- Ross...Ja jestem szczęśliwa. Chce tego dziecka! - uniosła się dziewczyna.
- Dziecko to same kłopoty! - rownież podniosłem głos- Sama tak do cholery mówiłaś!
- Doraosłam, poza tym zmieniły die okoliczności... przecież wiesz jak było. Ja staram się zostawić przeszłość za sobą... Ty tez bys mógł- powiedziała ze łzami w oczach.
Głęboko westchnąłem.
- dowiedziałem sie ostatni, prawda? - zapytałem po chwili.
- dziwisz mi sie? - zapytała Rydel z wyrzutem.
- nie. - odparłem szczerze.
-dobrze , posłuchajcie mnie- powiedziałem podchodząc do stołu przy którym siedzieli .
Ellington spojrzał na mnie pytająco.
- nie chce sie z wami kłócić. Cieszę sie ze w końcu się odezwałaś Delly... Ale zrozum mnie. Po tym co przeszedłem naprawde nie wiem czy jestem w stanie zaakceptować tą wiadomość- odparłem przypominając sobie zdarzenia z przed dwóch lat. Rydel mnie wspierała. Ja nie potrafię.
CZYTASZ
Bad Boys Never Change | Ross Lynch |
Fanfiction" Zapamiętaj sobie raz na całe swoje pieprzone zycie. Źli chłopcy nie zmieniają sie bo ktos tak chce. Ktos zmienia sie bo oni tego chcą- powiedział mi blondyn do ucha opierając rece o szkolną ścianę"