Chapter 11

3.5K 262 12
                                    

Wparowałam z hukiem do sali przyjaciela.
W środku zastałam dosłownie wszystkich.
Rosie, Mike, Ashton i Luke a na łóżku leżał śmiejący się Hood.
Wszystkie spojrzenia skierowały się w moim kierunku.
Nagle zamilkli. Rosie posłała mi szeroki uśmiech.
Popatrzyłam na Caluma. To był dla mnie ogromny szok, widząc go po takim czasie znowu z nami.
-Nie przywitasz się? - powiedział wesoło.
To cudowne znowu słyszeć ten głos.
Podchodząc do chłopaka, momentalnie zaszlikły mi się oczy.
To było dosłownie nie do pojęcia, zawładnęły mną bardzo dziwne uczucia.
Uczucie szczęścia, połączone z uczuciem tęsknoty?
Delikatnie objęłam przyjaciela, cicho szlochając.
- Shhh. - wyszeptał Hood. Nie płacz już. To, że żyję, nie jest chyba powodem do łez co, Sophie?
Po kilku sekundach uwolniłam nas z uścisku i usiadłam na brzegu łóżka, lekko wycierając policzki.
- Dopiero co powróciłeś do żywych a już chichotek? To zdecydowanie w Twoim stylu. - zaśmiałam się.
- A żebyś tu była minute wcześniej! Już z łóżka chciał schodzić po batoniki do szpitalnego sklepiku. - powiedział z rozbawieniem Michael na co wszyscy pokiwali głowami.
- Głodny troche jestem. - odparł Hood.
- Masz jeszcze kilka badań, musisz troche poczekać. - Rosalie pogłaskała szatyna po głowie.
Luke siedział na krzesełku wpatrzony w okno. Nie odezwał się ani razu od kiedy weszłam do pomieszczenia. Za specjalnie mnie to nie rusza, a może i nawet cieszy.
Rosalie i Mike śmiali się z chorym Calumem na cały szpital. To bardzo dziwne, normalny człowiek w takiej sytuacji w jakiej był on, leżałby bez ruchu, osłabiony.
Ale nie, Hood to wiecznie tryskające energią azjatyckie dziecko.
- Lucas, co sie nie odzywasz złotko? - krzyknął Cal.
Hemmings nagle ocknął sie, jakby wyrwany z transu.
- Źle się czuje. - odparł sucho.
Rose spojrzala na mnie z zapytaniem.
Wzruszyłam obojętnie ramionami, dając tym samym do zrozumienia, że tak samo jak wszyscy, nie wiem o co chodzi.
- I jak się czujesz? - przerwałam ciszę spoglądając na Hooda.
- A dobrze, nawet bardzo. Chciałbym wrócić do domu, do szkoły.
Mike wybuchnął śmiechem.
- Ty, Hood? Do szkoły? - czerwonowłosy mało co nie spadł z krzesła.
- Dobra, żartuje. Ale chce do domu, serio. - powiedział z lekkim uśmiechem.
- Już niedługo. - odparłam.
- Cal, chciałabym z Tobą porozmawiać. Ale to potem, we dwoje, dobrze? -wyszeptałam.
Przyjaciel skinął głową ze zrozumieniem.

~
pierwszy raz dodaje rozdzial w tygodniu a nie w weekend

Unpredictable || LH ✔ (zatrzymane na zawsze)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz