Rzd. IX

340 49 4
                                    

W niezręcznej ciszy zaczęliśmy jeść śniadanie. W lodówce nie było zbyt dużego wyboru, dlatego uszykowałam kanapki z dżemem. Dość skromne jedzenie, ale lepsze to niż nic, pomyślałam.

- Jakie pyszne jedzenie! - zawołał Avi z uśmiechem, jakby nigdy nie jadł kanapek.

- Co Ty, nie jadłeś nigdy kanapek? - zapytałam się go z lekko wyczuwalną ironią.

- Nie - powiedział, po czym łapczywie dokończył jeść, jakby bojąc się, że ktoś mu te kanapki zabierze. No tak, zapomniałam, że to wilk. No bo w końcu widział ktoś kiedyś wilka jedzącego kanapki z dżemem i popijającego herbatkę?

- Słuchaj Avi, muszę Cię niestety na razie opuścić. Idę do sąsiadów dowiedzieć się co jest grane. Wiadomo, byłoby co najmniej dziwne, gdybym weszła do ich domu i zawołała - Cześć to ja Tess, wróciłam razem z wilkiem, z którym byłam w zoo, bo złapali mnie myśliwi. Jako człowieka? Nie, jako wilka. Dowiedziałam się też że jestem zmiennokształtną i mogę zamieniać się w zwierzęta i z nimi rozmawiać. Uznaliby mnie za wariatkę, i moglibyśmy pożegnać się z jedynymi pomocnymi dłońmi w okolicy.

- Rzeczywiście, masz całkowitą rację. Mogę zostać sam, rozejrzę się i poszukam śladów, które wskazywałyby na zniknięcie twojej kuzynki.

- Dobry pomysł. To ja idę, nie ma czasu do stracenia.

- To leć. Widzimy się później - powiedział Avi.

- To pa - powiedziałam i otworzyłam drzwi. Chłodny wiatr rozwiał moje włosy. Z uśmiechem przekroczyłam próg i skierowałam się w stronę lasu, do domu Alexa.

Obejrzałam się za siebie i omiotłam dom Emily wzrokiem. Dopiero teraz zauważyłam, jaki tak naprawdę jest ogromny. W końcu jest w nim ponad osiem pokoi, kuchnia, salon i dwie łazienki. Na tyłach domu znajduje się wielki padok, połączony z małą stajnią. Ciekawe co się stało z końmi. I w ogóle, ze wszystkimi, pomyślałam, przechodząc koło boksów. Postanowiłam zajrzeć do koni po powrocie od Alexa. Weszłam do lasu. Jak na tą porę roku, był on wyjątkowo jasno oświetlony. W konarach drzew siedziały barwne ptaki, a po trawie biegały zające i lisy. Między drzewami wolno i majestatycznie spacerowały sarny i jelenie. Krótko mówiąc, cały las mienił się kolorami.
Nawet ziemia okryta była niezwykłym dywanem z liści, które mieniły się jesiennymi kolorami. Po chwili gęste drzewa się rozstąpiły i zobaczyłam w oddali budynek, na którego widok o mało nie zemdlałam.


Przygody TessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz