3.

617 40 2
                                    


- I jak z tymi klubami, Frank? – pytam się gdy razem już jedziemy do jakiejś galerii.

- Oh, nie myślałem, że panienka tak na poważnie.

- Przestań z tą panienką. I tak. Ale okej, poszukam sama. – wzdycham i opieram się o siedzenie.

- Poczekam na ciebie tutaj. – mówi, gdy parkuje samochód na podziemnym parkingu.

Wychodzę z samochodu żegnając się z facetem i kieruję się w stronę galerii. Chodzę po sklepach i naprawdę nic mi nie wpada w oko. Jak na złość Samancie i tacie kupiłabym coś brzydkiego, ale nawet tego nie potrafię znaleźć. W końcu decyduję się na ciemnozieloną sukienkę do połowy ud i na grubych ramiączkach. Materiał jest delikatny, więc stwierdzam, że będzie wygodna.

– Godzina? Za panią Samantą czekam tu czasami cztery. – śmieje się Frank, gdy z kompletnym brakiem gracji wchodzę na tylne siedzenie. W sumie sama mogłabym prowadzić, gdyby nie ten cholerny lewostronny ruch. Po chuj im to?

- Współczuję. – mówię i sprawdzam powiadomienia na telefonie. Zajmuje mi to tyle czasu, że nawet nie wiem kiedy, a już jesteśmy pod domem. Gdy wychodzę z samochodu od razu kieruję się w stronę mojego pokoju i włączam laptopa. Trochę zaniedbałam Doris i chciałabym z nią porozmawiać na Skype. Niestety jest niedostępna. Pewnie jeszcze śpi, w końcu ta pieprzona strefa czasowa i przede wszystkim są wakacje i na pewno balowała całą noc i dopiero teraz się kładła. Pięknie! A ja siedzę tu i kisnę.

- Julia, kochanie, chodź na obiad! – słyszę ciepły głos Beth. Schodzę z łóżka i kieruję się do jadalni.

- A ojciec? – pytam siadając przy stole. Skoro mnie tu zaprosił to w sumie mógłby sobie wziąć jakiś urlop. Albo może to i lepiej, że się z nim nie widuję? Gdzie on tam i Samanta, a jej widok naprawdę nie działa na mnie najlepiej.

- Przyjdzie później. – odpowiada Beth, a potem uśmiecha się zachęcając mnie do posiłku. Zjadam jakąś zapiekankę, która swoją drogą jest naprawdę dobra, po czym szybko wstaję aby zanieść swój talerz do kuchni. – Mówiłam ci moja droga, że ja posprzątam. – patrzy na mnie marszcząc brwi ale i tak jest urocza.

- Oh, już przestań, Beth. Nic mi się nie stanie jak po sobie posprzątam. Co robisz? – pytam i siadam na blacie, gdy widzę, że przegląda jakąś książkę kucharską.

- A, jutro twój ojciec zaprasza swoich bliskich przyjaciół jak i również właścicieli współpracującej z jego firmą. Muszę coś wymyślić do jedzenia. – dalej wertuje kartkami. – Mogę się już przygotować, bo dzisiaj kolację jecie w restauracji.

- Jakiej restauracji? O czym mówisz? – zeskakuję z półki.

- Oh, twój ojciec pewnie cię jeszcze o tym powiadomi. – uśmiecha się ciepło i zaczyna czytać jakiś przepis. – O! To się powinno nadać. – klaszcze w dłonie.

- Hm? – podchodzę do niej, a ona od razu zamyka książkę.

- Niespodzianka, dziecino. – chichocze, a ja przewracam oczami, chociaż też zaczynam się śmiać. Naprawdę ją lubię. Gdy idę do mojego pokoju z zamiarem pooglądania telewizji czuję wibracje mojego telefonu.

Doris: Co tam u ciebie mała? Widziałam, że chciałaś ze mną gadać na Skype, ale kurwa, łeb mi pęka.

Tak jak się spodziewałam. Cała Dor. Jest moją najlepszą przyjaciółką i nawet nie wiem jak mogę dziękować dyrektorowi internatu, że to ją mi przydzielił do pokoju.

KEEP CALM - You're only next one  |h.s.|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz