Rozdział 18

12 0 0
                                    

- To nie pierwsza jej taka akcja w stosunku do siebie. - Kate jest oburzona.

- Tym razem przesadziła. Co ona sobie myśli, że może sobie chodzi i wszystkich bić? - jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam tak zezłoszczonej Molly.

- Spokojnie. Nie ma co się denerwować. Moi rodzice już pozwali ją do sądu.

- Okey, ale nie przyszłyśmy rozmawiać o tej... tej...

- O tej idiotce. - pomagam wysłowić się Molly.

- Masz racje. Wyrwałaś jakiegoś przystojniaczka w szpitalu. - moja twarz natychmiastowo się zarumieniła. - Wiedziałam, kto to taki? - obie patrzą się na mnie jakby chciały wyciągnąć mój mózg i wszystko przeczytać.

- Harry. - mówię prawie niesłyszalnym głosem.

- Harry Styles? - obie są zaskoczone.

- Tak. - uczuję jak moje twarz jest cała zarumieniona.

- Nie możliwe. Jak to zrobiłaś? - Molly i jej wścibstwo doprowadza mnie do szału. Teraz na pewno mi nie odpuści.

- Nic nie zrobiłam. Sam się przykleił. - nie rozumiem dlaczego śmieją się ze mnie.

- Mówisz tak jakby było to coś złego.

- Bo jest. - rzucam. Przestają się śmiać.

- Normalnie się tak nie zachowujesz. Co się stało? - Kate próbuje udawać psychologa.

- Przez niego mam same problemy. Najpierw jest romantyczny, a potem bije się z Liamem. Jestem na niego wściekła.

- I co  z tym zrobisz? - Molly siedzi cicho i dokładnie się przysłuchuje.

- Harry był tu, przepraszał mnie. Dam mu szansę. Pierwszą i ostatnią, ale on jeszcze o tym nie wie.

- Nie każ mu czekać. Na pewno siedzi teraz w domu i się zamartwia. Oni właśnie tacy są niby nic po nich nie widać, a w środku są jak małe ciekawskie dziecko, które wszystko przeżywa. - Kate daje mi mój telefon. - Dzwoń do niego. Teraz.

Nigdy Kate nie opowiada nam o swoich byłych, ale wnioskując po tych wszystkich radach jakie mi dała musiała mieć ich dużo. Kate w ogóle nie mówi nam o swojej przeszłości.

Oczami Harrego:

Jest wieczór, a Emily nie odezwała się do mnie. Kurwa. Nie odbiera ode mnie telefonu. Nie mogę do niej iść bo będzie jeszcze bardziej zła. Kiedy zobaczyłem ją z parku z matką myślałam, że szlak mnie trafi na miejscu. Chciałem z nią pogadać. Przeprosiłem ją ale to nic nie dało. Czy to ze mną jest coś nie tak? Zawsze dziewczyny uganiały się za mną a teraz to ja uganiam się za jedną, która ma mnie w dupie. Co ze mną się dzieję? Mam nadzieję, że ona już mi wybaczyła. Nie wiem dlaczego przejąłem się tą cholerną sprawą. Muszę się ogarnąć. Nie będę siedział sam w domu. Przebieram się i wychodzę do Louisa na imprezę. Chociaż na chwilę muszę zapomnieć o tej sprawie. Dostaję wiadomość. Chce, żeby to była Emily. Nie to Louis.

*Tam gdzie zwykle za 10 minut.*

Wychodzę z domu i kieruje się w stronę starego opuszczonego magazynu. Dociera ma miejsce i schodzę po schodach w dół. Otwieram drzwi. Nikogo tam nie ma pomijając Louisa.

- Co do cholery? Gdzie wszyscy ludzie? - o siódmej wieczorem zazwyczaj już wszyscy byli, tym bardziej że jest sobota.

- Impreza odwołana. Przed chwilą przyjechały gliny i wszyscy spierdolili.

- Ja pierdole. A ty czego nie spierdoliłeś?

- Ukryłem się w tych metalowych szafach. Tam obok zlewu.

- To tu są jakieś szafy? Nie ważne dzwoń po ludzi.

- Nikt nie przyjdzie. Wszyscy teraz będą się srać. Co z tobą nie tak?

- Nie będę z tobą o tym gadać. - następny szuka zaczepki.

- Dziewczyna dała ci kosza.

- Odpierdol się to nie twoja sprawa.













Do góry nogami.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz