Siedzę na blacie czekając, aż gofry wreszcie się zrobią. Ubrałam wczorajszą koszulę Harry'ego, która sięga mi za uda. Wczoraj wypiłam zbyt dużą ilość alkoholu. Lubię poczuć czasami taką swobodę, ale za jaką cenę. Połknęłam dwie tabletki lecz to kompletnie nic nie daję.
Otworzyłam gofrownicę wyjmując gotowe gofry. Wtedy do kuchni wszedł nasz śpioch. Złapałam bitą śmietanę lejąc niemożliwą ilość na swojego gofra. Potem ozdobiłam go posypką, malinami, a na sam koniec polałam czekoladą.
– A dla mnie takiego cuda nie zrobisz?
– Tylko dla siebie- pokazałam język, po czym zabrałam się za jedzenie. Harry zachichotał kręcąc przy tym głową. Z rana ma zawsze taką seksowną chrypkę. Chłopak stanął pomiędzy moimi nogami jeżdżąc rękoma w górę i dół. Przez moje ciało przeszła fala przyjemnych ciarek. Odłożyłam na wpół zjedzonego gofra oblizując usta.
– Trzeba by się umyć- powiedział Harry całując mnie po szyi.
– Tak... trzeba by- mruknęłam odchylając głowę w bok by dać mu większy dostęp. Nagle loczek złapał mnie w pasie przerzucając sobie przez ramię. Zaczęłam piszczeć, krzyczeć i prosić aby mnie zostawił jednak na marne. Już po krótkiej chwili stałam pod prysznicem, a ciepła woda spływała po zimnej skórze. Zachichotałam ściągając mokrą koszulę, po czym rzuciłam ją na kafelki. Styles wszedł jakąś chwilę później. Schyliłam się aby wziąć szampon specjalnie, przy tym wypinając tyłek. Wiedziałam, że Harry długo nie wytrzyma. I tak było, jego ręce już jeździły po moich pośladkach.
– Od kiedy jesteś taka niegrzeczna?
– Od kiedy zostałam twoją dziewczyną- wylałam szampon na rękę. Bardzo powoli zaczęłam go rozprowadzać po włosach. Wiedziałam, że chłopak obserwuje moje piersi. Przecież to Harry, Harry to mężczyzna, więc... Potem złapałam za waniliowy żel pod prysznic oraz gąbkę. Podałam wszystko loczkowi, który pożerał mnie wzrokiem. Zachichotałam czekając, aż zacznie. Z początku robił to bardzo powolnie. Jednak, gdy docierał do 'tych' części ciała od razu się ożywiał. Chwyciłam jego żel, po czym zaczęłam wmasowywać go we włosy Styles'a.
– Uwielbiam kiedy to robisz- mruknął zamykając oczy.
– Ja też to uwielbiam robić. Harry...- muszę z nim teraz o tym porozmawiać.- mam pewną sprawę.
– Zanim zaczniesz mówić, chcę cię pocałować- nagle jego usta przywarły do moich. Pocałunek stał się strasznie szybki oraz niesamowicie gorący. Kątem oka zauważyłam, iż erekcja Harry'ego ma się na baczności. Sama, gdzieś w środku pragnęłam z nim bliższego kontaktu.
– Chcę... żebyś mnie teraz...
– Ja też- chwilę później zostałam przywarta do kafelek. Podniecenie rosło z każdą chwilą. Harry zasysał skórę na mojej szyi, a rękoma ściskał pośladki. Woda leciała na nas zmywając całą pianę. Przygryzłam wargę kiedy kolega chłopaka otarł się o moje kolano. Loczek podniósł mnie do góry, przez co musiałam opleść nogi wokół jego pasa. Spojrzałam w oczy Harry'ego. Były cholernie czarne. Nie czekając na nic złączyłam nasze usta, a Styles powoli wszedł we mnie. Bogu dzięki, że mnie trzyma bo zapewne nie ustałabym o własnych siłach. Na dole byłam cała mokra. Coraz bardziej czułam, iż za chwilę dojdę. Harry zszedł pocałunkami na szyje robiąc tam kilka malinek. Ciągnęłam za mokre włosy bruneta jęcząc cicho. Mam nadzieję, że sąsiedzi nie są źli.
– Tak uwielbiam czuć cię Penny... całą...
– Harry...
– Co chcesz żebym zrobił?- zatrzymał się akurat wtedy kiedy już byłam prawie spełniona.
– Ja... proszę...
– O co?- wyszeptał wprost w moje ucho przygryzając płatek.
– Żebyś mnie kurwa wypieprzył!- krzyknęłam nie mogąc już znieść tej niepewności. Wtedy brunet zaczął poruszać biodrami znacznie szybciej niż chwilę temu. Ciszę wypełniły moje krzyki i jęki. W końcu doszłam w spokoju, a Harry zaraz po mnie. Zostałam porządnie wypieprzona. Położyłam głowę na ramieniu zielonookiego. Zaczęłam kreślić szlaczki na jego nagim torsie.
– Twoje tatuaże mają znaczenie?- zapytałam.
– Raczej tak kochanie.
– Zaraz porozmawiamy- nasz prysznic dobiegł końca. Ubrałam czarną bluzę, oraz dżinsy po czym usiadłam wygodnie na kanapie. Jak mam mu w ogóle to powiedzieć. Nie chcę aby z naszej kolejnej rozmowy wynikła kolejna kłótnia. No tak, przecież Harry i Penny to same problemy, prawda? Przejechałam palcami po mokrych włosach. Do salonu wszedł brunet siadając obok mnie na kanapie. Spojrzałam w jego zielone tęczówki próbując zapamiętać dokładnie ten cudowny kolor. W końcu zaraz za pewne będą czarne.
– Więc?
– Chciałam zapytać czy masz zamiar pracować... w jakiejś normalniej pracy?- zauważyłam jak przygryzł wargę. Wzrokiem uciekł na ścianę zapewne próbując wymyślić sensowną wymówkę. Cierpliwie czekałam na jego odpowiedź, ale wydawałoby się że jej nie dostanę. Wzdychnęłam ciężko przewracając oczami.- Odpowiesz mi?
– Chciałbym pracować w normalniej pracy, ale... sam nie wiem.
– Harry... masz zamiar całe życie zabijać ludzi?- jęknęłam lekko zniesmaczona. Naprawdę nie mam ochoty oglądać kolejnych trupów, zakrwawionej twarzy chłopaka, oraz niebezpieczeństwa na jakie jesteśmy narażeni. Jak mam do cholery myśleć o przyszłości, kiedy przeszłość nadal nas goni? Nie mogłabym spokojnie zajść w ciążę wiedząc, iż za rogiem czają się jacyś wrodzy mojego męża. Powinnam mu to wszystko powiedzieć, ale nie chcę słyszeć krzyków.
– Nie Penny, nie mam. Naprawdę chciałbym kiedyś uciec od tego gówna i całej reszty ciągnącej za sobą problemy.
– Więc zrób to- dotknęłam ręką jego policzka odwracając głowę w swoją stronę. Ku mojemu zaskoczeniu, tęczówki były normalnego odcienia. Zaczęłam zataczać kciukiem kółeczka. Harry chwycił delikatnie moją dłoń splatając nasze palce razem. Zauważyłam jak kąciki jego ust podnoszą się do góry. To naprawdę urocze zachowanie. Niby szef gangu, a cieszy się z takiego gestu.
– Nie chcę stracić cię nigdy więcej- wyszeptuje bardziej do siebie niż do mnie.- Tak więc od jutra zacznę szukać jakieś dobrej pracy, dobrze księżniczko?
– Naprawdę cię kocham Harry- zachichotałam zawieszając ręce na jego szyi.
– Ja ciebie też- loczek złożył przelotny pocałunek na moich ustach. Potem oboje zaczęliśmy się wygłupiać. Zrobiliśmy obiad, obejrzeliśmy filmy. Wszystko było zwyczajne, takie jakie być powinno. Takich chwil mogłoby być więcej.
Harry
Penny zasnęła na naszym siódmym filmie tego dnia. Wtulona w moją klatkę piersiową smacznie chrapała. Odgarnąłem zbłąkanego kosmyka z jej twarzy, po czym założyłem go za ucho. Mój telefon zaczął wibrować, dając znać o nowej wiadomości.
Stewart: Chodź do bazy, mamy mały problem...
Przygryzłem policzek. Czułem, że zaraz wybuchnę. Jak zwykle zostaję porwany od swojej dziewczyny. Nawet w sobotę nie mam żadnego czasu na odpoczynek. Przykryłem Penny kocem, a sam ubrałem kurtkę. W Nowym Yorku powoli zaczynało robić się zimniej. Do października zostało nam kilka dni. Liście powoli przykrywały chodniki. Nie chciałem dzisiaj zaczynać kłótni. Wiedziałem, że takim zachowaniem zraniłbym swoją księżniczkę. Ma rację, zupełną rację. Powinienem znaleźć coś innego. Tak właśnie zrobię, wpierw zakończę sprawę z tymi cholernymi gangami.
Kiedyś... może będziemy mieć dzieci. Pen zostanie moją żoną. Żeby do tego doszło muszę uwolnić się od całego tego syfu z przeszłości. Kiedyś w końcu trzeba podjąć słuszną decyzję, kiedyś trzeba dorosnąć.
CZYTASZ
Starry Road 2 ||H.S|| [Zakończone]
Fanfic(Sequel Starry Road) - Mam w swoim życiu taką osobę, na widok której mimo wszystko zawsze się uśmiecham.