Rozdział 27 - Magiczna Istota

393 50 7
                                    

Po sytym śniadaniu udaliśmy się do legowiska Shiro. Nadal go nie było. Popatrzyłem smutnym wzrokiem na jego legowisko, a potem na Ariane.

- Może pójdziemy go poszukać ? - zaproponowała.

- Czemu nie... - powiedziałem ciężko wzdychając.

Miałem żal do siebie, że tak bardzo krzyczałem na Dagur'a. Wyszliśmy z domu pewnym krokiem. Wziąłem głęboki wdech i zacząłem się oglądać dookoła. Po prawej stronie koło swoich drzwi do domku siedział na ziemi Dagur ostrząc sobie swój miecz. Był oparty o mur swojego domku i nie zwracał na nas szczególnej uwagi. Postanowiłem, że podejdę do niego bliżej i go jakoś przeproszę i wyrażę moją skruchę. 

- Za chwilę wrócę...- powiedziałem oddalając się od dziewczyny.

 Szedłem niepewnym krokiem w stronę schowanego w cieniu swojego domu Dagur'a. Gdy stanąłem tuż nad nim ten, nawet się nie popatrzył w moją stronę. Chrząknąłem lekko.

- Czego?! - powiedział wgapiony w swój długi, ostry, miecz. W jego głosie można było usłyszeć obojętność i arogancję.

- Ymm..... Chciałem Cię przeprosić za to wczorajsze naskoczenie... - powiedziałem drapiąc się za tył głowy.

Dagur nic nie odpowiedział, tylko zaczął się śmiać i dalej ostrzył swój miecz. Popatrzyłem na niego ze zdziwioną miną.Nastała grobowa cisza. Nagle jednym susem wstał chwycił mnie za podkoszulek i przycisnął do muru. Patrzył się w ziemie i lekko dyszał. Gestem obronnym cisnąłem swoją pięścią w jego tors. Nawet nie jęknął. Nadal trzymał mnie w mocno zaciśniętej pięści, która marszczyła mój podkoszulek.

- Już powalczyłeś ? - zapytał głosem mrożącym krew w żyłach.

Moje włosy spadały mi na mokre od potu czoło. Wtem przyłożył swój miecz do mojego gardła, nadal nie rozluzniając uścisku. 

- CO TY ROBISZ ?! - spytałem Dagur'a, który nadal miał głowę opuszczoną w dół.

Powoli zaczął podnosić głowę ku mojej twarzy. Spod jego rudych włosów wyłoniła się twarz przepełniona nienawiścią i żalem. Na jego lewym oku zauważyłem bliznę, świeżą bliznę z której wydobywały się co kilka sekund parę kropelek krwi. Otwarłem szeroko oczy i spojrzałem na niego. W jego oczach było coś dziwnego, coś bardzo niepokojącego...

- Skąd to masz ? - zapytałem, przełykając głośni ślinę.

Cisza....

- A co ? Chcesz mieć taką ? - zapytał gniewnie, przerywając chwilę ciszy.

- Sory... - powiedziałem i spuściłem głowę. Już wszystko zrozumiałem. To było przeze mnie...

- Wiesz co ? W tej chwili mam ochotę Ci wypruć flaki i nakarmić nimi Viper'a - powiedział oschle. W jego każdym słówku był jad , przerazliwy jad...

- ZOSTAW GO ! -  zakrzyczała dziewczyna biegnąca w naszą stronę.

Dagur momentalnie zareagował i jedną ręką odepchnął ją na ziemie, dzięki czemu ta upadła.

Nie wytrzymałem. Odepchnąłem go kopniakiem w krocze i podbiegłem do Ariany.

- Nic Ci nie jest ? - zapytałem z troską.

- Nie... Raczej nic...- powiedziała trzymając się za głowę.

Obróciłem głowę w kierunku Dagur'a, robiąc przy tym gniewną minę. Dagur splunął na ziemie i podszedł do mnie. Kucnął przy mnie :

-Uważaj na siebie - powiedział uśmiechając się, ale tylko na chwilkę bo potem jego uśmiech znikł na zawsze.

- Ariana chodz stąd! - powiedziałem pomagając jej wstać.

Dagur posłał mi litościwe spojrzenie i truchtem pobiegł w kierunku lasu. 

Gdy szliśmy w kierunku domu,zobaczyłem, że ręka Ariany staję się czerwona. Czerwona jak płonąca lawa. Gdy chciałem zadać jej pytanie szybko ukryła ją pod bluzką.

Gdy weszliśmy do domu usłyszeliśmy głośne i piskliwe gwizdnięcie. Spojrzeliśmy razem za okno. Był to Dagur, stał na środku polany. Nagle  zaczął wiać silny wiatr,a potem wnet ustał i coś z przytupem wylądowało na ziemi. Koło Dagur'a jakby z ziemi wyrósł smok.

Ariana zaczęła się niespokojnie zachowywać.

- Ssssssssshhhshs - syknęła, ale potem zasłoniła ręką usta.

- Co to było ? - zapytałem zdziwiony., mierząc ją wzrokiem.

- Ymmm.... Trochę mnie gardło boli - zakaszlała.

- Okej ? - powiedziałem.

Dagur odleciał na swoim smoku. Postanowiliśmy wyjść na dwór. Udaliśmy się w kierunku areny.

- Tu trenujemy - powiedziałem pokazując ręką.

Gdy przekroczyliśmy próg areny na podłodze zauważyłem krew. Na ziemi ciągnęła się dróżka krwi. Pobiegłem za śladami. Gdy skończyły się pojedyncze ślady cieczy, przede mną ukazała się duża kałuża krwi. Razem z Arianą patrzyliśmy na to oszołomionym wzrokiem. W kącie leżała duża, czarna, skulona kulka.

- SHIROO !- zakrzyczałem i poderwałem się do biegu. Ariana powoli się zbliżała tuż za mną.

Smok ledwo co oddychał. Zacząłem go przytulać. Nie chciałem, żeby tą chwilę słabości zobaczyła dziewczyna. Smok lekko odchylił głowę i mnie polizał w policzek. 

- Shiro.... - uroniłem jedną dyskretną łezkę.

- Odsuń się ! - powiedziała dziewczyna i odsunęła mnie jednym kopem na bok.

- Co ty robisz ?! - zakrzyczałem rozpaczliwie.

Ariana skierowała ręce na ciało smoka i wypowiedziała nieznane mi dotąd słowa. Niebo zrobiło się czarne i ciskały pioruny. Patrzyłem przestraszony na całą tą sytuację. Shiro już powoli umierał. Ręce Ariany zaczęły się świecić tak samo jak oczy. Wydobywał się z nich biały blask, który oślepiał. Całą swoją energię skierowała na smoka i po paru sekundach biały promień wystrzelił w kierunku Shiro otaczając go bialutką obłoką. Wtem nastał przeraźliwy huk w uszach słyszałem już tylko ogłuszenie. Upadłem bezwładnie na ziemie, przed oczami miałem zamglony obraz. Widziałem tylko swoją rękę, która chce dojść do smoka. Zapadł czarny obraz.

Obudziłem się cały obolały, na ubraniu miałem okruszki gruzu. Moja pierwsza myśl to gdzie jest Shiro ? Smok stał na własnych nogach nad dziewczyną. Gdy zobaczył, że powoli wstaję radośnie jednym susem podskoczył w moją stronę. Wstałem z wielkim trudem. Smok zaczął lizać mnie po twarzy.

- Już, już... - powiedziałem głaskając go po szyi.

Podszedłem do dziewczyny i przewróciłem ją na wznak. Była nieprzytomna i na twarzy miała małe rany. Była taka spokojna. Shiro zaczął lizać jej twarz i rany powoli zanikały. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do domu na łóżko. Shiro wszedł do swojego pokoju i czekał a moją reakcję. Położyłem ją na łóżku i zrobiłem kilka zimnych okładów na czoło. Była bardzo rozpalona. Nadal się zastanawiałem jak ona to zrobiła. Czy ona ma jakąś magię ? No otworzyła wcześniej portal to powinienem się był domyślić... Posiedziałem przy niej jeszcze parę godzin. Gdy zaczęła lekko otwierać oczy i mrugać swoimi długimi, pięknymi rzęsami. Od razu się uśmiechnąłem i ją przytuliłem.

- Jak ty to zrobiłaś ? - nie mogłem się powstrzymać.

Ariana się lekko do mnie uśmiechnęła i zamknęła oczy.


_______________________________________________________

Sorka, że długo nie było rozdziałów :/

Ale szkoła... Co tu dalej tłumaczyć, pewnie sami wiecie jak to jest..

Dzięki za przeczytanie, proszę o gwiazdki i komy!





Czarna Krew  - Inny  TOM I   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz