Rozdział II

698 23 7
                                    

Wstałem. Dom Rebecki był opuszczony. NIe było ani jej ani animusa ani nikogo innego. Głowa mnie bolała jak nic. Próbowałem wstać. Nic mi to nie dało.

Rozejrzałem się po domu. w lodówce znalazłem kartkę.:

"Drogi Desmondzie, miałam pilne wezwanie i nie mogłam zostać. Spotkajmy się na Lerr Street 7. W szafce znajdziesz potrzebne rzeczy."

Otworzyłem szafkę. Znalazłem tam torbę z jedzeniem i bluzę przypominająćą tą Ezio'a.

Gdy wyszedłem na dwór zadzwoniłem po taksówkę. Przyjechała po 5 minutach.

Stanąłem. W miejscu podanym mi prez Rebeckę. Nagle ze wszystkich stron wybiegło 10 ochroniarzy templariuszy z paralizatorami.

Pierwszego trafiłem kopniakiem na głowę. Wziąłem paralizator z ziemi i poraziłem nim drugiego. Gy wybiegli na mnie czterej inni podciąłem ich. Zostali mi czterej.

Byłem zmęczony i zdyszany. Podjąłem próbę ucieczki.

Po chwili dramatycznej ucieczki zgubiłem paru. Został mi tylko jeden mięśniak.

Odrzucił paralizator i walnął mnie lewym prostym w podbródek. Splunąłem krwią. Gdy nadszedł kolejny cios zrobiłem unik po czym skontraatakowałęm. Po chwili klęczał na jednym kolanie, a z ust spływała mu strużka krwi. Kopnąłem go tak, że stracił przytomność. Musiałem mieć pewność, że zostałem sam.

Assassin's creed: Sam przeciw wszystkimOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz