Zamieszanie

25.2K 1.7K 158
                                    

Ron

Jechaliśmy właśnie autem. To znaczy nie! Nie jechaliśmy... pędziliśmy!

Kiedy tylko powiedziałem Harremu o tym, że wilkołaki zostawiły ślad, na jego twarzy pokazał się jakiś dziwny uśmiech.

Następne co, to kazał wsiąść do auta i nie odzywać się. Tak więc zapadła cisza, która trwa już dobrą chwilę. Teraz zmierzamy w kierunku "opuszczonej" willi, w samym środku lasu. Według naszych wyliczeń to tam jest Amelia, razem z Celeste.

- Harry, zwolnij! - powiedziałem ten "tekst" już chyba dwudziesty raz.

Amelia

Wciąż jestem w celi, razem z dziewczyną. Planujemy uciec. Musimy to zrobić, tylko jak?
Zastanawiam się też, czy wspomnieć o tym, że chyba jestem tą wyrocznią. Wszystko jest takie pokręcone.

Pokazałam na swoje ucho, i spojrzałam w kierunku drzwi. Gest który znaczył "oni nas słyszą" Celeste chyba zrozumiała, bo kiwnęła szybko głową.

- Cel! Powiedz im! - mrugnęłam do niej, jednocześnie prosząc aby razem ze mną w to weszła.

- Nie! - pokiwała głową.

- Oni nie dadzą nam spokoju! Chcesz tego? - bezgłośnie powiedziałam "Szykuj się". - Zaraz wracam!

Wstałam, i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku drzwi. Otworzyłam je tak szybko, że postacie które bezczelnie podsłuchiwały, nie miały najmniejszych szans na ucieczkę.

- I? - spytali, jakby wcale nie wiedzieli.

- Myślałam, że wszystko słyszeliście! - uśmiechnęłam się kpiąco.

- Poniekąd.

Podeszłam do nich bliżej, i kazałam im się nachylić.

- Nie lubię jej! W szkole była dla mnie wredna, dlatego wam pomogę, i wyciągne te informacje, których oczekujecie.

- Dobrze. - Uwierzyli mi! No nie wierzę!

- Ale musi mi zaufać, a w tej celi to nie będzie możliwe.

- Co Ty knujesz? - wypalił nagle Jonas, przyglądając się mi.

- No przecież nic. - Spojrzałam na niego, ze zdziwieniem co chyba go przekonało.

- Co mamy zrobić?

- Pozwolić jej wyjść, choćby do łazienki, czy kuchni.

- Zgoda! - odezwał się Alex.

Wróciłam szybko do pomieszczenia, i wyprowadziłam dziewczynę. Zaprowadziłam ją do łazienki, gdzie miała się odbyć druga część mojego planu.

Weszłysmy do środka, zamykając drzwi na zamek.

Pamiętałam, że jest tu całkiem duże okno, i nie myliłam się. Działałyśmy szybko. Jedna pomogła drugiej. I tak oto, wygramoliłyśmy się, widząc zieloną trawę, i czując zapach lasu.

- Udało się! - mruknęła Celeste na co się uśmiechnęłam.

- Nie był bym, tego taki pewien... - uśmiechnął się łobuzesko Jonas. Stał oparty swoim lewym bokiem o ścianę domu.

- Ale! Jak, Ty...? - patrzyłam w szoku. Tak genialny plan!
I co?
Dupa!

- Nie doceniasz nas! - uniósł brwi, widząc jak niezdarnie próbujemy wstać.

Po kilkunastu sekundach, koło niego pojawił się Alex, i ten trzeci... Emil!

- Cholera! - wrzasnął zdenerwowany Alex. - Musiałyście? Do pioruna, musiałyście to zrobić?

- Co? - zdziwiłam się, a blondyn zaczął się śmiać.

- Uciec! - chłopak, zrobił zkwaszoną minę, i rzucił coś do Jonasa.

- Suma się zgadza! - ucieszył się tamten.

- Co się dzieje? - byłam skołowana.

- Założyliśmy się! No i przegrałem! - Alex wydął wargę.

- O co? - zmarszczyłam brwi.

- To już nie ma znaczenia! - mruknął Jonas. - Bierzemy je!

Emil i Alex, podeszli do nas, i spowrotem zaciągnęli do budynku.

Drogę zaszedł nam, jakiś wrzeszczący, młody i dosyć chudy chłopak. Miał wręcz czarne włosy, brązowe oczy i teraz, przerażony wyraz twarzy.

- Matt! Co się stało? - zapytał Jonas.

- Oni tu są! - próbował złapać oddech.

- kto? - wszyscy powiedzieli chórem.

- Wampiry! Przyszli tu po nie! - wskazał na nas palcem.

Ale moment! Wampiry? Po nas? Ratunek!

- Ja pierdolę! EMMA! - wrzasnął Jonas.

Nagle znikąd pojawiła się, jakąś młoda dziewczyna.
Skąd ona tutaj?
Dlaczego wcześniej jej nie spotkałam?
Czułam od niej swierzą, i ludzką pulsującą w jej żyłach krew.

- Wiesz co masz robić! Wstrzyknij to co tam leży. - wskazał głową, na jakiś stolik.

Wszystko działo się w błyskawicznym tempie. Jonas gdzieś zniknął.

Goryle, nas podtrzymywali, kiedy Emma szykowała strzykawkę.

Podeszła do nas, i zwinnym ruchem, wstrzykneła jej zawartość mi i Celeste.

Zakręciło mi się w głowie. Znowu przez to przechodzę.

Do pokoju wszedł blondyn. Oddychał szybko, i nosiło go po całym pomieszczeniu.

Przystanął wpatrując się, w rękę naszej "pielęgniarki".

- Nie! Nie to! - wyrzucił szybko to co trzymała.

- Ale... - zauważyłam na jej twarzy przerażenie.

Wyrwałam się z uścisku Alexa, i podparłam się, o najbliższą ścianę.

- NIE DALAŚ JEJ TEGO! Prawda? - wskazał na mnie.

- No... kazałeś. - spusciła wzrok.

- Ten płyn zawiera pradawny proszek, osłabiający powierników. Zwykłą jednostkę zabije! - wrzasnął, a wszyscy powoli odwrócili się w moją stronę.

Zauważyłam, że Celeste siedzi na krześle, opierając głowę o swoją rękę. Była osłabiona... ale nie tak jak ja.

Zaczęłam coraz słabiej oddychać. Osunęłam się po ścianie, i przyknęłam powieki.

- NIE!!! - wrzasneła Emma. - Ja przepraszam. - podbiegła do mnie, i probowała ocucić.

Usłyszałam głośny huk, i dziwnie znajome mi głosy.

W końcu (znowu) porwała mnie ciemność.

Zasnełam z jednym, ale bardzo ważnym pytaniem...
Czy ja przeżyje?

Porwana przez Wampira 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz