- Ale jak to nie?!
- Jego stan nie pozwala mu na podróżowanie. Tak samo Anastazji. Nie mogą wrócić, dopóki nie wyzdrowieją, a reszta... Cóż, musi kontynuować trasę. Nie możemy sobie pozwolić na jakiekolwiek opóźnienia. Znasz to powiedzenie, że czas to pieniądz?
Prawie trafił mnie szlag, gdy po ostatnim pytaniu Lee rozłączył się, a w słuchawce zapadła uporczywie głośna cisza.
No cóż, jestem niezwykle spontaniczną osobą. Jedyne co w tym wypadku mogłam zrobić to to, co już kilka razy mi się udało, i jakoś nikt po mnie nie płakał.
Kilka szybkich kliknięć. Rezerwacja lotów last minute.
Wrzuciłam telefon do plecaczka, za nim ładowarkę, dokumenty, pieniądze, trochę bielizny na zmianę i laptopa. Kilka batoników i - oczywiście - żelki.
Kluczyki, list do dziewczyn, wiadomość na sekretarce do obu wytwórni, kilka sms'ów do trainee i zamykam za sobą drzwi.
***
Jestem idiotką.
Jestem tak popieprzoną, skończoną, biedną i pustą idiotką, że sama się sobie dziwię, czemu ja jeszcze żyję.
Spokojnie, uspokój się. Złap oddech. Uciekałaś nie raz. Zawsze przed kimś lub przed czymś, ale zawsze miałaś obrany cel. Nawet jak się zgubiłaś...
Problem w tym, że ostatni raz, jak się zgubiłam, byłam z dziewczynami w Rio de Janeiro. Nie sama, jak teraz, na wielkim, choć znanym lotnisku w Nowym Jorku. Lee nawet mnie nie poinformował, w jakim szpitalu, ba, nie powiedział, w jakiej dzielnicy miasta jest Su Ho! Tłum rozwydrzonych Amerykanów, przeplatający się z Azjatami, Europejczykami i Afroamerykanami. I nikt nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi.
Sprawdziłam swój budżet. W pośpiechu chwyciłam przez przypadek dwa portfele - swój i Kary. Dobrze, że nie Maknaeniątka, przecież by mnie zabiła. Kilka setek dolarów w banknotach, pięćdziesiąt euro i trzysta złotych. Oczywiście, nie licząc wonów. I nasze karty kredytowe. We trzy mamy cztery konta w banku - każda swoje i jedno wspólne, nazywane żartobliwie prze Blondi ,,na czarną godzinę". Mam nadzieję, że mówiła serio.
Oczywiście, znałam hasła do wszystkich.
Chwilowo jednak nie były mi potrzebne. Schowałam portfele na dnie plecaka, do kieszeni jeansów wsadziłam dokument osobisty i sto dolarów, związałam włosy w kucyka i wyszłam na ulicę zatłoczonego New Yorku.
***
Ja, mistrzyni organizacji (ha, ha, ironia) zaczęłam od znalezienia hotelu i zakwaterowania się. Jakości poniżej przeciętnej średniej krajowej, za to z pięknym widokiem. Była szesnasta trzydzieści siedem.
Postanowiłam zjeść coś na szybko. Ameryka, jako Królowa Szybkiego-i-bardzo-Niezdrowego-Żywienia, zaoferowała mi dwa wielkie cheesburgery na rogu ulicy. Boże, jak to dobrze, że nie byłam w Teksasie. Gdybym w Teksasie poprosiła o ,,dwa wielkie cheesburgery", dostałabym dwa gigantyczne, hamburgeropodobne wytwory o średnicy wielkiej pizzy. Albo konia.
Gdy z powrotem zasiadłam w hotelowym pokoju, moim jedynym planem było obdzwonienie wszystkich szpitali w okolicy. Do Lee nie mogłam oczywiście zadzwonić, bo jad z jego głosu zabiłby mnie przez telefon, a dziewczyny spisały listę stu argumentów przeciwko temu, co zrobiłam. Tak już kiedyś było, Karolina w ciągu dwóch dni je napisała.
Z powodu braku innych pomysłów zupełnie bez entuzjazmu rozpoczęłam poszukiwania. Kim'ów było kilku. Joonmyuna żadnego. Nie wspominając o gwieździe k-popu. Gdy powtarzałam cierpliwie ,,Taaaaaaak, lider tych koreańskich gejów co dwa dni temu mieli tutaj koncert" prawie trafiła mnie kurwica, a sekretarki i pielęgniarki grzecznie, acz stanowczo spławiały mnie komentarzami w stylu ,,Idź się leczyć, idiotko" albo ,,Może doktora poprosić?" tak, jakby pielęgniarskie suchary były śmieszne.
Ha, ha. Nie były.
Po piętnastu telefonach, dwóch paczkach żelków i trzech kawach padłam jak nieżywa w pościel i zasnęłam, pod powiekami mając obraz poturbowanego anioła.
@Shin_Soo_Gun, @sarapietronik, @CaraSherera, TAK. TO BYŁ IDIOTYCZNY PLAN. Ale genialny, przyznajcie same <3 Pokonała mnie umowa o te 100 argumentów ale ciiii~
Kocham ^.^
CZYTASZ
Odcienie
FanfictionWreszcie znalazły swój raj. Mają pracę. Dom. Chłopaków. Siebie nawzajem. Problemy zniknęły. Ale pojawią się kolejne... SM i YG uprzykrzają życie Wiktorii, Karolina chce lecieć do Stanów by podpisać kontrakt, a Sara zabiera się za pisanie i redagowa...