Rozdział 2

1.5K 150 41
                                    

[ 2 dni później]


*Chanyeol*



BIIP! BIIIP! BIIIIP! BIIIP! BIIIIIP!

Co to tak pika? Alarm?! Włamywacz czy pożar?!

-Chanyeol wstawaj, dzisiaj pierwszy dzień szkoły-mówi mama szarpiąc mnie delikatnie za ramiona.

-To już dzisiaj?

-Tak, już dzisiaj. Przygotuj się i chodź na śniadanie - powiedziała i zniknęła za drzwiami. Patrzę na zegarek i co widzę 7:45, a to oznacza, że spóźnię się pierwszego dnia. Zajebiście. Wchodzę do łazienki i biorę najszybszy prysznic w moim 18-letnim życiu. Wychodzę i wyciągam z szafy jakiś biały podkoszulek i czarne spodnie, które leżą na krześle, chwytam plecak i dosłownie biegnę do drzwi. Odpuszczam sobie to śniadanie bo nie chce się w ogóle nie pojawić na zajęciach więc po prostu wychodzę. I nagle nastaje jasność. Chyba zaraz oślepnę. Wiosenne słonce wypala mi oczy, ale to nic. Biegnę do swojego samochodu i za wycieraczką widzę jakąś karteczkę. Sięgam po nią i od razu rozpoznaje pismo Sehuna. Czytam i nie mogę powstrzymać śmiechu:

" Tylko się nie spóźnij.

Kogo ja oszukuję? I tak wiem, że nie przyjedziesz na czas i to PIERWSZEGO DNIA!

Całuski.

~Sehun"

Tak. Cały on. Dzisiaj jego pierwszy dzień. Może być całkiem zabawnie. Dobra koniec z tymi rozmyślaniami. I tak jestem spóźniony. Wsiadam do auta i po drodze łamię chyba wszystkie możliwe zakazy prędkości w Seulu oraz zaliczam darmową sesję fotograficzną fotoradarem. Świetnie. Na pierwszej lekcji mam historię z Panem Yoo więc no cóż , już jestem martwy. Ten staruszek umie dać popalić. Właśnie wjeżdżam na szkolny parking, na szczęście są wolne miejsca więc parkuję na pierwszym lepszym i patrzę na zegarek, dochodzi 8:05. Nie jest źle. Wysiadam z auta i dosłownie wpadam przez drzwi wejściowe. Od razu sprawdzam gdzie mam lekcje. Sala numer 25. Po prostu cudownie. Biegnę na drugie piętro pokonując po dwa stopnie na raz dziękując Bogu za ponad metr osiemdziesiąt wzrostu i długie nogi. Na korytarzu panuje idealna cisza dopóki nie potykam się o ostatni schodek i wstając z podłogi klnę jak szewc. Szybko otrzepuję spodnie i podchodzę do drzwi. Biorę głęboki wdech, bo wiem, że za chwilę wszystkie oczy zwrócą się w moją stronę. Nie lubię być w centrum uwagi. Kładę rękę na klamce i naciskam ją. Wchodzę i momentalnie wzrok całej klasy skupia się na mnie, ale mam to w dupie, bo nienawidzę ich wszystkich co do jednego. Teraz tylko muszę przetrwać gadaninę nauczyciela i będę mógł usiąść.

- Patrzcie kto nas zaszczycił swoją obecnością. Witaj księciu Park czy zająłbyś łaskawie ostatnie wolne miejsce obok nowego ucznia i nie zabierał mi cennego czasu lekcji swoimi spóźnieniami?

Co za stary buc, ale już nic nie mówię tylko patrzę na nowego ucznia. Serce momentalnie przestaje mi bić. Obok wyznaczonego mi miejsca siedzi nie kto inny jak chłopak z mojego snu. O w mordę! Tego się nie spodziewałem, ale siadam i nie zwracam na niego uwagi. Proszę tylko nie bądź dobrze wychowany i nie chciej się przedstawiać, błagam... I co widzę? Jego drobną dłoń wyciągniętą w moją stronę. Kurwa. Patrze na niego i nie wiem co mam zrobić. Jestem w dupie.

-Cześć. Jestem Byun Baekhyun. A ty? - w tym momencie przeklinam wszystko i wszystkich, ale moja mama dobrze mnie wychowała, więc ściskam przez dosłownie sekundę jego dłoń i nie patrząc mu w oczy mowie tylko - Park Chanyeol - i to tak beznamiętnie jak tylko potrafię, ale w rzeczywistości chcę mu zadać tyle pytań. Tylko, że nigdy wcześniej się nie potkaliśmy i wyszedłbym na psychicznie chorego. Czekam na dzwonek i jak tylko słyszę jego pierwszy dźwięk wypadam z sali, ponieważ nie mogę znieść towarzystwa Baekhyuna szczególnie po tym jak przez całą lekcję perfidnie się na mnie gapił i myślał, że nie zauważę. Idiota.


*Baekhyun*


Jak tylko zobaczyłem kto wszedł do klasy to zamarłem, ale niczego nie mogę być przecież pewien. Tyle lat spędziłem na... Nie ważne, bo to przecież i tak jest nie możliwe. Chociaż nigdy w życiu nie byłem niczego bardziej pewien tak jak w tym momencie tego, że to on. Spokojnie Baek. Pięknie, doszło do tego, że muszę uspokajać sam siebie. W Korei mieszka więcej niż jeden chłopak o nazwisku Park. Poza tym to przecież niemożliwe, żeby to był on. Gdy po chwili zajął swoje miejsce stwierdziłem, że będę dobrze wychowany i się przedstawię, a jeżeli szczęście chociaż trochę mi dopisze dowiem się jak ma na imię.

-Cześć. Jestem Byun Baekhyun. A ty? - mówię i wyciągam do niego dłoń. Od razu tego żałuję bo prawie mnie zabija swoim spojrzeniem, ale udaję, że w ogóle nie robi to na mnie wrażenia. W końcu wyciąga rękę.

-Park Chanyeol - mówi ściskając moją dłoń mocno i pewnie, ale tak szybko jakby się bał, że zarażę go ebolą. Odwraca się i coś notuję, a ja i tak wiem, że z dzisiejszej lekcji się niczego nie nauczę, ponieważ w mojej głowię są tylko te słowa, które wypowiedział. "Park Chanyeol, Park Chanyeol, Park Chanyeol" Przecież on nie może być nim. To takie nie realne. Bo przecież gdyby nim był to od razu by mnie poznał.

Bezmyślnie gapie się na niego i próbuję ustalić czy możliwe. On wie, że się w niego wpatruje, ale najzwyczajniej mam to w dupie. Skupiam się tylko na tym, aby zobaczyć jakieś podobieństwo między nimi i jak na złość widzę je. Mają takie same odstające uszy i ciemne oczy. Jeżeli on jest nim to powinienem się cieszyć, ale skoro mnie nie rozpoznał to... W sumie to sam już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.


Gdy tylko wybrzmiewają pierwsze dźwięki dzwonka Chanyeol podrywa się z miejsca jak oparzony i biegnie do wyjścia. Ja też pakuję swoje rzeczy i wychodzę z sali. Nikogo tutaj nie znam więc muszę sobie sam radzić z ogarnięciem gdzie co jest, a to cholernie trudne bo ta szkoła jest prawie tak wielka jak Hogwart. Następny mam koreański w sali numer 12 więc zgaduję, że to pewnie gdzieś na dole i tam właśnie się udaję. Gdy tylko skręcam za róg widzę Chanyeola wychodzącego z łazienki. Pewnie szybko pobiegł umyć dłoń, którą mnie uścisnął, a przecież jestem całkowicie zdrowy. Idiota.



_______________________________________________

I na tym kończę dzisiejszy rozdział. Jutro wieczorem powinien pojawić się kolejny. Piszcie komentarze jeśli się wam podobało, mam nadzieję, że tak samo jak ja będziecie czekać na dalsze części. Chciałam też podziękować ze te pozytywne komentarze i wsparcie pod poprzednim rozdziałem. Gdyby nie wy ten dzisiejszy rozdział w ogóle by nie powstał więc dedykuję go wam.

Za błędy z góry przepraszam!!!

Ps. Właśnie przy tej piosence powstało moje dzieło.


Tak przy okazji to #HappyChanyeolDay! Dzisiaj są urodziny naszego kochanego Chanyeola więc WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!








It's okay, I'm hereOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz